Myśliwi w Czuszowie FOT. ALEKSANDER GĄCIARZ
Aura tym razem sprzyjała myśliwym tylko do czasu. Poranna msza w proszowickim kościele, odprawa na miejskim Rynku i późniejsze polowanie przebiegły jeszcze "na sucho". Podczas popołudniowego pokotu pod siedzibą Koła Łowieckiego Sokół w Czuszowie na myśliwych i upolowaną zwierzynę lały się już strugi deszczu, a odtrąbiony sygnał "koniec polowania" można było wziąć za obwieszczenie końca złotej polskiej jesieni.
Na pokot złożyły się tym razem dwa lisy, dwie kaczki krzyżówki i kilkadziesiąt bażantów. Myśliwi przyznają, że to nie był dobry rok dla zwierzyny. - Długa zima oraz zimna i mokra wiosna sprawiły, że pierwsze lęgi bażantów były bardzo słabe. Wiele gniazd zostało zniszczonych na skutek podtopień. Dopiero drugie lęgi nieco poprawiły sytuację, ale strat nie udało się nadrobić. Po raz pierwszy zdarzyło mi się, że w połowie września widziałem kilkudniowe bażanty, to prawdziwy ewenement by wykluły się tak późno - przyznaje prezes KŁ Batalion Jan Gorczyca.
Długa zima spowodowała, że i wydatki poniesione na dokarmianie zwierzyny były spore. - Doszło do tego, że paszę dla zwierząt kupowaliśmy jeszcze w kwietniu, gdy spadł ostatni śnieg - przypomina skarbnik KŁ Hubert Karol Moddelmog i dodaje, że w sezonie zimowym zakupy karmy dla zwierząt - głównie kukurydzy - pochłonęły tylko w tym kole około 8 tysięcy złotych. - Każdy myśliwy ma trzy punkty dokarmiania, w których ma obowiązek regularnie uzupełniać pokarm.
Królem niedzielnego polowania został Tadeusz Zawada z Bataliona, a wicekrólami Stanisław Rzadkowski (KŁ Dąb Koniusza) i Waldemar Mróz (Batalion). - Dzisiaj tak naprawdę polowanie miało charakter raczej symboliczny, zostało zresztą skrócone do trzech godzin. Ważniejsze było spotkanie się w gronie myśliwych z sześciu kół, kultywowanie myśliwskich tradycji, przypomnienie o etyce łowiectwa - mówi Jan Gorczyca.
W spotkaniu myśliwych po raz pierwszy uczestniczył o. Tadeusz Popiela, od 13 lat kapelan krakowskiego środowiska łowieckiego. Podczas porannej mszy wygłosił homilię do jej uczestników.
- Trzeba się modlić, by ta tradycja była kontynuowana. Dzięki niej tworzy się więź zarówno między myśliwymi, którzy mają okazję razem polować, ale też między myśliwymi a środowiskiem. Za sprawą takich spotkań możemy wyjść do ludzi, nie musimy się kryć po krzakach - mówi o. Popiela.
Jan Gorczyca przypomina, że liczba upolowanych rocznie przez myśliwych dzikich zwierząt jest mniejsza od liczby tych, które co roku giną na drogach w wyniku kolizji z pojazdami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?