Początkiem kłopotów stał się angielski osadnik, który w połowie XIX wieku wypuścił na wolność kilkanaście królików. Chciał na nie polować tak, jak to czynił w swej mglistej ojczyźnie.
Życzenie zostało spełnione. Pozbawione wrogów naturalnych zwierzaki mnożyły się bez ograniczeń.
W szczytowym momencie ich liczebność oszacowano na 10 miliardów. Sympatyczny wegetarianin stał się potwornym szkodnikiem. Wyżerał rośliny do gołej ziemi. Pastwiska zamieniał w pustynie. Zieleniny brakowało dla owiec i rodzimych torbaczy. Nie pomogły polowania, ogrodzenia, trucizny.
W 1996 roku do walki użyto azjatyckiego wirusa króliczej gorączki krwotocznej. Połowa królików została wybita. Liczebność dzikich zwierzaków szybko wzrosła. Odrosła trawa i Australia stała się znowu zielona. Australijczycy poszli za ciosem i lada chwila wypuszczą nową, zabójczą wersję wirusa. Jest jeszcze trochę królików do wytępienia…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?