Mecz w Pile z Polonią (1 lipca) się nie odbył, ostatecznie ekipę z Krakowa ukarano walkowerem. Mająca coraz większe kłopoty organizacyjne Wanda pojechała na to spotkanie, ale sędziowie nie pozwolili go rozegrać. Goście bowiem mieli tylko pięciu zawodników - a musi być przynajmniej sześciu. Tym "brakującym" był Victor Palovaara, który nie dotarł do Piły. Szwed miał po drodze wypadek, jego auto wpadło do rowu.
Zdjęcia ze zdarzenia zamieszczono na portalu społecznościowym, ale wielu kibiców podejrzewało sfingowanie zdarzenia, aby uniknąć walkowera. Dodajmy, że wysoka kara pieniężna (100 tys. na rzecz rywali i 50 tys. dla PZM) zapewne byłaby gwoździem do trumny krakowskiego żużla. Klub z Nowej Huty tłumaczył, że w trakcie jazdy w aucie Szweda pękła opona, kierowca stracił panowanie nad pojazdem, uszkodzone zostało też zawieszenie, co uniemożliwiło dalszą jazdę.
Sprawa nie została jednak dokładnie wyjaśniona, a krakowski klub ukarano walkowerem. Oficjalnym powodem był brak dostarczenia przez Palovaarę dokumentów, na podstawie których można by przełożyć mecz. Chodzi o policyjne zaświadczenie o zdarzeniu.
Ostatecznie GKSŻ znalazła "polubowne" wyjście - Polonia dostała punkty, a Wanda uniknęła dotkliwej kary finansowej, bo z jej wymierzenia zrezygnowano.