Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwycięstwo z satysfakcją

Redakcja
IV LIGA. Olkusz pokonując rezerwy Sandecji Nowy Sącz zrobił przysługę walczącemu o awans Lubaniowi Maniowy, który wskoczył na pozycję wicelidera

Łukasz Chrzanowski (z lewej) dał dobrą zmianę. Fot. Grzegorz Sroka

IKS Olkusz pokonał na własnym boisku rezerwy Sandecji Nowy Sącz 3-1 (1-1), biorąc rewanż za jesienną porażkę 0-5.

Kadrowo jak zwykle olkuszanie mieli kłopoty. - Nie było z nami Dawida Chabinki wraz z Konradem Tomsią - rozpoczyna Ryszard Myszor, kierownik olkuskich piłkarzy. - Jednak tego drugiego, na prawej obronie, godnie zastąpił Mateusz Czechowski, który po raz pierwszy wystąpił na tej pozycji. Pojedynek przeciwko rezerwom Sandecji był także historyczny dla 17-letniego Macieja Kasprzyka, który zaliczył seniorski debiut - podkreśla kierownik i działacz w jednej osobie.

Olkuszanie szybko, bo już w 14 minucie otworzyli wynik. - Mieliśmy świadomość tego, że skoro podróż rywalom się przeciągnęła, bo mieli w drodze awarię autokaru, to przystąpią do walki nieco zmęczeni - tłumaczy kierownik Myszor. - Chłopcy konsekwentnie realizowali plan. Owszem, trafił nam się błąd, bo sądeczanie szybko doprowadzili do remisu, ale to nas wcale nie załamało. Przeciwnie. Wyzwoliło sportową złość. Wszyscy mieliśmy w pamięci wyprawę do Nowego Sącza, kiedy w ciągu minuty wygwizdano przeciwko nam dwa karne. Sądeczanie szybko ustawili mecz, co potem pozwoliło im kontrolować sytuację. Okazji bramkowych u siebie mieliśmy sporo, bo Szwajcowski przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Rywali od utraty goli ratowały słupki czy poprzeczka, ale ważne, że dorzuciliśmy kolejne gole. Byłbym niesprawiedliwy, nie dostrzegając pozycji bramkowych sądeczan. Jednak bardzo dobrze tego dnia był dysponowany bramkarz Kusak - cieszy się Ryszard Myszor.

Już w 40 min boisko musiał opuścić Maksymilian Przybyła, co skomplikowało i tak już trudną sytuację olkuskich piłkarzy. - Nie czuł się najlepiej, dlatego poprosił o zmianę - zdradza kierownik. - Swoje jednak zrobił, bo przecież pierwsza bramka była jego zasługą. Jednak zastępujący go Czechowski na swoje mocne wejście wypracował drugą bramkę, dziesięć minut po zmianie stron. Takie zmiany pokazują, że w naszym zespole nie ma zawodników na sztukę. Każdy, kto wejdzie na boisko, jest w stanie poderwać zespół. I tak to właśnie działa - śmieje się Ryszard Myszor.

Wygraną nad wiceliderującymi rezerwami Sandecji olkuszanie zrobili przysługę Lubaniowi Maniowy, plasującemu się na trzecim miejscu, a mającemu o punkt mniej od sądeczan. Maniowianie wykorzystali przysługę olkuszan, wskakujac na pozycję wicelidera. - Mieliśmy z sądeczanami rachunek do wyrównania, choć szkoda, że nie wygraliśmy w podobnych rozmiarach, w jakich oni pokonali nas, ale zawsze to zwycięstwo. A jak ktoś na naszej wygranej skorzystał, to mamy podwójną satysfakcję, nawet potrójną, bo wygraliśmy po bardzo dobrej grze - kończy olkuski kierownik.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski