Aresztowanie Moniki B.B. w listopadzie 2009 r. Fot. Kuba Toporkiewicz
SĄD. W sylwestra do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu trafił liczący 83 strony akt oskarżenia przeciwko Monice B.-B. i jej mężowi
- Oskarżona ma postawionych wiele zarzutów oszustwa w stosunku do mienia o znacznej wartości, a dodatkowo zarzut, iż uczyniła z tego przestępstwa stałe źródło dochodu - mówi Beata Stępień-Warzecha, rzecznik Prokuratury Okręgowej. - Ponadto Monika B.-B. ma zarzut dotyczący bezprawnego posługiwania się znakiem firmowym - Towarzystwa Ubezpieczeniowego Skandia.
Pod koniec listopada 2009 roku Monika B.-B., właścicielka Kancelarii Finansowej w Limanowej przestała wypłacać klientom pieniądze, które ulokowali w domniemanym funduszu inwestycyjnym.
Jak ustaliła prokuratura, Monika B.-B. stwarzała pozory, że jest przedstawicielem TU Skandia (używała dokumentów, na których bezprawnie używała znaku towarowego Towarzystwa) i ma możliwość lokowania przekazanych pieniędzy w funduszu Skandii. Fundusz ten miał gwarantować znaczne zyski. - W rzeczywistości pieniądze nigdy nie były lokowane w funduszach, a Monika B.-B. nie miała prawa do zawierania umów, a tym bardziej gwarantowania tak wysokich odsetek i zapewniania pokrzywdzonych o tak wysokich zyskach - mówi prokurator.
Prokuratura ustaliła, że pokrzywdzonych w sprawie zostało ponad 150 osób na łączną kwotę 13 mln 212 tys. 523 zł.
Prokuraturze nie udało się jednak ustalić, co stało się z tymi pieniędzmi. - Sprawdzane były banki, biura maklerskie, niestety, nie udało się kompletnie nic ustalić - mówi rzecznik. - Generalnie pokrzywdzeni pieniędzy nie odzyskali.
Monika B.-B. początkowo nie przyznawała się do oszustwa. - Ostatecznie przyznała się, ale odmówiła składania wyjaśnień - mówi Beata Stępień-Warzecha. - Na samym końcu postępowania kwestionowała tylko, że uczyniła z tego przestępstwa stałe źródło dochodu.
Drugą osobą, która otrzymała zarzut w tej sprawie, jest Stanisław B. - mąż oskarżonej. - Postawiony mu zarzut dotyczy utrudniania postępowania karnego, tzw. poplecznictwo - mówi rzecznik prokuratury. - Podjął działania zmierzające do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa, polecając pracownicom kancelarii żony, aby spakowały dokumentację i usunęły e-maile ze służbowego komputera, które dotyczyły zawieranych przez nią umów.
Monice B.-B. grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Ze względu na uczynienie z przestępstwa stałego źródła dochodu sąd może zaostrzyć karę do 15 lat. Natomiast jej mężowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Oskarżona w dalszym ciągu przebywa w areszcie, który przedłużono do 24 lutego 2011 roku. Obecnie jest już w dyspozycji Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, który jest gospodarzem postępowania.
Zaraz po ujawnieniu afery zarzuty postawiono także Pawłowi K. - mieszkańcowi Śląska, którego Monika B.-B. obciążała, iż to on miał transferować dalej otrzymywane pieniądze. Postępowanie to jednak wyłączono ze sprawy i umorzono, gdyż jak stwierdziła prokuratura, nie popełnił zarzucanego mu przestępstwa.
KUBA TOPORKIEWICZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?