Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwłoki w walizce, czyli do czego jest zdolny zazdrosny mężczyzna

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Oboje oskarżeni na sali rozpraw kieleckiego sądu
Oboje oskarżeni na sali rozpraw kieleckiego sądu Elżbieta Zemsta
Damian wszedł do pokoju i zobaczył, jak Rafał, były partner jego kobiety, z opuszczonymi spodniami próbuje rozebrać śpiącą Mariolę. Wpadł w szał. Zabił go.

FLESZ - Czterodniowy tydzień pracy w Niemczech?

Przez życie Marioli przewinęło się kilku mężczyzn. Z dwoma miała dzieci. Przez pewien czas mieszkał u niej 40-letni Rafał, ale potem związała się na dobre z rówieśnikiem, 32-letnim Damianem. Poznali się w trakcie prac społecznych zarządzonych na mocy wyroku sądu. Szybko zostali parą.

Co jakiś czas do Marioli zaglądał Rafał - wciąż mieli dobre relacje, z Damianem jej były partner też się dogadywał. Ostatnia taka wizyta miała miejsce 30 września 2018 roku.

Spokojna wizyta

Pili we trójkę. Mariola gotowała jedzenie dla swoich pięciu psów, Damian remontował jeden z pokoi. Godziwe warunki życia to był jeden z warunków, by dzieci wróciły do Marioli.

Póki co, dwoje maluchów trafiło na jakiś czas do rodziny zastępczej, trzecie znalazło się u swojego ojca, a czwarte zostało umieszczone przez sąd w placówce opiekuńczej.

By odzyskać całą czwórkę, potrzebne było wyremontowanie domu pod Skarżyskiem Kamienną. Damian sobie z tym nieźle radził.

Wydawało się, że niedziela minie bez napięć. Rafał kilka razy wychodził do sklepu po wódkę, a cała trójka w spokoju i dobrej atmosferze sączyła wyskokowe trunki.

W pewnej chwili Mariola zdrzemnęła się na łóżku w kuchni, a Damian poszedł na zewnątrz po opał i nakarmić psy. Wrócił po 10 minutach i zastał sytuację, która zagotowała mu krew w żyłach. Rafał był półnagi i próbował ściągnąć spodnie Mariolce.

Szał

Damian rzucił się z furią na Rafała i pięściami pokazał mu, co myśli o jego zachowaniu. Jedno uderzenie starczyło, by złamać koledze nos, kolejne spowodowały złamania żeber. Były jeszcze kopniaki: w głowę, po ciele.

- Ogarnął mnie szał, strasznie się zdenerwowałem. Ściągnąłem go z partnerki i zacząłem okładać pięściami. Widziałem krew na jego twarzy - opisywał potem Damian M. - Nie patrzyłem, w co celuję. Czy w oko, w nos, w szczękę. Biłem, jak popadnie - dodał. Nie krył, że gdy Rafał upadł na podłogę, podniósł go i jeszcze zadał mu pięścią kolejne ciosy w brzuch. Pobitego wypchnął na ganek.

W tym momencie w domu pojawił się przypadkowo Tomasz B., który chciał oddać Marioli jednego psa. Mężczyzna był świadkiem agresji Damiana. Tak się wystraszył, że potem z obawy o bezpieczeństwo nie chciał relacjonować zdarzenia.

Koszmar po przebudzeniu

Zmasakrowany Rafał został bez ruchu na ganku, a Damian poszedł się przespać. Po kilku godzinach obudził się. Wyszedł na zewnątrz, by dać psom jeść. - Zobaczyłem na ganku nogi Rafała. Podniosłem go, ale był zimny. Spanikowałem. Nie wiedziałem, co robić- zeznał.

Zawołał Mariolę, zwłoki wnieśli do przedpokoju. Para zastanawiała się, czy zgłaszać sprawę policji. - Obawiałam się, że będziemy mieli kłopoty i przez to nie oddadzą mi dzieci - przyznała potem Mariola.

By się uspokoić, około 21 zamówili taksówkę i pojechali do sklepu po alkohol. Następnie udali się do mieszkania Damiana w Skarżysku. Dwa dni potem wrócili do nieboszczyka i umieścili go w łazience.

Po dwóch kolejnych dniach Damian wpadł na pomysł pozbycia się zwłok. W sklepie kupił worki foliowe i taśmę samoprzylepną, z mieszkania wziął walizkę. Wrócili z Mariolą do jej domu. Ciało wsadzili do foliowego worka, worek okleili taśmą. Potem zwłoki włożyli do walizki, zgięli denatowi nogi w kolanach.

