MKTG SR - pasek na kartach artykułów

10 IX 1964 r., Kraków, mieszkanie w kamienicy przy ul. Meiselsa

Redakcja
- Czy ty mnie w ogóle słyszysz?! - ton głosu matki nie wróżył nic dobrego. Karol podniósł głowę znad zeszytu i popatrzył na nią.

Marta Szreder: LOLO (odc. 11)

- Wołam cię od dziesięciu minut, a ty nic! - stała w drzwiach pokoju i wyglądała na rozdrażnioną.

- Uczę się... - powiedział Karol.

- Pytałam, czy pójdziesz zanieść pranie do magla. Ojciec jak zwykle się spóźnia, a o drugiej zamykają.

- Dobrze, zaniosę - zgodził się bez entuzjazmu.

- Zaraz przygotuję paczkę - odeszła energicznym krokiem w głąb mieszkania.

Karol skłamał. Wcale się nie uczył, od rana siedział przy biurku, udając tylko. Gdyby nie to, ogarnięta gorączką sobotnich porządków matka, już dawno znalazłaby mu jakieś zajęcie. Normalnie nie miałby nic przeciwko temu, lubił nawet prace domowe, ale dziś nie miał na nic siły. Wczorajszy incydent w damskiej przebieralni sprawił, że przez całą noc nie mógł zasnąć i czuł teraz ogromne zmęczenie. Potrzebował spokoju. Pochylił głowę nad zeszytem.

Jego myśli wracały uporczywie do wczorajszych wydarzeń. Wciąż zastanawiał się, czy Kalina domyśliła się jego obecności, czy też nie. Skoro po prostu wyszła, to może nie? Z drugiej strony, mógłby przysiąc, że kiedy trener zawołał go po imieniu, odwróciła się i spojrzała tak, jakby wiedziała. Nie, to nonsens, musiało mu się wydawać! Przecież tam było ciemno, przecież coś by powiedziała...

I te jej rysunki! Nie mógł pozbyć się ich z pamięci. Nawet teraz, bezwiednie kreślił w zeszycie coś na ich kształt. Kobiece krągłości, które widział, ilekroć zamknął oczy. To głównie one nie pozwoliły mu zasnąć tej nocy.

W głowie znów zaczęła kołatać mu ta smutna melodia, którą nuciła. Po raz kolejny próbował przypomnieć sobie tekst piosenki, już miał go na końcu języka, kiedy nagłe trzaśnięcie drzwi wejściowych, sprowadziło go na ziemię.

To ojciec wrócił z porannej zmiany.

- No, nareszcie! Gdzieś ty był? - powitała go matka.

Ojciec był człowiekiem cichym i spokojnym. Może nawet za bardzo. Teraz tłumaczył matce, dlaczego musiał zostać nieco dłużej w pracy.

Karol nasłuchiwał przez chwilę. Wiedział, że matka szybko nie zostawi ojca w spokoju i że będą tak się przegadywać przez najbliższą godzinę. Znał te sytuacje bardzo dobrze i zazwyczaj nie robiły na nim żadnego wrażenia, jednak dziś poczuł narastającą irytację.

Wstał od biurka i popatrzył krytycznie na swoje rysunki. Ani w połowie nie dorównywały tym nakreślonym ręką Kaliny. Były raczej ich marnym odbiciem i karykaturą. Zamknął zeszyt, po czym poszedł do łazienki i zamknął drzwi na kluczyk. Usiadł na brzegu wanny i odkręcił kran, pozwalając, by strumień wody zagłuszał słowa matki, wymierzane w ojca podniesionym tonem. Powrócił do swoich rozmyślań.

Przypomniał sobie, jak na początku wakacji pojechali z Andrzejem, jego najlepszym przyjacielem, na miejskie kąpielisko. Spotkali wtedy kilku innych chłopaków ze szkoły, którzy koniecznie chcieli podglądać dziewczyny.

Pamiętał, jak wszyscy tłoczyli się i przepychali między sobą, próbując coś dojrzeć przez szczeliny między deskami, z których zbudowane były damskie przebieralnie. Narobili przy tym sporo hałasu i wszystko to skończyło się piskami dziewczyn i ogólną rozróbą. Karol nie rozumiał wtedy podekscytowania i entuzjazmu kolegów, uczestniczył w tym wszystkim bardziej dla towarzystwa i żeby się nie wyróżnić. Dziewczyny były dla niego niczym więcej, jak tylko dziwnymi stworzeniami, nikomu zresztą do szczęścia nie potrzebnymi. Teraz jednak było zupełnie inaczej.
Za każdym razem gdy pomyślał o Kalinie, robiło mu się gorąco. Zaczął właśnie wyobrażać sobie, jakby to było zobaczyć właśnie ją, przebierającą się w kostium kąpielowy, kiedy matka zapukała do drzwi łazienki.

- Karol! Co ty tam robisz tyle czasu!? - zawołała.

- Nic, mamo... - odpowiedział, próbując uspokoić zupełnie już rozstrojone nerwy. Poczuł się, jakby został właśnie przyłapany na czymś bardzo złym i wstydliwym.

- Wychodź natychmiast! - zaczęła szarpać za klamkę.

Była wyjątkowo wściekła. Tak wściekła, że Karol aż zastanowił się przez chwilę, co takiego mogło ten gniew spowodować. Wiedział jednak, że zwlekanie nic tu nie pomoże, a raczej tylko pogorszy sytuację i chociaż wcale nie czuł się gotowy na tę konfrontację, zmusił się, by wstać. Przemył twarz zimną wodą, wziął głęboki oddech i przekręcił kluczyk w zamku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski