Informacja o tym, że za ustanowienie użytku ekologicznego na Zakrzówku deweloper, którego plany inwestycyjne zostały w ten sposób powstrzymane, może zażądać 150 mln zł odszkodowania, jest szokująca.
Nie tylko dlatego, że aż tyle może kosztować uratowanie tego unikatowego zakątka miasta. Ale też dlatego, że tak wysokie żądania dowodzą, jak bardzo Zakrzówek miał zostać zabetonowany. Załóżmy, że powstałoby tam tysiąc mieszkań, czyli, że na każdym deweloper chciał zarobić aż 150 tysięcy złotych. Gorzej, gdyby planował zysk w wysokości 50 tys. złotych na jednym kliencie - bo to oznacza, że w planie miał osiedle na 3 tysiące mieszkań! Opowiadanie, że przy tak gęstej zabudowie można zachować zieleń ekologicznie czynną, można wsadzić między bajki.
Lamentujący, że miasto aż tyle straci na ratowaniu zieleni, powinni pamiętać, że przed betonowaniem Krakowa ekolodzy ostrzegali od dawna. Im wcześniej władze miasta by się zreflektowały i posłuchały głosu mieszkańców, tym mniej teraz trzeba by płacić za ratowanie każdego skrawka zielni przed zabudową. Gdyby wiele lat temu ktoś racjonalnie zaplanował korytarze drogowe i kolejowe, mniej kosztowałyby wykupy pod autostrady i nowe tory. Gdyby wiele lat temu ktoś pomyślał, że zieleń też jest potrzebna i nie w każdym miejscu warto stawiać bloki, dziś nie trzeba by hamować planów deweloperów.
Kilka lat temu Kraków postawił na czyste powietrze. Likwidacja pieców węglowych to miliony wydanych złotych na walkę ze smogiem. Zieleń też musi kosztować. Jeśli w porę tego nie zrozumiemy, słono za to zapłacimy.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?