Ale walizki już nie dało się zamknąć.

Mariola wytarła jeszcze krwawe ślady z podłogi, pozbyła się zakrwawionych ubrań i wyruszyła z Damianem do wsi pod Radomiem, żeby zatrudnić się u miejscowego sadownika przy zbiorze owoców.

W tym czasie rodzina intensywnie poszukiwała Rafała. Po tygodniu od zaginięcia policjanci zapukali do drzwi domu Marioli.
W środku znaleziono zwłoki w walizce.

Jak stare małżeństwo

Prokuratura oskarżyła Damiana M. o zabójstwo, a Mariolę S. o zacieranie śladów. Oboje dostali też zarzut znieważenia zwłok. Damian potwierdzał, że pobił znajomego, ale nie chciał go zabić.

- Ja pomagałam tylko przy oklejaniu taśmą worka z ciałem. Zwłoki w walizce umieszczał Damian - broniła się Mariola S.
Ale złego słowa o partnerze nie powiedziała. - Akceptował moje dzieci, zajmował się nimi, sprzątał, gotował. Żyliśmy jak mąż z żoną. Bywał zazdrosny o Rafała, który czasem za długo na mnie spoglądał - wyjaśniała kobieta.

Sąd Okręgowy w Kielcach skazał ją na półtora roku więzienia za utrudnianie śledztwa. Zauważył, że fizycznie pomagała partnerowi ukryć ciało, ale i psychicznie go wspierała.

Uwadze sądu nie uszło, że kamera monitoringu nagrała ich beztroski pocałunek na klatce schodowej w Skarżysku, gdy transportowali walizkę do domu Marioli S. Nie bez znaczenia było, że oskarżona nie udzieliła pomocy rannemu, nie wezwała karetki.

Damianowi M. za zabójstwo sąd dał karę 12 lat odsiadki. - Silne, mocne uderzenia pięścią, kopnięcia w okolice głowy, twarzy, klatki piersiowej muszą skłaniać do wniosku, że oskarżony działał z zamiarem ewentualnym zabójstwa. Świadczy też o tym ilość i siła ciosów. One wskazują, że Damian M. godził się na śmierć pokrzywdzonego - ocenił sędzia. Przyznał jednak, że sytuacja, jaką zastał w domu oskarżony „spotęgowała jego agresję”. Zadając ciosy i będąc po alkoholu, nie panował nad sobą.

Ludowe opowieści

Sąd uniewinnił jednak Damiana i Mariolę od zarzutu znieważenia zwłok. - Ludowe opowieści, które krążyły w Skarżysku-Kamiennej, że zwłoki w walizce były poćwiartowane, są nieprawdziwe. Żadnych pośmiertnych obrażeń na ciele denata nie było - podkreślał sędzia.

Dlatego uznał, że oskarżeni nie znieważyli zwłok. - Nie ma podstaw do oczekiwania na gruncie prawa , aby sprawcy urządzili ofierze pochówek zgodny z tradycją. Niejednokrotnie zwłoki ukrywane są w bardziej urągających warunkach - podnosił sędzia.

Ocenił, że zapakowanie zwłok do walizki miało na celu ukrycie ciała i odsunięcie od siebie podejrzeń. Zwrócił uwagę, że ze strony Rafała ostatecznie nie doszło do „żadnych aktów natury przemocy seksualnej”. Zdaniem sądu można przyjąć, że Mariola samodzielnie by sobie poradziła z „zalotami” pokrzywdzonego - to z uwagi na jego stan upojenia alkoholowego. Przyjął sąd, że Damian M. działał z zazdrości i dlatego zabił ofiarę.

Prokurator podczas procesu i w złożonej apelacji wnioskował dla Damiana M. 25 lat więzienia, ale sądy I i II instancji uznały, że to kara zbyt surowa.

- To kara eliminacyjna, na którą zasługują osoby dające niewielką szansę na proces resocjalizacji - zaznaczył sąd.

Obrońca Damiana M. w apelacji domagał się zmiany kwalifikacji prawnej na działanie w obronie koniecznej. Mariola S. chciała zaś nadzwyczajnego złagodzenia kary, bo przyznała się do winy, wyraziła skruchę i przeprosiła rodzinę Rafała.

Sąd Apelacyjny w Krakowie obniżył jej karę do roku więzienia, a karę Damiana M. utrzymał w mocy. Jest już prawomocna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zwłoki w walizce, czyli do czego jest zdolny zazdrosny mężczyzna - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski