MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Apodyktyczność Jana Pawła II

Redakcja
Jeszcze nim patriarcha moskiewski Cyryl zawitał do Warszawy, już w Polsce zaczęły się dziać cuda. Najpierw abp Michalik – czołowy dotąd PIS-owiec w episkopacie – ostro odciął się od tezy o zamachu smoleńskim, oskarżając głoszących ją polityków o to, że „robią krzywdę prawdzie”. Wywiad rozgłosiły antykaczyńskie media, a PIS-owcy aż zaniemówili z wrażenia.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Jednak większym cudem są deklaracje kardynała Glempa. Emerytowany prymas ogłosił, że Cyryl jest ni mniej, ni więcej, tylko „mężem opatrznościowym dla świata”, zaś Jan Paweł II był „dość apodyktyczny” i wykazał „chęć odzyskania wpływów w Rosji”, erygując tam diecezje katolickie, czego sam Glemp „by nie popierał”.

Dlaczego polscy biskupi odcinają się od polityki wschodniej papieża Wojtyły i chcą tak bardzo przypochlebić się gościowi z Moskwy? Tylko powierzchowny obserwator może zgodzić się z tezą, iż chodzi o pojednanie polsko-rosyjskie. Biskupi są realistami i wiedzą, że moment na jakieś przełomowe akty moralne między Polakami i Rosjanami jest jak najgorszy. Z jednej strony zbyt krótki czas minął od sławetnych kłamstw ogłoszonych przez Rosję na temat katastrofy smoleńskiej, co w Polsce skutkuje rozgoryczeniem, by nie powiedzieć – niechęcią wobec Moskwy. Z drugiej zaś – Cyryl to inteligentny i sprawny rosyjsko-prawosławny polityk, ale jako duchowny ośmieszony kolaboracją z KGB i kryminalną aferą tytoniową, na której dorobił się majątku. Deklaracje pojednania zapewne obu narodom nie zaszkodzą, ale nie będą też miały istotniejszego moralnego znaczenia. W rzeczywistości to inny wielki projekt polityczno-religijny wywołuje entuzjazm biskupów. Chodzi o „strategiczny alians prawosławia i katolicyzmu na rzecz tradycyjnych wartości”, zaproponowany Kościołowi przez Cerkiew, ustami częstego gościa polskich biskupów – metropolitę Hilarego.

Cerkiew moskiewska obiecuje Kościołowi wsparcie w jego najważniejszej dzisiaj wojnie z coraz bardziej agresywnym ateizmem w zachodniej kulturze i nihilizmem w obyczajach. Na dowód swoich intencji patriarchat wystąpił właśnie w Strasburgu z żądaniem zagwarantowania przez Europejski Trybunał praw chrześcijan do noszenia na szyi krzyża w pracy. Znając stosunki panujące w Europie, ostry głos z Moskwy może istotnie mieć większy wpływ na Trybunał niźli rytualne już narzekania biskupów katolickich. Patriarcha Cyryl i jego prawa ręka – niezwykle utalentowany i znający Europę metropolita Hilary (był biskupem Wiednia), są ojcami nowej polityki zagranicznej Cerkwi. Nic dziwnego, że wizja takiego wschodnio-zachodniego sojuszu konserwatystów wydawać się może katolickim biskupom wizją „opatrznościową” i trochę łatwiej zrozumieć zdumiewającą z początku retorykę kardynała Glempa. Osłabiony aferami pedofilskimi i zewsząd atakowany dzisiaj Kościół zobaczył po prostu szansę dopływu świeżych konserwatywnych sił. Tyle tylko że ów moskiewski projekt nie­uchronnie ma przecież swoją całkiem praktyczną cenę.

Cerkiew nie wystąpiłaby z nową polityką, gdyby nie poprzedziła jej drastyczna zmiana polityki wschodniej Watykanu po śmierci Jana Pawła II. Benedykt XVI z czysto politycznych powodów usunął z biskupstwa w Moskwie świątobliwego i prześladowanego jeszcze przez władze sowieckie abpa Kondrusiewicza, a nowy metropolita Włoch abp Pezzi zasłynął z zamknięcia – ponoć jedynej w Rosji – gazety katolickiej oraz wezwań tamtejszych katolików do nieprzeciwstawiania się prawosławnym i oczyszczenia Kościoła w Rosji z naleciałości polskich. Ostatnio zaś ogłosił rzecz zupełnie zdumiewającą: że „cud zjednoczenia katolików i prawosławnych jest możliwy” , a sprawa jest właśnie „w kulminacyjnym momencie”. W tym samym czasie metropolita Hilarion publicznie odrzucał ideę prymatu Rzymu i z dużą niechęcią wypowiadał się o ukraińskich unitach. Krótko mówiąc, Watykan pod niemieckim papieżem powrócił do zarzuconej przez Jana Pawła II Ostpolitik i dla „strategicznego sojuszu” z Cerkwią gotów jest poświęcać realne interesy tak rzymskich, jak i greckich katolików na Wschodzie. Nie należy się łudzić: także polskie narodowe interesy!

„Strategiczny sojusz” zakłada więc odwrócenie logiki obowiązującej w Kościele w czasach Jana Pawła II. Zamiast krytykować Rosję Putina i Cyryla za niedostatek wolności religijnej dla katolików, Kościół stworzyć ma teraz „strategiczny sojusz” z Moskwą po to, aby wspólnie lepiej walczyć z ateistycznym Zachodem. Ale tyrady przeciw zachodniej zgniliźnie należą i tak od zawsze do rytuału rosyjskiego prawosławia i nacjonalizmu.

Nie wiem, jak niemieccy hierarchowie w Watykanie, ale na pewno polscy biskupi winni mocno zastanowić się, czy warto być forpocztą takiego sojuszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski