Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

500 dni wojny Rosji z Ukrainą. Od blitzkriegu do wojny pozycyjnej

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Artyleria odgrywa ważną rolę w wojnie Rosji z Ukrainą
Artyleria odgrywa ważną rolę w wojnie Rosji z Ukrainą Siły Zbrojne Ukrainy/Facebook
Ta wojna miała dotychczas różne oblicza. Od przeszło pół roku mamy jednak do czynienia z pewną stabilizacją. Zarówno jeśli chodzi o linię frontu, jak i stosowane przez obie strony taktyki. Wątpliwe, by ten konflikt zakończył się przed drugą rocznicą rozpoczęcia.

Blisko półtora roku po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę inicjatywa strategiczna należy niewątpliwie do Kijowa. I to od jesieni ub.r. Bitwa o Bachmut, w której stroną atakującą byli Rosjanie, tego faktu nie zmienia. Od półtora roku to Ukraińcy wskazują miejsce i czas kolejnych starć. Moskwa oddała świadomie inicjatywę. Początkiem takiej strategii było wycofanie się z prawego brzegu Dniepru i oddanie Chersonia, jedynej stolicy obwodowej, jaką Rosja zdobyła po 24 lutego 2022 roku. Od tamtego momentu Rosjanie postawili wyłącznie na obronę stanu posiadania. A ten jest wciąż całkiem okazały. Jeśli spojrzymy na teren okupowany w marcu 2022 r., a obecnie, to widać, że mimo odwrotu Rosjan z północy Ukrainy i północnego jej wschodu, a następnie kontrofensyw ukraińskich w obwodzie charkowskim i odwrotu Moskwy z zachodniej części obwodu chersońskiego, Rosja wciąż kontroluje zdecydowaną większość ukraińskich ziem zajętych po 24 lutego 2022 r.

Dziś Ukraińcy są skazani na przełamanie linii Surowikina, jeśli marzą o wyzwoleniu kolejnych dużych obszarów, a przede wszystkim o zmianie sytuacji strategicznej w wojnie – np. poprzez przerwanie lądowego pomostu łączącego Rosją i okupowaną część Donbasu z okupowanym Krymem, ciągnącego się wzdłuż północnych wybrzeży Morza Azowskiego, w obwodzie zaporoskim przede wszystkim.

Oblicza wojny

Obecnie mamy do czynienia z kolejną już fazą wojny. Zaczęło się oczywiście od zmasowanego ataku Rosji z kilku kierunków jednocześnie, zakończonego dużym powodzeniem na południu, dość umiarkowanym w Donbasie i obwodzie charkowski, porażką w obwodach północno-wschodnich i północnych Ukrainy (luty-marzec 2022). Wobec fiaska pierwotnego planu pokonania przeciwnika, Moskwa ogłosiła bitwę o zajęcie całości Donbasu, która doprowadziła do wypchnięcia Ukraińców z niemal całego obwodu ługańskiego (upadek Siewierodoniecka czy Łysyczańska), ale nie dała większych zdobyczy w obwodzie donieckim, gdzie wtedy już zaczęła się bitwa o Bachmut (kwiecień-lipiec 2022). Linia frontu ustabilizowała się latem ub.r. Rosjanie nie byli już w stanie posuwać się naprzód, czy to w Donbasie, czy to na Mikołajów i Odessę, z kolei Ukraińcy dopiero budowali potencjał mający dać im powodzenie w działaniach kontrofensywnych (ważne było wejście do gry HIMARS-ów).

Inicjatywę Kijów przejął na jesieni ub.r. Kontrofensywa w obwodzie charkowskim, a potem odwrót Rosjan z zachodniej części obwodu chersońskiego pozwoliły wyzwolić największy obszar do marca 2022. Jednak warunki pogodowe i brak wystarczającego potencjału zbrojnego armii ukraińskiej sprawiły, że front zamarł tak naprawdę na wiele kolejnych miesięcy. Zaczęła się krwawa wojna pozycyjna, choćby wzdłuż linii Swatowe-Kreminna na północy Donbasu, ale przede wszystkim bitwa o Bachmut. Który w końcu, kosztem tysięcy ofiar, Rosjanie zajęli pod koniec maja. Tyle że chwilę później ruszyła długo wyczekiwana kontrofensywa ukraińska.

Powolna kontrofensywa

Jeśli ktoś oczekiwał manewrowej wojny i pancernych zagonów wdzierających się we wrogie terytorium, musiał być rozczarowany. Tyle że nikt w Kijowie, ani wśród wojskowych doradców Ukrainy nie zakładał takiego planu. Z prostego powodu: Rosja miała ponad pół roku na okopanie się na tych odcinkach frontu, gdzie uderzenie ukraińskie było najbardziej prawdopodobne i mające strategiczny sens. Mówiąc krótko: przede wszystkim w obwodzie zaporoskim, od linii rzeki Dniepr na zachodzie po komunikacyjny węzeł Wołnowacha i Wuhłedar nad nim na wschodzie.

Ukraina wybrała metodę punktowych uderzeń i szukania słabych punktów w tzw. linii Surowikina, złożonym z trzech głównych linii okopów i bunkrów, naszpikowanym polami minowymi pasie terenu, gdzie jedyne przejścia znalazły się na celowniku potężnej artylerii. Po pierwszym tygodniu krwawych walk bez sukcesów terytorialnych, Ukraińcom udało się zdobyć sporo terenu na kierunku ataku we wschodniej części obwodu zaporoskiego. Ale tak naprawdę nie zdołali nawet dotrzeć do pierwszej zasadniczej linii obronnej wroga. Nawet Zełenski przyznał, że postępy nie są takie, jakich oczekiwano. Również po stronie Zachodu pojawiły się głosy zniecierpliwienia i nawet rozczarowania – oczywiście za pośrednictwem mediów.

Recepta na sukces?

Takie, a nie inne tempo natarcia ukraińskiego, to jednak w dużym stopniu „zasługa” Zachodu. A dokładniej niechęć do wsparcia Kijowa samolotami szturmowymi. Znów powtarza się historia z czołgami. Stracono kilka niezwykle cennych miesięcy, by przekonać choćby Berlin do planu przekazania Ukrainie dużej ilości zachodnich nowoczesnych czołgów. Gdyby decyzje zapadły wcześniej, zapewne kontrofensywa ruszyłaby nie na początku czerwca, a miesiąc, półtora wcześniej. Teraz jest podobna sprawa z F-16. W końcu Ukraina będzie je miała. Sęk w tym, że one są na wagę złota właśnie teraz, podczas zaciętych walk frontowych. Jedną z głównych bowiem przyczyn dość skutecznej obrony rosyjskiej jest dominacja Rosjan w powietrzu. Postępy ukraińskiej armii w równym, jeśli nie większym stopniu, niż artyleria i pola minowe, spowalniają rosyjskie samoloty szturmowe, śmigłowce bojowe i drony uderzeniowe.

W najbliższym czasie nie ma szans na zmianę układu sił w powietrzu. Czy to oznacza, że kontrofensywa ukraińska jest skazana na porażkę? Niekoniecznie. Ukraina wciąż nie rzuciła do boju trzonu szykowanego do operacji doborowego zgrupowania. Jeśli chodzi o okienko pogodowe, to warunki będą doskonałe do prowadzenia działań ofensywnych jeszcze przynajmniej 2,5 miesiąca. Ale przede wszystkim, należy uzbroić się w cierpliwość, ponieważ obecnie działania ukraińskie koncentrują się nie tyle na czołowych walkach, ale na systematycznym upuszczaniu krwi Rosjanom na tyłach. Tam decydują się bowiem losy starcia. Bez wsparcia amunicją, zaopatrzeniem i rezerwami ludzkimi, w nawet najlepiej ufortyfikowanych pozycjach Rosjanie nie będą w stanie długo się utrzymać. Tymczasem Ukraińcy precyzyjnym ostrzałem i dywersją uderzają w punkty dowodzenia, węzły komunikacyjne, ważne obiekty infrastruktury, składy amunicji. Spustoszenie sieją Storm Shadow, są niezawodne HIMARS-y, a jeśli jeszcze dojdą ATACMS?

Niezależnie jednak od powodzenia kontrofensywy, to wciąż nie jest operacja – niezależnie od wyniku – która przesądzi o zakończeniu wojny. Jeśli Ukrainie to nie wyjdzie, i tak nie złoży broni, acz może zmniejszyć się wsparcie zachodnie i naciski na rozmowy z Moskwą. Jeśli Rosja przegra to starcie, nawet tracąc część obszaru okupowanego, nie pójdzie na ustępstwa. Być może rozpoczną się wtedy w końcu jakieś rozmowy. Ale nawet do zamrożenia wojny, do zawieszenia broni, droga wciąż będzie daleka.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 500 dni wojny Rosji z Ukrainą. Od blitzkriegu do wojny pozycyjnej - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski