Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona chłopięca wolność

Andrzej Kozioł
Mleczarnia pani Dobrzyńskiej przetrwała wojnę, jeszcze w latach pięćdziesiątych odbywały się w niej niedzielne potańcówki
Mleczarnia pani Dobrzyńskiej przetrwała wojnę, jeszcze w latach pięćdziesiątych odbywały się w niej niedzielne potańcówki Archiwum Narodowe w Krakowie
Małe zoo, basen, ślizgawka, nawet teatr były atrakcjami parku krakowskiego. Pierwszy w Polsce mecz piłki nożnej rozegrano w Parku Jordana.

Był wprawdzie park Krakowski, gdzie na małej wysepce, w zielonej budce mieszkały łabędzie, był park Bednarskiego, malowniczy, otoczony wapiennymi skałami, ale tak naprawdę liczył się tylko park Jordana. No bo Krakowski był zbyt miejski, opierał się o aleje Trzech Wieszczów, park Bednarskiego znajdował się w Podgórzu, dzielnicy wrogiej. Środkiem Wisły biegła granica dzieląca świat na dwie części – lewobrzeżny Zwierzyniec i prawobrzeżny „Podgórz”, i po jej przejściu można było dostać w mordę. A park Jordana był swojski. Zwłaszcza dla nas, uczniów szkoły nr 31.

Ponieważ także nosiła imię doktora Henryka Jordana, park uważaliśmy poniekąd za swoją własność. No i cudownie wpisywał się w obszar zielonej chłopięcej wolności. Zieleń spływała z Sowińca, z Sikornika, trawą Błoń, lipami wzdłuż alei 3 Maja dobiegała aż do ówczesnej ulicy Manifestu Lipcowego, a kiedyś tą samą ulicą, zwaną jednak Wolską, obrzeżoną drzewami, łączyła się z Plantami.

Kiedyś park Krakowski był dla krakowian nie lada atrakcją, drobiazgowo opisaną przez Walerego Eliasza Radzikow-skiego:

Przy ujściu ul. Karmelickiej, za wałem kolejowym, w pasie fortyfikacyjnym, wydzierżawił Stanisław Reh-man, radca miejski, od wojskowości 12 morgów pola w roku 1885 na pewną dłuższą ilość lat i urządził tam ogród dla publiczności ze stawem i różnymi budowlami, w których mieszczą się restauracja, cukiernia-kawiarnia, altany dla muzyki, huśtawki, arena dla kolarzy, pływalnia, a nawet utworzył zwierzyniec krajowej fauny. W końcu postawił teatr letni, a w zimie urządził porządną ślizgawkę, że od razu tak nazwany park Krakowski stał się ulubionym miejscem zbiorowym dla mieszkańców Krakowa.

Tutaj właśnie Stanisław Przybyszewski po przyjeździe do Krakowa zobaczył „Królową przedmieścia” Konstantego Krumłowskiego i – o dziwo! – zachwycił się tym wodewilem. Tutaj wielu krakowian z pokolenia moich rodziców nauczyło się pływać, i to w osobliwy sposób. Dzieciaki przymocowywano do czegoś w rodzaju gigantycznej wędki, którą dzierżył krzepki posługacz...

Park Jordana był nasz, zwierzyniecki, podobnie jak jego patron, postać niezwykła. Pochodził ze znakomitego, choć zubożałego rodu, a jego życiorys trochę przypomina awanturniczą powieść. Urodził się w Przemyślu, uczył się w Tarnowie, maturę zdał w Trieście, medycynę studiował w Wiedniu i w Krakowie, a w Nowym Jorku, zanim zdobył uznanie jako ginekolog i położnik, zarabiał na życie, grając w restauracjach na fortepianie. Po powrocie do kraju wraz ze Stanisławem Dobrowolskim wydał fundamentalne dzieło „Nauka o położnictwie”.

Podręcznik położnictwa nie był jedynym wspólnym przedsięwzięciem Dobrowolskiego i Jordana. Dobrawszy sobie za trzeciego wspólnika doktora Rosnera, prowadzili przy Garncarskiej lecznicę, którą odwiedzał żeński kwiat krakowskiej socjety. Więcej, Jordan wsławił się odebraniem porodu arcyksiężnej Izabeli. Złośliwcy twierdzą, że ten zaszczyt doktor Jordan zawdzięczał nie tyle swej ginekologicznej biegłości, ile faktowi posiadania fraka. Pierwszy człowiek, którego arcyksiążątko zobaczyło po przyjściu na świat, musiał być odpowiednio ubrany.

Był nie tylko znakomitym lekarzem, nie tylko politykiem (posłował do Sejmu Krajowego), ale przede wszystkim społecznikiem. Założył Towarzystwo Budowy Tanich Mieszkań dla Robotników-Katolików, które doprowadziło do powstania tak zwanej Modrzejówki, osiedla nieopodal alei Słowackiego. Założył Stowarzyszenie dla Dożywiania Ciepłą Strawą Ubogich Dzieci, prezesował Towarzystwu Muzycznemu, przede wszystkim jednak troszczył się o fizyczny rozwój dzieci i młodzieży, pamiętając o swoim jedynym synu, który zmarł na gruźlicę. Stąd pomysł ogródków jordanowskich, stąd pomysł na wykrojony z Błoń park.

Jednak dr Henryk Jordan dbał także o duchowy rozwój młodych ludzi, przede wszystkim o ich patriotyczne wychowanie. Dlatego park został ozdobiony popiersiami znakomitych Polaków dłuta Alfreda Dauna i Michała Stefana Korpala. W 1914 roku pomnika doczekał się sam dr Jordan – jego popiersie stanęło na wysokim postumencie w centrum parku. Nie wszystkie biusty dotrwały do naszych czasów, część przepadła, część podczas okupacji uratował kamieniarz Franciszek Łuczywo. Te, które ocalały, były narażone na utratę marmurowych nosów. Łobuzy – prawdopodobnie z Czarnej Wsi, jak twierdzono na Zwierzyńcu – pod osłoną nocy po barbarzyńsku traktowali narodowych bohaterów. Wprawdzie wieczorem zamykano parkowe bramy (wcześniej po alejkach krążył dozorca, ostrzegawczo potrząsając dzwonkiem), ale nie było płotów, których nie pokonaliby chłopcy z Czarnej Wsi. Podobnie jak kindry ze Zwierzyńca...

W ostatnich latach pomniczki rozmnożyły się, swoje miejsce znalazł nawet Wojtek, najsłynniejszy z polskich niedźwiedzi, bohater II wojny światowej, żołnierz Armii Andersa. Pomniczki mnożą się, nie budząc entuzjazmu wszystkich mieszkańców miasta...

Gdzie się narodziła polska piłka nożna? Każdy krakowianin odpowie, że w jego mieście, mówiąc zaś dokładniej – na krakowskich Błoniach. No, może w tym samym mniej więcej czasie zaczynali we Lwowie, ale kto by tam wchodził w takie detale! A jeżeli już zaczynamy wchodzić w szczegóły, to odwołajmy się do historyka futbolu Janusza Kukulskiego, który w książce „Pierwsze mecze, pierwsze bramki...” stwierdził, że pierwszy mecz rozegrano na przełomie sierpnia i września 1891 w parku Jordana, a więc rzeczywiście poniekąd na Błoniach, z których park został wykrojony. Ówczesna prasa pisała, iż podczas „zamknięcia sezonu gier i zabaw starsi uczniowie grali w piłkę nożną przeciwko chórowi rzemieślniczemu”.

„J a k d o t ą d j e s t t o n a j d a w n i e j s z a i n f o r m a- c j a ź r ó d ł o w a o m e c z u p i ł k i n o ż n e j n a z i e m i a c h p o l s k i c h” – skonkludował Kukulski rozstrzelonym drukiem.

Osobliwie prezentował się ten krakowski prafutbol – dziwne były piłki, niekiedy gigantycznych rozmiarów, grano w szkolnych mundurkach, w codziennych butach, czasem nawet lakierkach, niekiedy w czapkach, a grano na osobliwych często boiskach. Jak wspominał Józef Lustgarten:

Boisko (...) było o około połowę mniejsze od normalnego a przy tym owalne. Na obu końcach dłuższej przekątni były drewniane bramki o wymiarach 3 (wys.) x 2,5 (szer.).

Od lat siedemdziesiątych XIX stulecia park Jordana, chociaż nie oferował aż tylu atrakcji co Krakowski, stał się jednym z ulubionych miejsc odwiedzanych przez mieszkańców Krakowa. Dr Jordan wykorzystał pawilony po wielkiej wystawie, wytyczył ścieżki, z czasem tuż przy wejściu, po lewej stronie wyrosła mleczarnia pani Dobrzyńskiej. Krakowianie spacerujący wzdłuż Rudawy, płynącej wówczas dzisiejszą ulicą 3 Maja, mogli więc wpaść na drobną przekąskę, na filiżankę kakao. Pawilon stał długo. Jeszcze kilka lat po ostatniej wojnie odbywały się w nim potańcówki. Młodzi ludzie w zielonych koszulach i czerwonych krawatach pilnowali, aby na parkiet nie wtargnęli bikiniarze, zwani też bażantami – kolorowi, w wąskich spodniach i butach na tak zwanej słoninie. Bikiniarze, wraz z grubymi wąsatymi kułakami i brakorobami oraz bumelantami, byli ulubionymi przedmiotami ataków słusznej i bezpardonowej satyry.

Z czasem drewniany pawilon zastąpił bunkrowaty budynek, park, poszerzony o dawne tory wyścigów konnych, rozrósł się i ciągle, tak jak przed stu laty, jest miejscem dziecięcych zabaw. Wprawdzie nikt już nie gra w serso, nikt nie pogania koła, ale przybyły inne atrakcje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski