MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Asad na perskiej smyczy

Redakcja
Wcześniej czy później powstanie syryjskie upadnie, chyba że jakimś cudem otrzyma zbrojne wsparcie z zewnątrz.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Najświeższy raport ONZ dowodzi, że wbrew zakazowi Rady Bezpieczeństwa Iran wysyła statki z bronią do Syrii, podczas gdy płynący z Libii z uzbrojeniem dla powstańców frachtowiec Lutfallah II zostaje z hukiem zatrzymany w Libanie. Tymczasem syryjska wojna domowa trwa w najlepsze, mimo obecności międzynarodowych obserwatorów. Zaś sam zazwyczaj optymistyczny szef ONZ – Ban Ki-moon właśnie oznajmia, że "widzi tylko cień szansy uniknięcia wojny domowej na pełną skalę, która przekroczy granice Turcji, Jordanii, Izraela, Iraku i Libanu”. Aż dziw, że świat spokojnie czeka na wypełnienie się przepowiedni Bana!

Tyrania Asada dysponuje w tej wojnie miażdżącą przewagą siły. Syria jest od dziesiątków lat wojskowo-policyjno dyktaturą, sprawowaną przeciw 75 proc. sunnickiej większości i dzięki temu zawsze przygotowaną do krwawego tłumienia ruchu oporu. Choć tym razem, trzeba przyznać, skala i determinacja buntu roznieconego panarabską rewolucyjną falą, przeszła wszelkie oczekiwania. Lecz źródłem siły reżimu jest również bliskowschodnia geopolityka. Jeszcze do niedawna żadna licząca się w tym regionie potęga nie życzyła sobie jego upadku. Ameryka – bo w Syrii niebezpieczeństwo przejęcia władzy po alawitach przez antyzachodnich sunnickich fundamentalistów jest jeszcze większe niż w Egipcie. Izrael – gdyż oficjalnie wrogi Asad bywał odpowiedzialnym partnerem, gwarantującym jaki taki porządek w Libanie. Turcja grożąc wojną w 1998 roku skutecznie zmusiła Damaszek do rezygnacji z gry tzw. kartą kurdyjską i ustanowiła z nim wygodne dla siebie relacje. Może najgorzej życzy od dawna Asadowi dynastia saudyjska, odkąd Syria zignorowała jej wielokrotne dobre rady oraz gotowość protekcji i wybrała udział w antyzachodniej i antysaudyjskiej osi Moskwa–Teheran.

Rosja zawsze widziała w rodzie Asadów swego najwierniejszego arabskiego sojusznika. Ostatnio nawet Wielki Mufti Damaszku przestrzegał swego przyjaciela i brata – prawosławnego patriarchę moskiewskiego, iż "jeśli Syria zginie, to dla Rosji nie zostanie nawet szklanka czystej wody w Morzu Śródziemnym”. Wsparte przez Chiny rosyjskie weto w ONZ chroni Asada przed międzynarodowymi sankcjami. I nic nie wskazuje, aby Moskwa zamierzała powtórzyć raz jeszcze swój libijski błąd, zgadzając się na zachodnią operację wojskową i – najprawdopodobniej – trwale pozbawiając się w ten sposób politycznych wpływów na obszarze Maghrebu.

Jednak klucz do rozumienia dzisiejszej sytuacji Syrii spoczywa w Teheranie. Sytuacja jest paradoksalna. Im straszliwsze zbrodnie Asada, tym większe jego osamotnienie w świecie i mocniejsza zależność od Iranu. Ale im więcej Asad staje się wasalem ajatollahów, tym każda potencjalna interwencja militarna w Syrii staje się bardziej ryzykowna. Bo nie idzie już tylko o ryzyko przewlekłej wojny, własnych strat, terroryzmu i podsycania panislamskiej wściekłości . Ryzykiem są możliwe kroki odwetowe rodzącego się mocarstwa perskiego: np. wielokrotnie zapowiadane zaminowanie cieśniny Ormuz i wywołanie z dnia na dzień trudnego do wyobrażenia światowego chaosu gospodarczego.

Świat jest w szachu wobec Asada na perskiej smyczy. Jeśli podejmie interwencję, musi stąpać na krawędzi niechcianej wojny z Iranem. Jeśli jej jednak nie podejmie– Asad wygra, a mułłowie perscy urzeczywistnią swe nieskrywane sny o potędze. Ich strefa wpływów sięgnie od zachodniego Afganistanu , przez absurdalnie porzucony przez Obamę Irak, Liban – kontrolowany za pośrednictwem Hezbollahu, aż po izolowany przez świat Damaszek . Król Jordanii Abdullah II nazwał kiedyś ten wielki geopolityczny rogal "Szyickim Półksiężycem”. Znawcy wojskowości pocieszają się, że na razie Iran nie jest zdolny do rozlokowania swych sił u stóp wzgórz Golan, na granicy Izraela. Marna to zaiste pociecha. Strach przed rozrostem potęgi perskiej wyrwał właśnie ze stanu biernej drętwoty Amerykanów, Saudyjczyków, a przede wszystkim Turków. Na razie jednak nawet najodważniejsze tureckie pomysły zmierzają tylko do ustanowienia na terytorium Syrii przygranicznej strefy buforowej i humanitarnej. Jak można sądzić z przecieków Wikileaks, Amerykanie ograniczają się do prowadzenia dywersji. Zaś apele emira Kataru, najwybitniejszego władcy arabskiego, o uzbrojenie powstańców mają słaby odzew. Zupełnie tak, jakby nikt nie chciał widzieć tego, co jest tak jasne jak słońce. Że nieobalenie Asada siłą dziś, oznacza jutro konieczność powitania nowego mocarstwa. Młodej i zuchwałej perskiej teokracji, wkrótce posiadającej broń jądrową i pragnącej odmienić oblicze Ziemi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski