Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żyją odcięci od świata, wciąż zalewani przez Wisłę

Bogusław Kwiecień
Lucyna Kudra, mieszkanka ul. Mańki mówi, że po kolejnych zalaniach jej drewniany dom gnije i zaczął się zapadać
Lucyna Kudra, mieszkanka ul. Mańki mówi, że po kolejnych zalaniach jej drewniany dom gnije i zaczął się zapadać FOT. BOGUSŁAW KWIECIEŃ
Oświęcim. Mieszkańcy ul. Mańki twierdzą, że nikt się nimi nie interesuje. Mają dość życia w strachu przed pobliską rzeką. Według Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej nikt na tych terenach nie będzie inwestował. Miasto proponuje mieszkania.

Lucyna Kudra, mieszkanka ul. Mańki mówi, że ludziom w XIX wieku żyło się tutaj lepiej niż teraz. Wtóruje jej sąsiad, Tadeusz Mańka. – Jesteśmy tutaj jak odcięci od świata – mówi mężczyzna. W oświęcimskim Urzędzie Miasta twierdzą, że już kilka razy proponowali mieszkance ul. Mańki pomoc.

Mańki to ulica na skraju Oświęcimia, między Wisłą a kanałem żeglugowym Dwory. Prowadzi tutaj jedna polna droga, która po deszczu zamienia się w ponadkilometrowe grzęzawisko i suchą nogą jej się nie przejdzie. Do najbliższego przystanku autobusowego są ponad dwa kilometry.

I do tego to ciągłe życie w strachu, gdy tylko podnosi się stan wody w Wiśle. Do rzeki od domów jest ledwie 100 m. W ostatnich kilkunastu latach Lucyna Kudra i sąsiedzi byli zalewani kilka razy. W domu ma przygotowane skrzynki, na których ustawia meble i telewizor, gdy tylko na Wiśle nadchodzi duża woda.

Nikt się nimi nie interesuje

Większość mieszkańców Maniek, jeśli tylko nadarzyła się okazja, uciekła stąd. Zostało ich tylko czterech.

Całe zło zaczęło się od budowy kanału Dwory, który miał być elementem programu „Wisła 2000”, jeszcze w czasach PRL. Kanał został otwarty w 1998 roku. Do tego w 2005 roku w sąsiedztwie powstała żwirownia i w ten sposób Mańki zostały odcięte od reszty miasta. – Były plany, że w związku z budową kanału wszystkie domy i gospodarstwa zostaną wykupione i wysiedlone, ale ostatecznie okazało się, że zmiany objęły tylko grunty zajęte pod wały – przypomina Tadeusz Mańka.

Nimi już się nikt nie zainteresował i – jak dodaje – tak jest do dziś. W 2003 roku dowiedzieli się, że teren, na którym stoją ich domy, został uznany za zalewowy. To oznacza na przykład, że o żadnej rozbudowie nie ma mowy. Na Mańkach nie można także trzymać płodów rolnych.

– Chcemy tylko żyć normalnie, jak mieszkańcy tego miasta. Czy to tak dużo – utwardzić nam drogę? – pyta Lucyna Kudra. Jak dodaje, jest druga droga, bliższa, ale tylko na mapach, bo faktycznie jest zarośnięta i w części zajęta przez żwirownię.

Mieszkańcy Maniek tłumaczą, że nie chcą zostać tutaj na siłę, ale uważają, że mają prawo do rekompensaty za swoją ojcowiznę. – Właściciel żwirowni chciał kupić mój grunt, ale nie zgodziłam się, bo dawał grosze – dodaje Lucyna Kudra.

Może dostać mieszkanie

W Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Krakowie tłumaczą, że o żadnych zabezpieczeniach przed Wisłą w tym miejscu nie ma mowy. – Budowa obwałowań znacznie przekroczyłaby koszty, jakie państwo poniosłoby na przesiedlenie mieszkańców – zaznacza Konrad Myślik, rzecznik krakowskiego RZGW. Okazuje się jednak, że „Program ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły” uwzględnia w takich sytuacjach wykup, ale tylko gruntów, na których prowadzone będą inwestycje.

Podobne stanowisko zajął oświęcimski magistrat. Urzędnicy podkreślają, że w planie zagospodarowania rejony te są ujęte jako miejsca zieleni łęgowej, a działki leżą na terenach górniczych i narażonych na powódź. – Trudno, żeby miasto planowało tam jakieś inwestycje – podkreślają w urzędzie, dodając, że mieszkance Maniek kilka razy proponowano mieszkanie, ale odmówiła przeprowadzki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski