MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Abonament i niezaleŻnoŚĆ

Redakcja
Premier Donald Tusk zapowiada likwidację opłaty abonamentowej na publiczną telewizję i radio. Najpierw z tej opłaty mają być zwolnieni emeryci, a potem wszyscy inni. Argumenty nie zostały przedstawione kompleksowo, ale ewidentny jest adres do interesów tych, co jeszcze płacą (podobno jest ich 40 procent). Opozycyjny PiS bije na alarm i twierdzi, że oznaczać to będzie - co najmniej - polityczną kontrolę nad publicznymi mediami (tym bardziej że trwa już praca nad ustawą o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, która też rozszerza wpływ rządu na media), albo zgoła ich likwidację i totalną prywatyzację sektora mediów elektronicznych. Tej krytyki na pewno nie można lekceważyć. Podziela ją sporo niezależnych twórców. Jednak jest wątpliwe, czy obrona obecnego systemu jest słuszna i może być skuteczna.

Ryszard Bugaj: Lewy prosty

Pobieranie opłaty abonamentowej jest ważne dla niezależności mediów publicznych, choć to na pewno nie jest warunek dostateczny tej niezależności (w PRL też był abonament). Ale czy jest to warunek konieczny? Z całą pewnością koszty transakcyjne poboru opłat muszą być wysokie; szczególnie jeżeli zaczniemy je egzekwować od opornych. Nigdy nie rozumiałem więc, dlaczego nie rozwiązać problemu przez integrację opłat radiowo-telewizyjnych z systemem podatkowym. Oczywiście nie wszyscy, którzy płacą podatki, korzystają z usług publicznych mediów, ale przecież beneficjentami wielu wydatków budżetu są często grupy znacznie mniejsze. Można przecież ustawowo zdecydować, że np. 3 procent podatków akcyzowych jest przekazywane do dyspozycji KRRiT, która wydatkuje je na finansowanie publicznego radia i TV. Dlaczego Platforma tego nie proponuje?
Może jestem podejrzliwy, ale sądzę, że w oskarżeniach opozycji jest coś na rzeczy. Platforma chce trzymać rękę na pieniądzach dla mediów (przez ministra kultury czy ministra spraw zagranicznych), a to znaczy, że - nawet jeżeli tego nie planuje - nie powstrzyma się do manipulowania. Obawiam się też, że będą stopniowo rugować media publiczne z rynku i "robić miejsce" dla generalnie przychylnych im mediów prywatnych.
Trzeba by temu zapobiec, ale - moim skromnym zdaniem - PiS (o LiD nie wspominając) słabo nadaje się na przywódcę ruchu sprzeciwu w tej sprawie. Oni niedawno sami zrobili kadrowy skok na media publiczne. Zaś Andrzej Urbański słabo nadaje się na symbol niezależności telewizji. Dochodzą do tego bulwersujące wiadomości prasowe, że zwolnienie z pracy w TVP takiej "gwiazdy" jak Małgorzata Raczyńska (uchodzącej za bardzo bliską środowiskowi PiS) ma kosztować grubo ponad 400 tys. zł, a jedna audycja (poprawna, ale nic nadzwyczajnego) "zabłąkanej owcy" Tomasza Lisa około 100 tys. zł. Ilu emerytów musi przez rok płacić składki, by pokryć wydatki TVP na Raczyńską i Lisa?
Ciemno widzę. Tusk wykorzysta społeczne nastroje, by położyć rękę na pieniądzach dla publicznych mediów i zyska dodatkowy instrument ich kontroli. Obawiam się też, że PO porozumie się z LiD i po prostu - jak poprzednio zrobił to PiS z Samoobroną i LPR - podzielą się wpływami. Publiczne media staną się bardziej jeszcze prorządowe niż w przeszłości. Ponadto - ze względu na sympatie prywatnych mediów do PO - spodziewać się należy ograniczenia realnego pluralizmu. To nie są dobre wiadomości dla naszej demokracji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski