MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Życie w Indiach jest wielowymiarowe

Redakcja
26 lipca 2011, wtorek. Życie w Indiach jest wielowymiarowe i pełne skrajności. Ogromne, ozdobne bungalowy stoją tuż obok rozwalających się chatek, a pod wystawnymi hotelami i restauracjami pełno jest żebrzących biedaków.

Moja droga do Indii

Dopóki nie zamieszkałam w sierocińcu w Dombivli żyłam w przekonaniu, że mogłabym zostać w Indiach do końca życia. Otóż rzeczywiście mogłabym, gdybym tylko prowadziła życie na „odpowiednim” poziomie. Dom z basenem, samochody, skutery, służba, dodatkowe zajęcia oraz wieczorne wyjścia z przyjaciółmi, dla ludzi o pewnej pozycji to codzienność. Nie wszyscy jednak są bajecznie bogaci. Ci urodzeni w dobrych rodzinach mogą sobie pozwolić właściwie na wszystko. Perspektywa zmienia się zupełnie kiedy wejdzie się w świat ubogich hindusów.

Titwala jest całkiem sporym miasteczkiem oddalonym od Bombaju o ok. godzinę jazdy pociągiem. Jak każda hinduska miejscowość ma kilka kolorowych świątyń, sporą liczbę bungalowów i jeszcze większą liczbę slumsów. W jednej z licznych mniej zamożnych dzielnic Titawala mieści się dom dla opuszczonych dziewcząt. Kiedy przyjechałam na miejsce, już z okien samochodu zobaczyłam grupę 35 dziewczynek w wieku od 5 do 20 lat, które z niecierpliwością czekały na przybycie pierwszego w ich życiu białego człowieka. A właściwie dwóch, ponieważ w ostatnim momencie dołączyła do mnie Anastasia, wolontariuszka z Rosji. Po przekroczeniu bramy sierocińca tradycyjnie ściągnęłyśmy buty, które jedna z dziewczynek natychmiast zabrała i ułożyła na półce. Ciche „hello” to jedyne co były w stanie wyksztusić z siebie onieśmielone naszą obecnością dzieci. Nie odstępowały nas na krok, zachowując jednocześnie bezpieczną odległość, więc miałam wrażenie, że poruszam się w bańce, której brzegi przesuwały się wraz z każdym moim ruchem. Ilekroć próbowałam zbliżyć się do nich one natychmiast odskakiwały do tyłu więc wyglądało to jak dość specyficzny taniec powitalny. Po dwóch dniach nieśmiałość większości dziewczynek zniknęła prawie całkowicie, więc same podchodziły, dotykały tak egzotycznej dla nich białej skóry, a niektóre nawet miały odwagę podejść i się do mnie przytulić.

Jak to bywa w hinduskich domach, na wstępie dostałyśmy szklankę wody i czaj ( słodką herbatę z mlekiem). Później śledzone przez 35 par ciekawskich oczu zostałyśmy oprowadzone po domu. Trzypiętrowy budynek pozbawiony jest jakichkolwiek wygód, ale jest zadbany i czysty. Jest kuchnia, pokój telewizyjny, spiżarnia oraz magazyn na ubrania i zabawki – wszystko to dary od sponsorów. Są też cztery toalety w najprostszej postaci ( dziura w podłodze i mały kranik zamiast bidetu ) oraz cztery prysznice, czy też raczej pomieszczenia kąpielowe wyposażone w kran i wiadro, czyli tzw. prysznic z polewki. Dziewczynki uczą się, bawią i śpią w dwóch pokojach. Pomieszczenia wielkości pięć na siedem metrów wyposażone są tylko w niezbędną ilość szafek, na których w równych rządkach ułożone są ubrania i materace rozkładane codziennie wieczorem, kiedy dziewczynki kładą się spać. W rogu pokoju jest też tradycyjny hinduski ołtarzyk poświęcony Krisznie, Śiwie i Ganeśi.

Dzień w sierocińcu zaczyna się o piątej rano, kiedy dziewczynki wstają i przygotowują się do szkoły. Po porannej kąpieli, śniadaniu i czaju ubrane w szkolne mundurki udają się do szkoły oddalonej o ok. czterdzieści minut piechotą. Żeńska, publiczna szkoła zapewnia podstawowe wykształcenie, co oznacza, że w przeciwieństwie do innych szkół lekcje nie są prowadzone w języku angielskim a wyłącznie w marathi. W większości przypadków uniemożliwia to dalsze kształcenie w collegu, gdzie znajomość angielskiego w stopniu bardzo dobrym jest obowiązkowa.
Podczas gdy młodsze dziewczynki są w szkole, ich starsze siostry (wszystkie mieszkanki sierocińca zwracają się do siebie per siostro, jedynie nam jako wyjątkowym gościom przypadł w udziale tytuł didi – z hindi - starsza siostra) przygotowują lunch. O g. 12.30 dziewczynki wracają ze szkoły a o 13 siadają po turecku na tarasie i wspólnie odmówiwszy hinduską modlitwę jedzą lunch. Grupa odpowiadająca za serwowanie posiłków w danym dniu ustawia na ziemi garnki z gorącymi potrawami i nakłada na talerze jednakowe porcje. Po skończonym posiłku grupa porządkowa myje naczynia i sprząta taras, a pozostałe siostry odrabiają zadania domowe i odsypiają poranną pobudkę. Popołudniu jest czas na zabawę a także na pranie, sprzątanie i dodatkową naukę. Pranie oczywiście nie odbywa się przy użyciu pralki automatycznej. Rozłożone na ziemi w łazience ubrania zostają najpierw mocno namydlone a następnie pocierane ryżową szczotką. Jeszcze tylko odmoczenie w wiadrze wypełnionym wodą i dziewczynki wykręcają i wywieszają pranie na sznurach rozwieszonych wzdłuż pokoju. Ok. godziny 17 wszyscy ponownie spotykają się na tarasie, żeby wypić kolejną filiżankę czaju i zjeść tosty lub chleb z dżemem (w tym przypadku ciapati, roti i inne chleby zastąpione zostają zwykłym chlebem tostowym). Do godziny 21 dziewczynki ponownie uczą się, bawią, śpiewają i tańczą (jak wszyscy hindusi, nawet ci kompletnie bez talentu ). Po kolacji, która przeważnie kończy się ok. g. 22 wszystkie dzieci jak jeden mąż zasiadają w sali telewizyjnej aby obejrzeć swoją ulubioną telenowelę (hinduska wersja „Mody na Sukces”). Życie w sierocińcu zamiera ok. 23, kiedy wszyscy mieszkańcy kładą się spać.

Wydawać by się mogło, że sierociniec będzie jednym z najbardziej przygnębiających miejsc jakie przyjdzie mi zobaczyć w Indiach. Nic bardziej mylnego. Owszem, życie tu jest proste i poniżej poziomu do jakiego przyzwyczajeni są nawet ubodzy mieszkańcy Europy. Jednak uśmiech i radość dziewczynek z przebywania w towarzystwie obcokrajowców sprawia, że mimo wszystko ma się ochotę tu wrócić. Czasem tylko, kiedy cichną odgłosy zabawy i uśmiech na chwilę znika z ich twarzy, można zobaczyć w ich oczach jedno niewypowiedziane pytanie, które i ja sobie zadaję od kiedy tu jestem. Dlaczego rodzice zostawili te dzieci tutaj, kiedy jedyne czego one naprawdę potrzebują to dom i odrobina ciepła?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski