Polska - Litwa 9:1 (2:0, 5:0, 2:1)
Bramki: 1:0 Pasiut (Chmielewski) 16, 2:0 Chmielewski (Łopuski) 18, 3:0 Zapała (Malasiński) 21, 4:0 Urbanowicz (Dronia) 24, 5:0 Dziubiński (Kotlorz) 26, 6:0 Malasiński 30, 7:0 Dziubiński (Pociecha, Wronka) 40, 8:0 Zapała (Rompkowski) 41, 9:0 Bepierszcz (Wronka) 56, 9:1 Bogdziul 58.
Sędziowali: Linus Ohlund (Szwecja) i Daniel Stricker (Szwajcaria). Kary: 10-10 min. Widzów: 640.
Polska: Odrobny - Dronia, Rompkowski, Malasiński, Zapała, Kolusz - Pociecha, Wajda, Łopuski, Pasiut, Chmielewski - Kotlorz, Bryk, Bepierszcz, Dziubiński, Wronka - Kruczek, Guzik, Galant, Bagiński, Urbanowicz.
Wczorajszy mecz Polacy zaczęli niemrawo, mieli przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Nasi zawodnicy nie wykorzystali 85 sekund, kiedy grali w podwójnej przewadze. Potem za nadmierną liczbę graczy na lodzie na ławkę kar powędrował Mateusz Bepierszcz i Polacy przeżywali ciężkie chwile. Dwa razy o wielkim szczęściu może mówić Przemysław Odrobny, bowiem rywale z metra nie potrafili skierować krążka do naszej bramki.
Dopiero pod koniec tercji Polacy znaleźli receptę na Mantasa Armalisa. Najpierw krążek do siatki posłał gracz Cracovii Grzegorz Pasiut, potem Aron Chmielewski.
W drugiej tercji nasi hokeiści podkręcili tempo i na efekty nie trzeba było długo czekać. W przeciągu 6 minut zdobyli trzy gole. Zaczął Krzysztof Zapała z Podhala, który sprawił sobie prezent na 34 urodziny. Potem błyskawiczny strzał oddał gracz „Pasów” Maciej Urbanowicz, a grę w przewadze wykorzystał kolejny gracz Cracovii Krystian Dziubiński. Litwini stanowili tylko tło dla szybko i pomysłowo grających Polaków i w tej tercji stracili jeszcze dwie bramki. W ostatnich 20 minutach Polacy grali już spokojnie, kontrolowali przebieg wydarzeń na tafli.
- Za __ten mecz trzeba wystawić naszej reprezentacji dobrą ocenę - uważa Gabriel Samolej, legenda Podhala, trzykrotny olimpijczyk. - Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, choć trzeba pamiętać, że rywal nie był mocny. W pierwszej tercji nasi zawodnicy długo nie mogli załapać właściwego rytmu gry. Widać jednak, że ta drużyna ma potencjał. W niedzielę czeka nas mecz o wszystko z Węgrami. Nie jesteśmy faworytem, pamiętajmy, że rywale ograli nas w ubiegłym roku w kwietniowych MŚ w Krakowie. Ale przy dobrej grze są w __naszym zasięgu.
Drugi mecz: Węgry - Estonia 7:1 (2:0, 2:1, 3:0)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?