MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Będę grał w Żabnie, a trenował w Pleśnej

Rozmawiał Maciej Zubek
Artur Prokop pełnił funkcję kapitana zespołu z Podhala
Artur Prokop pełnił funkcję kapitana zespołu z Podhala Fot. Maciej Zubek
Rozmowa. Artur Prokop, 42-letni piłkarz z ekstraklasową przeszłością, wyjaśnia powody rezygnacji z gry w zespole Porońca Poronin.

– Trzy lata to wbrew pozorom kawał czasu.

– Tak. Spędziłem w Poroninie bardzo miło ten czas. To była duża przyjemność. Cieszę się, że mogłem brać udział w takim projekcie, jakim jest Poroniec.

– To był ważny czas w Pana piłkarskim życiu?

– Oczywiście. Poznałem fantastycznych ludzi z Jakubem Pawlikowskim na czele. Mogę śmiało powiedzieć, że cieszę się z miejsca, w którym było mi dane być.

– Zjeździł Pan całą Polskę. Poznał futbol niemal w każdym zakątku. Jak na tle innych klubów funkcjonuje Poroniec?

– Po pierwsze, w Poroninie jest ogromny zapał, a to już olbrzymia przewaga. Klub z każdym rokiem stara się rozwijać. Ludzie nabierają doświadczenia. Tu jest kapitalny klimat dla piłki nożnej. Wiadomo, że jest pełno przeszkód. Jest kilka problemów, z którymi trzeba sobie poradzić. Brakuje pewnych rzeczy infrastrukturalnych. Dlatego wymogi licencyjne są czymś, z czym były kłopoty. Ale znając ludzi, którzy pracują w Poroninie, każdy problem jest do rozwiązania i to wielkie szczęście dla tej miejscowości i dla tego klubu.

– Poroniec trenera Cecherza to najmocniejszy Poroniec, w jakim Pan grał?

– Zdecydowanie.

– Dlaczego?

– Powiem tak: generalnie jest to zespół, którego budowę zapoczątkował trener Manelski. I już wtedy zespół był silny, ale nadal czegoś brakowało. Przyszedł trener Cecherz i zwyczajnie zaczął wyciskać z tej drużyny coraz więcej. Nie przegrał jeszcze ani jednego meczu.

– Pierwsza liga jest w zasięgu Porońca?

– Jestem przekonany, że tak, ale do tego trzeba się piąć małymi krokami. Na bieżąco trzeba określać swoje możliwości.No i po drodze dochodzą przeszkody licencyjne.

– Kiedy podjął Pan decyzję o odejściu?

– Zastanawiałem się nad nią już od pewnego czasu. Największy wpływ na taką decyzję miała odległość pomiędzy Poroninem a moim domem rodzinnym w Tarnowie. Przyszedł moment, w którym stwierdziłem, że muszę poświęcić więcej czasu rodzinie. Piłkarsko byłem się w stanie obronić i grać z powodzeniem w trzeciej lidze.

– Odchodzi Pan z Porońca, ale butów na kołku zawieszać jeszcze nie zamierza?

– To prawda. Nie kończę z piłką, będę grał w Polanie Żabno. A oprócz tego chcę zasmakować „trenerki”. Prawdopodobnie obejmę funkcję szkoleniowca w Pogórzu Pleśna.

– Czyli szykuje się szkoleniowy debiut.

– Tak. Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, to będę debiutantem.

– Jakie ma Pan plany związane z pracą trenerską?

– Na razie podchodzę do tego na spokojnie. Powolutku. To będzie pierwsze doświadczenie trenerskie. Zobaczymy, jak sobie poradzę. Praca w takiej roli, związana z lokalną piłką tarnowską, to najlepszy początek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski