Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmobilizowani bracia

Andrzej Stanowski
Na zwycięzcę krakowsko-oświęcimskiej rywalizacji już od wtorku czeka faworyzowany zespół GKS-u Tychy
Na zwycięzcę krakowsko-oświęcimskiej rywalizacji już od wtorku czeka faworyzowany zespół GKS-u Tychy Anna Kaczmarz
Hokej. Comarch Cracovia wygrała i odwróciła losy rywalizacji z Aksamem Unią Oświęcim

Zespół Comarch Cracovii urwał się ze stryczka. Wydawało się, że po dwóch porażkach w Krakowie "Pasy" zostaną wyeliminowane, a jednak mistrz Polski pokazał klasę, wygrał dwa kolejne spotkania w Oświęcimiu i o tym, kto awansuje do półfinału play-off, zadecyduje sobotni, piąty mecz w Krakowie.

W środowym meczu w głównych rolach wystąpili dwaj byli gracze Unii, bracia Kowalów-kowie - Sebastian i Adrian. Zdobyli po jednym golu, Adrian decydującego w drugiej minucie dogrywki. Niechciani w Oświęcimiu, wybrali Cracovię, tu odbudowali formę, trafili do reprezentacji Polski.

- Nie ma mowy o żadnej zemście na Unii. Jestem teraz graczem Cracovii, bardzo dobrze czuję się w "Pasach" i daję z siebie wszystko dla tego zespołu. Nie przejmuję się złośliwościami i gwizdami oświęcimskich kibiców, one jeszcze bardziej mnie mobilizują. W dogrywce graliśmy w przewadze, ćwiczymy ten wariant, ja najczęściej staram się zasłaniać pole widzenia bramkarzowi. Tym razem było trochę inaczej, Fikrt sparował uderzenie Kłysa, mnie krążek spadł na patkę, uderzyłem natychmiast i wpadło.

Nie wyszły nam dwa pierwsze mecze z Unią, ale nadal wierzyliśmy, że możemy odwrócić losy rywalizacji. Mocno podbudował nas trzeci mecz w Oświęcimiu, wygrany pewnie 4:1. W tych wyjazdowych meczach świetnie bronił Rafał Radziszewski. Po środowym zwycięstwie była w szatni radość, ale dalecy jesteśmy od hurraoptymizmu. Cieszyć się będziemy mogli dopiero jeśli wygramy w sobotę - mówi Adrian Kowalówka.

Rafał Radziszewski w dwóch meczach w Oświęcimiu puścił tylko dwa gole. - To były bardzo ciężkie spotkania. Bardzo wyrównane, na styku. W Krakowie więcej szczęścia miała Unia, w Oświęcimiu fortuna była po naszej stronie. Widzę po kolegach, że po chwilowej obniżce formy pod koniec sezonu regularnego, ich dyspozycja jest coraz lepsza. To dobrze rokuje przed sobotnim meczem, choć mam świadomość, że to będzie szalenie trudny bój.

Kto popełni mniej błędów, ten wygra. Tak się do tej pory składało, że własne lodowisko nie było atutem. Uważam jednak, że decydujący mecz lepiej grać przy własnych kibicach. Liczymy, że nasi fani poniosą nas do zwycięstwa, będą siódmym graczem zespołu - mówi Rafał Radziszewski.

Trener Rudolf Rohaczek spokojnie analizuje środowy mecz. - O naszej wygranej zadecydował kara "złapana" na 8 sekund przed końcem meczu przez Tvrdonia. Wykorzystaliśmy grę w przewadze. Mecz się dobrze dla nas układał, bo pierwsi strzeliliśmy gola, ale moment nieuwagi na 5 sekund przed końcem pierwszej tercji kosztował nas utratę bramki. Potem na lodowisku było dużo szachów, nerwowej gry z obu stron.

Powiedziałem swoim graczom, żeby byli cierpliwi i czekali na błąd rywala. Jest remis 2:2 i każdy z zespołów ma takie same szanse na awans do półfinału. Wierzę w nasz awans. Chłopcy fizycznie wyglądają dobrze, chodzi teraz o to, by w sobotę zagrali mądrze, konsekwentnie i ze szczęściem - twierdzi Rohaczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski