Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bałtyckie tragedie 1945 roku

Paweł Stachnik, dziennikarz, redaktor Białego Kruka
MS Steuben w wojennym kamuflażu
MS Steuben w wojennym kamuflażu Fot. archiwum
10 lutego 1945. Sowiecki okręt S-13 torpeduje na Bałtyku niemiecki statek „Steuben”. Nie była to jedyna taka tragedia. Z tysiącami pasażerów zatonęły też „Wilhelm Gustloff” i „Goya”.

Był późny wieczór 9 lutego 1945 r. Hydroakustyk na sowieckim okręcie podwodnym S-13 patrolującym Bałtyk na wysokości Rozewia usłyszał w słuchawkach szum śrub dużej jednostki. Musiał to być spory statek transportowy lub pasażerski, któremu, jak wynikało z nasłuchu, towarzyszył tylko jeden okręt eskorty.

Dowódca S-13 kapitan III rangi Aleksander Marinesko nie mógł pominąć takiej okazji. Wydał rozkaz ruszenia w pościg na transportowcem. S-13 przez cztery godziny gonił wyjątkowo szybką ofiarę, ale doszedł ją w okolicach Ustki. O godz. 0.55 10 lutego okręt podwodny odpalił dwie torpedy w kierunku dużego niemieckiego statku pasażerskiego MS „Steuben” (nazwa od nazwiska pruskiego generała, który walczył w wojnie o niepodległość USA).

Obydwie torpedy trafiły w cel, jedna na wysokości pomostu, druga w okolicy kotłowni, powodując silne eksplozje. Pokład transportowca zaroił się od ludzi. Trzy minuty po trafieniu wybuchły kotły, a statek stanął w płomieniach. Pięć minut później jednostka leżała już na prawej burcie, a piętnaście minut po trafieniu poszła na dno. Z ponad 4 tys. osób na pokładzie uratowało się zaledwie około 700. Kapitan Marinesko zanotował kolejny sukces. Dla Niemców zatopienie „Steubena” stało się natomiast kolejną w niedługim czasie morską tragedią o niewyobrażalnych rozmiarach.

Wielka ewakuacja
Gdy w styczniu 1945 r. ruszyła sowiecka ofensywa, a oddziały Armii Czerwonej niebawem przekroczyły wschodnie granice III Rzeszy, mieszkających tam Niemców ogarnęła fala paniki. Na zachód i północ ruszyła fala cywilnych uchodźców starających się uniknąć spotkania z Sowietami, za którymi ciągnęła się ponura choć w pełni zasłużona sława morderców i gwałcicieli.

Do bałtyckich portów – Kłaj-pedy, Królewca, Lipawy, Elbląga, Gdańska, Gdyni – brnęły w śniegu i mrozie setki tysięcy ludzi, by dostać się tam na pokład któregoś ze statków lub okrętów płynących do Rzeszy.

Niezależnie od tego dowódca niemieckiej marynarki wojennej Karl Dönitz wydał rozkaz przeprowadzenia akcji ewakuacyjnej personelu szkolnych dywizjonów okrętów podwodnych z Gdyni i Piławy. Akcja uzyskała kryptonim „Hannibal”. Według wytycznych Dönitza, pierwszeństwo w zaokrętowaniu miał personel wojskowy, a cywilów miano zabierać w miarę wolnego miejsca, ale i tak na pokłady dostawały się tysiące uchodźców.

Historycy oceniają, że operacja ta przekształciła się w największą ewakuację w historii działań morskich. W ciągu 15 tygodni od 500 do tysiąca okrętów i statków transportowych wszystkich typów, w tym łódki rybackie, małe, średnie i największe jednostki morskie, przetransportowały 800–900 tys. uciekinierów oraz 350 tys. żołnierzy. Przewożono ich z Kurlandii, Prus Wschodnich i Pomorza przez Morze Bałtyckie do III Rzeszy oraz okupowanej przez Niemców Danii. Liczba przewiezionych była trzykrotnie większa od liczby ewakuowanych pod Dunkierką w 1940 r. Niestety, ta największa w dziejach ewakuacja morska pociągnęła za sobą także kilka największych w dziejach morskich tragedii.

10 tysięcy ludzi
30 stycznia 1945 r. z portu w Gdyni wyszedł w morze niemiecki statek pasażerski MS „Wilhelm Gustloff” (nazwa od nazwiska działacza NSDAP zamordowanego w zamachu w 1936 r.).

Był to elegancki wycieczkowiec z basenem, zbudowany w 1937 r. w stoczni w Hamburgu dla organizacji Kraft durch Freude, zajmującej się organizowaniem masowego wypoczynku w III Rzeszy. Jednostka zgodnie z nazistowskimi regułami miała tylko jedną klasę, a pływała z wycieczkowiczami po Morzu Śródziemnym, Północnym i Bałtyku do Norwegii.

Po wybuchu wojny najpierw zamieniono ją na statek szpitalny, a potem na hulk koszarowy dla jednostki szkolnej okrętów podwodnych. Od czasu do czasu pływała też jako transportowiec wojskowy. Teraz wyładowana żołnierzami i cywilnymi uciekinierami miała popłynąć z Gdyni do Rzeszy.

Na pokładzie „Wilhelma Gustloffa” znaleźli się oficerowie i marynarze z 2. dywizjonu szkolnego okrętów podwodnych, telefonistki, telegrafistki i maszynistki z pomocniczego korpusu kobiecego Kriegsmarine, ranni żołnierze Wehrmachtu oraz ponad 4 tys. uciekinierów, głównie urzędników i ich rodzin, funkcjonariuszy NSDAP, policjantów i gestapowców. Łącznie na okręcie było od 6 do 10 tys. osób (całkowita liczba nie jest znana, bo nikt dokładnie nie liczył wchodzących).

O godz. 19.10 „Gustloffa” wykrył znany nam już sowiecki okręt podwodny S-13. Jego dowódca, kpt. Marinesko, słynął z nadużywania alkoholu i problemów z dyscypliną. Przed tym rejsem nie wrócił na czas na okręt (spędził noc u kochanki), za co miał zostać postawiony przed sądem wojennym.

Przełożeni dali mu jednak szansę – miał wypłynąć na patrol i jakimś sukcesem zmyć swoją winę.

Po wykryciu „Gustloffa” S-13 przez dwie godziny zbliżał się do niego. Wreszcie o godz. 21.16 przy mijaniu Ławicy Słupskiej na wysokości Łeby wystrzelił cztery torpedy. Jedna okazała się niewypałem, ale trzy pozostałe trafiły w kadłub, wyrywając w nim dziury, przez które zaczęła wlewać się woda. Jedna z torped trafiła w suchy basen, w którym skoszarowano kobiety ze służby pomocniczej. Prawie wszystkie zginęły. Statek szybko przechylił się na bok. Z pokładu zaczęto spuszczać szalupy, choć nie ze wszystkimi się to udało, bo żurawiki były zamarznięte. Zapanowała panika, walczono o dostęp do łodzi, strzelano do innych i do siebie. Kilka łodzi wpadło do wody. Statek pochylał się coraz bardziej. Wreszcie po 65 minutach od trafienia zatonął.

W wodzie pływało kilka tysięcy rozbitków, którzy ginęli jednak w niskiej temperaturze po kilku minutach. Akcję ratowniczą podjęły niemieckie jednostki, które pojawiły się na miejscu tragedii. Z wody podjęto zaledwie 1215 żywych osób. A zatem w katastrofie zginęło od prawie 5 do prawie 9 tys. osób. Zatopienie „Gustloffa” było największą tragedią morską w historii ludzkości (największa znana liczba ofiar zatonięcia jednego statku). Przypomnijmy, że na „Titanicu” zginęło „zaledwie” ponad 1,5 tys. osób.

Mogiły wojenne
Nie był to koniec czarnej passy niemieckiej marynarki. 16 kwietnia 1945 r. z Gdyni wyszedł kolejny konwój z ewakuowanymi. Płynął w nim nowy, zbudowany w 1940 r., transportowiec „Goya” (od nazwiska hiszpańskiego malarza). Miał na pokładzie cywilnych uchodźców, rannych i 200 żołnierzy 35. pułku pancernego. Ocenia się, że na „Goi” było w sumie około 7 tys. osób. Gdy konwój był w okolicy Rozewia, został wykryty przez sowiecki okręt podwodny L-3 dowodzony przez kapitana III rangi Władimira Konowałowa. Około północy okręt wystrzelił cztery torpedy, z których do celu doszły dwie. Wybuchy przełamały „Goyę” na pół. Statek zatonął w ciągu 7 minut. Uratowano tylko 170 osób.

Za zatopienie „Goi” Konowałow został 8 lipca 1945 r. uhonorowany tytułem Bohatera Związku Sowieckiego. W latach powojennych dosłużył się stopnia kontradmirała.

Gorzej poszło dowódcy S-13 Aleksandrowi Marinesce. Nie otrzymał tytułu Bohatera Związku Sowieckiego, lecz jedynie Order Czerwonego Sztandaru. Później rozkazem szefa marynarki wojennej Nikołaja Kuzniecowa z 13 września 1945 r. za lekceważenie obowiązków, „systematyczne pijaństwo i rozwiązłość obyczajową”, został odsunięty od służby na okrętach podwodnych i zdegradowany do starszego lejtnanta. Jeszcze później zwolniono go do rezerwy.

Pracował we flocie handlowej, za trwonienie państwowego majątku trafił na trzy lata do łagru w miejscowości Wanino na Dalekim Wschodzie. Potem był topografem i zaopatrzeniowcem w jednym z zakładów w Leningradzie. Zmarł po ciężkiej chorobie w 1963 r.

Przypomniano sobie o nim już po jego śmierci. Sowiecka propaganda wykreowała wtedy zatopienie „Gustloffa” na pod-wodniacki sukces wszech czasów, a Marineskę na wojennego bohatera. Dopiero jednak 27 lat po śmierci, 5 maja 1990 r. przyznano mu tytuł Bohatera Związku Sowieckiego.

Wraki „Wilhelma Gustloffa”, „Steubena” i „Goi” zostały uznane przez Polskę za mogiły wojenne, w związku z czym nurkowanie do nich jest zabronione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski