- Mój syn był jednym z pierwszych roczników uczonych w gimnazjum. Od tego czasu minęło już kilka lat, a system udało się udoskonalić. To, co teraz chcą zrobić rządzący, to szkodliwa deforma, której jestem przeciwna - mówi Irena Chomin, jedna z uczestniczek happeningu, który w wczoraj odbył się na Rynku Głównym.
Autorka: Iwona Krzywda
Akcję protestacyjną zorganizowała inicjatywa „Szkoła to nie eksperyment” należąca do stowarzyszenia Funkcja Miasto oraz KOD Region Małopolska. Jej uczestnicy chcieli zwrócić uwagę na wniosek o referendum w sprawie reformy edukacji, który czeka na rozpatrzenie przez Sejm. Podpisało się pod nim ponad 900 tys. Polaków.
Happening miał również przypomnieć rodzicom o kolejnej odsłonie cyklicznego protestu, zaplanowanej na najbliższą środę. Każdego 10. dnia miesiąca rodzice przeciwni likwidacji gimnazjów i zmianom w systemie szkolnictwa nie posyłają swoich dzieci do szkół. - Chcielibyśmy, żeby w tym miesiącu zwrócili oni szczególną uwagę na strajk właśnie ze względu na wniosek, który leży w Sejmie i w ten sposób domagali się przyspieszenia prac nad jego rozpatrzeniem - tłumaczy Anna Kozłowska z inicjatywy „Szkoła to nie eksperyment”.
W ramach swojego protestu przeciwnicy reformy zorganizowani na Rynku Głównym inscenizację szkolnych zajęć. W sali lekcyjnej urządzonej pod Wieżą Ratuszową usiedli „uczniowie” w maskach przedstawiających smutne twarze i z kartonowymi tornistrami, na których umieszczone były hasła nawołujące do zorganizowania referendum. Zajęcia poprowadziła jedna z uczestniczek przebrana za minister edukacji narodowej Annę Zalewską. Lekcja składała się z archiwalnych wypowiedzi przedstawicieli partii rządzącej na temat reformowania systemu szkolnictwa.
W ramach happeningu przypomniano m.in. słowa prezydenta Andrzeja Dudy z okresu jego kampanii wyborczej o prawach rodziców do czynnego udziału w podejmowaniu decyzji o zmianach w systemie szkolnictwa oraz posłów PiS z debaty sejmowej dotyczącej umieszczenia sześciolatków w szkołach podstawowych. - W 2013 roku głośno domagali się oni referendum, a dziś od niego uciekają. Zależy nam, żeby przypomnieć te głosy, ich własne głosy i skłonić ich do refleksji nad tym, w jaki sposób traktują rodziców i dzieci - mówi Kozłowska. - Machina zmiany jest już rozpędzona, ale do momentu, kiedy ta reforma nie ruszy, należy swój protest manifestować - dodaje.
Zgodnie z ustawą podpisaną przez prezydenta Dudę, w miejsce obecnie istniejących szkół powstać mają 8-letnie podstawówki, 4-letnie licea ogólnokształcące oraz 5-letnie technika. Zlikwidowane zostaną z kolei gimnazja. Zmiany mają ruszyć już we wrześniu.
Duża część rodziców i nauczycieli nadal jest im przeciwna. Obawiają się, że powstająca w pośpiechu reforma doprowadzi do chaosu, a uczniowie będą kształceni w oparciu o niedopracowane programy i podręczniki. Ich strach budzi także kumulacja roczników, która nastąpi za dwa lata. Wówczas o miejsce w pierwszej klasie szkoły średniej będą ubiegać się dzieci, które obecnie uczą się w I klasie gimnazjum oraz te, które w przyszłym roku zamiast do gimnazjum pójdą do VII klasy podstawówki.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?