Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie baryłkarza gotowym scenariuszem na horror

Grzegorz Tabasz
Podstępny, zabójczy, bezwzględny. Potwór ze złego snu. Ma tylko jedną wadę: trzy milimetry długości. Maleńka muszka, ledwo widoczna gołym okiem, o banalnej posturze. Nie wyrządzi człowiekowi najmniejszej krzywdy.

Za to dla gąsienic wielu motyli, baryłkarz (bo o nim mowa), jest prawdziwym przekleństwem. Owad bezbłędnie wywęszy ofiarę. Na nic barwy ochronne czy wyginanie ciała. Baryłkarz wbija ostre jak igła pokładełko i... pewnie myślicie, że już po wszystkim?

Nie, to dopiero początek. Przez nakłucie do ciała ofiary spływają jaja. Kilkadziesiąt, czasem setka. Wylęgłe z nich larwy metodycznie wyjadają ciało ofiary. Omijają ważne narządy, zadowalając się jedynie zapasami tłuszczu. Na pozór wszystko wygląda normalnie. Gąsienica je, rośnie, linieje.

Finał następuje, gdy ma zamienić się w poczwarkę. Larwy baryłkarza jednocześnie wygryzają otworki i wyłażą na zewnątrz. Szybko otaczają się żółtym oprzędem tuż przy ciele gąsienicy. Wyjedzonej, sflaczałej, ale wciąż żywej! Obraz, który natchnął wielu twórców horrorów. Uwierzcie mi, paskudnie to wygląda, ale baryłkarze zabijają szkodniki i ratują nasze plony. Sojusznicy. I już.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski