Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie na trenerskiej Ławce: Jerzy Szafraniec - "Franz" w niższych klasach

Paweł Panuś
Jerzy Szafraniec wprowadził Orła Iwanowice do klasy A
Jerzy Szafraniec wprowadził Orła Iwanowice do klasy A Fot. Futbol Małopolska
Sylwetka. W regionie krakowskim Jerzy Szafraniec dał się poznać z dobrej strony jako zawodnik Tramwaju i jako szkoleniowiec wielu klubów.

Z Tramwajem związany jest kilkadziesiąt lat. Pełnił w nim różne funkcje. Najpierw był piłkarzem, dobrym stoperem, którego z racji warunków fizycznych, zadziorności i umiejętności trudno było ograć.

Z czasem przejmował jako trener zespoły młodzieżowe. W końcu został opiekunem drużyny seniorów tego klubu i prowadził go w czasach gry w krakowsko-wadowickiej V lidze, a więc najwyższej, w jakiej ten krakowski klub grał. – Tramwaj był jest i będzie bardzo ważną częścią mojego życia. Gdy kończyłem w nim grać, miałem 42 lata – mówi Szafraniec.

Gdy Tramwaj przeżywał trudne chwile, został w nim społecznym szkoleniowcem, pracował w zarządzie tego klubu. Obecnie jest członkiem Komisji Rewizyjnej.

– _Teraz w Tramwaju nie prowadzę żadnej drużyny, ale bardzo kibicuję wszystkim klubowym zespołom. Skupiam się na pracy działacza, a zawodowo pracuję w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym, które przez wiele lat było patronem Tramwaju _– mówi.

W latach 90. ubiegłego wieku został trenerem Wisły Czernichów. Zespół występował w mocnej klasie A (wówczas grało się w dwóch grupach), po pewnym czasie był o krok od awansu do klasy okręgowej. Obecnie Szafraniec znów pracuje w Czernichowie. Jego zadaniem jest odbudowa zespołu, tak aby nie grał on dłużej na najniższym szczeblu rozgrywkowym, czyli w krakowskiej klasie C.

Szafraniec pracował też w Podgórzu Kraków, Bieżanowiance, Czarnych Staniątki, Lotniku Kryspinów i Orle Iwanowice. Wszędzie prowadzone przez niego zespoły notowały progres sportowych wyników.

Donośny głos i żywiołowe reakcje na ławce rezerwowych sprawiły, że przylgnęła do niego ksywa „Franz”. 62-letni obecnie trener, wzorem byłego selekcjonera, a obecnie trenera Wisły Kraków Franciszka Smudy, złagodniał. Nadal wymaga od swoich zawodników maksymalnego zaangażowania, jednak bardziej niż dawniej oszczędza swoje zdrowie.

Tą ksywką ochrzcił mnie były gracz Prokocimia, a później działacz m.in. Bieżanowianki, Piotr Grzesiak. Chłopcy oczywiście natychmiast to podchwycili i tak stałem się Franzem. Nie miałem nic przeciwko, wszak trener Franciszek Smuda to prawdziwy fachowiec – mówi z uznaniem Jerzy Szafraniec.

Co jeszcze łączy go z obecnym szkoleniowcem „Białej Gwiazdy”? – _Dbałem o to, aby piłkarze trenowali. U mnie podstawą zawsze była siła i wytrzymałość, a to można wypracować, tylko solidnie pracując podczas zajęć. W klubach niskich klas chłopcy mający ponad 20 lat niewiele już nadrobią zaległości technicznych, za to wytrzymałością można zrekompensować pewne niedoskonałości. Przekładało się to zresztą na wyniki sportowe. Ogromną radość sprawił mi awans z Bieżanowianką do klasy okręgowej. A byliśmy jeszcze przecież o krok od czwartej ligi, walkę przegraliśmy dopiero w ostatniej kolejce, i to w bardzo nieszczęśliwych okolicznościach. W Iwanowicach udało się nam wejść do klasy A, w której to lidze Orzeł występuje do dziś.Mam nadzieję, że kolejny sukces osiągnę w Czernichowie. Mam do tego klubu sentyment, bo grałem w nim jako zawodnik _– mówi na zakończenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski