MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł najstarszy mieszkaniec Mszany Dolnej

TOP
WSPOMNIENIE. W ubiegłą sobotę w wieku 103 lat zmarł Franciszek Płoskonka - mieszkaniec Mszany Dolnej, który przez całe życie zaskarbił sobie miłość i wdzięczność u ludzi.

Franciszek Płoskonka urodził się 6 lutego 1907 r. przy ulicy Spadochroniarzy w Mszanie Dolnej, w mieście tym spędził całe swoje życie. Z zawodu był szewcem, po wojnie 17 lat pracował w fabryce produkującej artykuły ścierne INKO. Miał trójkę dzieci, jego setnych urodzin dożyła tylko córka.

"Przez całe swe życie zaskarbił Pan sobie miłość i wdzięczność u ludzi. Może być Pan przykładem pięknego i godnego życia, które z pewnością nie szczędziło wielu trosk, bólu i wyrzeczeń. Pana optymizm i umiejętność pokonywania codziennych problemów zasługują na najwyższe uznanie i szacunek. Życzymy przede wszystkim dobrego zdrowia, pomyślności oraz doczekania jeszcze wielu tak wspaniałych rocznic w otoczeniu kochającej rodziny i przyjaciół" - pisali przed trzema laty samorządowcy w liście gratulacyjnym z okazji setnych urodzin.

Pan Franciszek był naocznym świadkiem wielu wydarzeń, w tym wojen. Jak wspominał z humorem w setne urodziny: "Do poboru szedłem jak każdy mężczyzna, ale brakowało mi centymetra wzrostu i mnie nie wzięli". Wówczas też przyznał, że nie ma nic gorszego niż wojna, która niesie za sobą wiele okropności. Był wielkim patriotą, w swoje urodziny zaśpiewał gościom pieśni I Brygady Legionów Polskich - "My, Pierwsza Brygada". W trakcie swoich setnych urodzin opowiedział kilka historii, w tym związanych właśnie z wojną.

Jednym ze wspomnień była doskonale zapamiętana historia, której był świadkiem, o rozstrzelaniu konfidenta - Mieszkał on w Mszanie na rynku, był szewcem tak jak i ja - tyle że w politykę zaczął się bawić - opowiadał na łamach "Dziennika Polskiego" pan Franciszek. - Pracował z Niemcami, wszystko im donosił. Pewnego dnia do jego domu przyszło dwóch elegancko ubranych panów, przedstawili się jego żonie, że są z ubezpieczalni. Wyjęli papiery i odczytali wyrok, poczym padł w stronę jej męża strzał.

Opowiadał również jak zmuszony został tak jak i innych 200 ludzi do wykopania dołków na groby w Mszanie. - Zostało zamordowanych wiele osób, ile było krwi, wolę nie opowiadać. Ciała Niemcy zasypali wapnem, żeby tę krew spalić albo zatamować. Kilka dni później wszystko wybuchło, nad Mszanę wydobył się smród nie do wytrzymania, trzeba było uciekać.

Pan Franciszek przepisu na długowieczność nie miał, żył z dnia na dzień. Bardzo lubił jeść owoce, w życiu zapalił jednego papierosa i to nie całego.

Jego radością była kochająca żona. Uważał, że nie ma większego szczęścia jak zgoda w małżeństwa.

Odszedł w minioną sobotę.

(TOP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski