Sfinansowania tej inwestycji z budżetu odmówiły władze centralne. - O tej drodze mówi się już od kilkudziesięciu lat. Najpierw był problem, bo właściciele nie chcieli oddać swoich gruntów, teraz gdy oni są chętni to nie ma komu jej zbudować - mówi nam pan Marian, rodowity mieszkaniec Zielonek. - Mnie ta obwodnica nie jest potrzebna, bo już się stąd nie ruszam, ale dla tych, co jeżdżą codziennie pewnie byłoby to udogodnienie - dodaje.
"Tych, co jeżdżą codziennie" z roku na rok w Zielonkach przybywa. Prężnie rozwijająca się okolica należy do najchętniej zasiedlanych przez ludność napływającą z Krakowa i całej Małopolski. W ciągu dekady liczba mieszkańców Zielonek wzrosła o jedną trzecią. Lawinowo zwiększyła się również ilość podmiotów gospodarczych generujących miejsca pracy, których obecnie jest już ponad 2 tysiące.
W żółwim tempie
Na mapie centrum Zielonek od Krakowa dzieli zaledwie kilka kilometrów, których pokonanie w teorii nie powinno zająć nawet kwadransa. W godzinach szczytu, kiedy w obu kierunkach wyruszają tłumy kierowców, podróż drogą wojewódzką 794 zamienia się jednak w koszmar.
- Najgorzej jest oczywiście rano i w godzinach popołudniowych. Wtedy samochody przejeżdżające przez Węgrzce i Zielonki stoją w długich korkach, a czas dojazdu do Krakowa wydłuża się o kilkadziesiąt minut - mówi pani Ewa, która w Zielonkach mieszka, a w stolicy Małopolski pracuje.
Dlatego z niecierpliwością oczekuje rozpoczęcia planowanej od lat budowy północnej obwodnicy Krakowa. 11-kilometrowy odcinek drogi krajowej, pozwalający domknąć pierścień "ekspresówek" okalających Kraków, mimo starań zainteresowanych samorządów, w najbliższym czasie jednak nie powstanie. Inwestycja, na którą środki w wysokości ok. 1,5 mld złotych planowano pozyskać z budżetu centralnego, nie znalazła się w przyjętym przez rząd Programie Budowy Dróg Krajowych do 2025 roku. Zdaniem Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju w forsowanym obecnie kształcie trasa pełniłaby bowiem jedynie rolę lokalnej drogi dojazdowej. Takie stanowisko przedstawiła właśnie w Krakowie minister Maria Wasiak.
Swojego oburzenia decyzją centralnych władz nie kryje wójt Zielonek Bogusław Król, który od lat gorąco optuje za powstaniem trasy. - Należy podkreślić, że to nie jest droga ważna tylko z punktu widzenia Zielonek czy Krakowa, a również całej Małopolski i tranzytu międzynarodowego Niemcy - Ukraina - tłumaczy. O tym, że w zamyśle pomysłodawców obwodnica nie miałaby służyć jedynie mieszkańcom okolicy, świadczy zaplanowany dla niej standard. Jezdnie o trzech pasach ruchu pozwoliłyby zmniejszyć jego natężenie na ulicy Opolskiej i stanowiłyby świetną alternatywę dla podróżujących z Nowej Huty w kierunku Zabierzowa, Balic czy Katowic.
Czekając na wykup
Grunty, na których mieszkańcy mają nadzieję zobaczyć kiedyś wylany asfalt i wymalowane pasy to obecnie w większości zarośnięte nieużytki rolne. Ich właściciele od pół wieku trwają w zawieszeniu. Ze względu na rezerwację terenów pod zaplanowany przebieg trasy nie mogą ich zabudować, ani inwestować w stojące tam już nieruchomości. Nie mogą się również doczekać decyzji o wykupie ziemi i budowy.
Przygotowany na obwodnicę korytarz ma szerokość około 200 metrów. Droga zajmie tylko jego część, reszta docelowo przeznaczona zostanie pod działalność nowych przedsiębiorstw. Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju ślad trasy wyznaczony z jego wykorzystaniem jednak nie przekonuje. Zdaniem urzędników obwodnica o przeznaczeniu tranzytowym przechodzić powinna w większym oddaleniu od centrum miasta.
Takie rozwiązanie rozważano już na etapie pierwszych starań o decyzję środowiskową. Zaproponowany wariant przebiegu szosy w zupełnie nowym miejscu został jednak mocno oprotestowany przez władze samorządowe i mieszkańców, bo kolidował z istniejącą już zabudową. - Ten wariant jest dłuższy, droższy i wymaga wyburzenia nowopowstałych budynków - przekonuje Bogusław Król.
Blokada
Wójt Zielonek nie ma wątpliwości, że jeśli północna obwodnica Krakowa w najbliższym czasie nie powstanie, w tej części Małopolski dojdzie do paraliżu komunikacyjnego. Wymagająca miliardowych nakładów budowa nie ruszy zaś bez wsparcia rządu, bo lokalne samorządy zwyczajnie na nią nie stać.
- Gmina Zielonki, ze swoim budżetem inwestycyjnym 5 mln zł, może kosztem kanalizacji czy nowego przedszkola wykupić dwa hektary gruntów i to jest wszystko. Nie zamierzam po raz kolejny przekonywać mieszkańców, żeby w spokoju poczekali na korzystną dla nas decyzję i nie będę zaskoczony, jeśli wezmą sprawy w swoje ręce - mówi.
Na ulicach Zielonek cierpliwość rzeczywiście się kończy. W błogim spokoju trwają tylko ci, którzy o pomyśle obwodnicy nie słyszeli. Reszta, w kolejnych deklaracjach i planach zaczyna się gubić. - Trudno jest być w tej sprawie na bieżąco, bo od lat docierają do nas różne sprzeczne informacje - opowiada pan Tomasz. Jego zdaniem powstanie nowej drogi w ciągu najbliższych lat jest konieczne. Sam wychodzić na ulicę i protestować nie zamierza, ale nie zdziwi się jeśli inni zareagują w ten sposób. - W naszym kraju palenie opon i blokowanie dróg to w końcu najskuteczniejszy sposób zwrócenia uwagi na problem - mówi.
200
Tyle metrów szerokości ma korytarz zarezerwowany na terenie gminy Zielonki pod budowę obwodnicy
11
Tyle kilometrów liczyłaby obwodnica zbudowana według wariantu, za którym optują władze i mieszkańcy Zielonek
1,5
Taki jest szacunkowy koszt (w miliardach złotych) zrealizowania inwestycji w zarezerwowanym dla niej od pół wieku korytarzu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?