Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Związki: śmieciówki w służbie publicznej to wstyd dla państwa

Zbigniew Bartuś
archiwum
Rynek pracy. Administracja publiczna oficjalnie walczy ze stosowaniem umów-zleceń zamiast umów o pracę. Sama jednak zatrudnia w ten sposób co dziesiątego pracownika.

Związkowcy z Krakowa domagają się szybkiej likwidacji patologii na rynku pracy. Skierowali w tej sprawie petycję do Prawa i Sprawiedliwości, które na dniach obejmie władzę.

- Rząd twierdził, że walczy z nadużywaniem przez pracodawców umów śmieciowych, a tymczasem umów takich w instytucjach publicznych przybywa. To chore, sfera publiczna winna być wzorem dla innych - uważa Andrzej Rybicki z małopolskiej „Solidarności”. Jako przykład podaje kilkanaście muzeów w Krakowie i regionie.

- Likwidacja etatów trwa. Ludzie wypychani są na samozatrudnienie, umowy terminowe lub zlecenia. Outsourcingiem, czyli zlecaniem usług firmie zewnętrznej, próbowano objąć nawet straż muzealną - oburza się Rybicki. I dodaje, że większość osób zatrudnionych na śmieciówkach wykonuje identyczne zajęcia jak etatowcy - za dużo mniejsze pieniądze i bez ochrony praw pracowniczych; umowy cywilnoprawne nie są objęte Kodeksem pracy. Powoduje to niepewność o przyszłość, uniemożliwia wzięcie kredytu i zakupy na raty. Patologia dosięga nawet szkół, gdzie niektórzy nauczyciele zatrudniani są tylko od września do czerwca, bez płatnych wakacji.

Problemem jest także korzystanie instytucji publicznych (nawet takich jak skarbówka i ZUS) z usług firm zewnętrznych, np. ochroniarskich i sprzątających, które zatrudniają większość ludzi na niskopłatnych umowach-zleceniach; normą są stawki rzędu 6 zł za godzinę. Sytuację poprawić miała zmiana przepisów ustawy o zamówieniach publicznych - od roku dopuszcza ona stosowanie w przetargach innych kryteriów niż najniższa cena. Resort pracy zalecił instytucjom, by preferowały firmy zatrudniające ludzi na umowach o pracę. Efekt jest jednak wciąż mizerny.

Z przeprowadzonych niedawno badań fundacji CSR.pl, monitorującej 80 urzędów z Warszawy, Krakowa, Katowic, Poznania i Wrocławia, wynika że warunek zatrudnienia na umowy o pracę postawiono jedynie w 7 z 667 przetargów publicznych. Czyli blisko 99 proc. konkursów rozstrzygnięto nie zawracając sobie głowy tym, jak i za ile będą pracować ludzie. - Zwracaliśmy na to wszystko uwagę w rozmowach z władzami oraz w licznych protestach, m.in. ulicznej sztafecie „Dziadów Kultury”. Bez efektu - twierdzi Andrzej Rybicki.

Pani Annie, konserwatorce zabytków spod Krakowa, właśnie skończyła się sześciomiesięczna umowa z jednym z muzeów. W jej miejsce zatrudniono kolejną osobę. „Niech pani się znowu zgłosi za parę miesięcy” - usłyszała. I pewnie się zgłosi. - Na stałych etatach zatrudniani są coraz częściej znajomi i przyjaciele królika, reszta pracuje jak ja, na czas określony, na zlecenie, niektórzy ciągną tak z przerwami piąty rok - opisuje Anna.

Próbowaliśmy sprawdzić, jaka jest skala problemu w największych urzędach i instytucjach w Krakowie i Małopolsce. Nie od wszystkich uzyskaliśmy jednak precyzyjną informację. Nie udało się np. dowiedzieć, ile osób pracuje na umowach-zleceniach w krakowskim magistracie; wiadomo tylko, że 75 osób zatrudnionych jest na stażach finansowanych przez urząd pracy.

W małopolskim Urzędzie Marszałkowskim tylko w październiku zawarto 38 czasowych umów cywilnoprawnych, w tym 13 długoterminowych (na ponad 30 dni). To stosunkowo niewiele zważywszy liczbę osób zatrudnionych na stałych etatach - 1034. Podobnie jest w dziewięciu krakowskich urzędach skarbowych - 1268 pracowników ma umowy o pracę, a 22 świadczy usługi na podstawie umowy-zlecenia (dodatkowo 11 bezrobotnych jest na stażu).

Bożena Bielawska z krakowskiego oddziału ZUS twierdzi, że instytucja ta w ogóle nie zatrudnia obecnie ludzi na śmieciówkach: - Wszyscy pracownicy zatrudnieni są na podstawie umowy o pracę, w oddziale nie ma też stażystów - podkreśla.

Na przeciwległym biegunie jest Małopolski Urząd Wojewódzki. Jak informuje Joanna Paździo z Biura Wojewody, obowiązki na podstawie umowy o pracę wykonuje 1147 osób, a na podstawie umów-zleceń - 162 osoby (ponad 12 proc.); dodatkowo 23 osoby są na płatnym stażu.

W lipcu Główny Urząd Statystyczny podał, że aż 44 tysiące spośród 400 tys. polskich urzędników pracują na umowy-zlecenia i umowy o dzieło; dla większości z nich śmieciówki były jedynym źródłem utrzymania. Z kolei kontrolerzy NIK, badający wykonanie budżetu przez jednostki centralne, zauważyli ze zdumieniem, że liczba śmieciówek rośnie lawinowo w resorcie edukacji, rządowym biurze legislacji, a nawet... Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.

Współpraca Piotr Drabik
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski