MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Architektura to treść, którą można przeczytać

Redakcja
FOT. ANNA KACZMARZ
FOT. ANNA KACZMARZ
ROZMOWA KRONIKI... Prof. JOSEPH RYKWERT, gość 2. Forum Dziedzictwa Europy Środkowej w Międzynarodowym Centrum Kultury

FOT. ANNA KACZMARZ

* Nim zburzymy budynki z przeszłości, przeliczmy zyski i straty tej decyzji

* W budowlach znajdziemy odpowiedź, skąd wziął się kryzys ekonomiczny

- Słyszał Pan o debatach wokół budynków socmodernizmu. Dziś dyskutuje się nad tym, czy burzyć hotel Forum w Krakowie albo Pałac Kultury i Nauki w Warszawie.

- Oczywiście, że słyszałem. Skomentuję to, sięgając do przykładu z historii, który będzie dobrze obrazował tę dyskusję. Jest mi znana historia cerkwi metropolitalnej Aleksandra Newskiego na obecnym pl. Piłsudskiego w Warszawie. Zburzono ją w roku 1926, czyli w roku, w którym się urodziłem. Jak widać, dyskusja nad burzeniem budynków z przeszłości, źle się kojarzących, będących niejako pomnikami ciemniejszych stron historii, nie jest nowa. Ale za to zawsze jest ciekawa. Pewnie, gdyby wspomniany przeze mnie warszawski budynek stał dziś, byłby zabytkiem, otoczonym ochroną. Bo złe wspomnienia z nią związane byłyby mniej widoczne i odczuwalne. Wtedy to był pomnik zaborcy. Ale jest jedna podstawowa różnica między cerkwią a PKiN - ona była kamienna i murowana, a pałac jest ze stali.

- A jakie to ma znaczenie?

- Tylko takie, że zburzenie budynku ze stali jest dużo trudniejsze, kosztowniejsze, wymagające bardziej skomplikowanej logistyki. A to nie jest bez znaczenia. Często sądzimy, że budowanie to duże pieniądze, rzadko w głowie pozostaje myśl, że burzenie to czasem jeszcze większe koszty i większe wyzwanie. Bo budynki obrastają innymi zabudowaniami, tak też jest z pałacem. Nie będzie łatwo tak po prostu wyburzyć. Mam więc wrażenie, że zrównanie z ziemią tego budynku nie przyniesie zysków. To finansowo niekorzystne. Zostawiłbym go, to jest jednak historia architektury.

- W Krakowie - obok dyskusji właśnie o socmodernizmie - mamy jeszcze straszącego "szkieletora". I pytanie - podwyższać i dokończyć czy rozebrać?

- Ocenę należy zacząć znów od rachunku ekonomicznego. Ile kosztowałoby zburzenie, ile dokończenie i eksploatowanie. Prawda jest taka, że wszystko będzie lepsze od stanu obecnego. Na usprawiedliwienie jego dokończenia powiem tylko tyle: nie widać go z centrum miasta, psuje panoramę dopiero z innych punktów widokowych, ale bezpośredniego wpływu na widok z centrum nie ma. Co więcej, obserwujemy rozrastanie się miasta na północ. Już dosyć wysokie budynki, przewyższające poziom dachów centrum miasta. To rozwój, którego nie zatrzymamy.

Ale oceniając przeszłą architekturę o kiepskiej, bo komunistycznej reputacji, zwracam uwagę na Nową Hutę. To bardzo ciekawe rozwiązanie urbanistyczne. Czas pokazał, że zostały rozsądnie zaprojektowane.

- Na werdykt czasu w Katowicach nie czekano - zburzono dworzec, jeden z najsłynniejszych budynków w stylu brutalistycznym w Polsce.

- Trzeba sobie powiedzieć, że mody w architekturze - jak we wszystkim - się zmieniają. Powoli, ale jednak. To, co niedawno uznawano za hit, nagle okazuje się zupełną nudą, a to, co uchodziło za brzydotę, nagle zachwyca. Brutalizm to etykieta wynaleziona w Anglii, opisująca budowle, w których stosowano surowy beton. Jedne budynki stworzone w tej manierze są interesujące, inne nie. Czy burzyć to, co dziś się nie podoba? A co, jeśli za 20, 30 lat okaże się, że było to dzieło wybitne?
- Czyli nie ma recepty na ocenę budynku współczesnego "na gorąco", w dniu dzisiejszym?

- Niestety, nigdzie na świecie nie wypracowano metody takiej oceny. Wszystko polega na wyczuciu, ocenach specjalistów, gustach. Więc jest subiektywne, a nie obiektywne.

- Czyli to problem nie tylko w skali polskiej, ale i światowej?

- Wspomnieliśmy o brutalizmie. Pierwsi przedstawiciele tego nurtu to Alison Margaret i Peter Denham Smithsonowie. Właśnie podjęto decyzję o zburzeniu ich ogromnego budynku w Anglii, kolebce tego typu architektury. Trwała gorąca i burzliwa debata. Zwyciężył pomysł "modernizacyjny" - w miejsce budynku powstaną wieżowce.

- We wrześniu Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie wyda Pana książkę "Pokusa miejsca. Przeszłość i przyszłość miast". O czym będzie ten tom?

- Dwie tezy są w niej szczególnie istotne. Po pierwsze, rozwój miasta w tym samym stopniu zależy od czynników ekonomicznych, co od mentalności ludzi. Po drugie, budynki są zawsze metaforyczne. Architektura to treść, którą można przetłumaczyć na słowa. To znaki czasu.

- To, że na miejscu brutalistycznego budynku powstają wieżowce jest wymowne.

- Żyjemy w świecie neokapitalizmu, to musi się odbijać w architekturze i jej rozwoju. Zresztą jesteśmy w bardzo ciekawym momencie, obserwujemy kryzys ekonomiczny, który też przecież w budynkach się zapisze.

- Czy więc to będzie koniec starchitektów, jak Zaha Hadid, Frank Ghery, Daniel Libeskind, i ich budynków-ikon, fikuśnych, szalonych, krzyczących formą? Mówi się o nich, że ich budowle są "śmielsze niż wyobraźnia", ale są kosztowne zarówno jeśli chodzi o ich powstanie, jak i utrzymanie. To nie jest architektura na czas kryzysu. Może czas na minimalizm?

- Cóż, Libeskind był moim uczniem, więc złego słowa pan ode mnie nie usłyszy. (śmiech) A poważnie: mam nadzieję, że pana diagnoza jest słuszna. Ale pewności nie mam. Zresztą nigdy nie lubiłem bawić się we wróżbitę. Wiem, że one ludziom się podobają, ale garść faktów - te budynki są bardzo nieużyteczne. Jedna z takich gwiazd, starchitektów jak to mówią, mniejsza o nazwisko, zaprojektowała budowlę, w której tylko 30 proc. przestrzeni nadaje się do użytkowania, reszta jest na pokaz. Wiele z tych budynków to świetne opowieści o tym, skąd się wziął kryzys. Z przesady, z braku kalkulowania kosztów i opłacalności. Budynek to nie tylko szata, to też funkcje. Czy takie budowle, jak wspomniana przeze mnie, nadają się na czasy kryzysu?

- Ale budynek Muzeum Guggenheima w Bilbao autorstwa Gehry'ego przyciąga tłumy.

- Przyciągał. Czas przeszły. Dziś tłumy są znacznie mniejsze. Choć takie dziwadła są atrakcyjne przez 20, 30 lat, pytanie o sens ich tworzenia przychodzi później. Wtedy widzimy, czy to chwilowa fanaberia, czy architektura, która wygra z czasem.

Rozmawiał ŁUKASZ GAZUR

CV

Prof. Joseph Rykwert - urodzony w Warszawie światowej sławy teoretyk architektury; emerytowany profesor Uniwersytetu w Pensylwanii, gościnnie wykładał na Uniwersytety Princeton, Harvard, a także Instytut Urbanistyki w Paryżu. W 2000 roku w dziedzinie architektury otrzymał nagrodę Bruno Zevi i w 2009 roku Złoty Medal Sztuk Pieknych w Madrycie. Był prezesem Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków architektury (CICA). Jest autorem książek o architekturze, tłumaczonych na kilkanaście języków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski