Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biernacki: - Nie będę przecież mówił, że było dobrze, skoro nie było

Redakcja
Marek Biernacki: - Oczywiście, wybierzemy władze w partii, ale obawiam się, że to nie zakończy kryzysu FOT. BARTEK SYTA
Marek Biernacki: - Oczywiście, wybierzemy władze w partii, ale obawiam się, że to nie zakończy kryzysu FOT. BARTEK SYTA
ROZMOWA. - Nie potrafimy przestać ciągle zajmować się sobą i skoncentrować na sprawach państwa - mówi minister sprawiedliwości Marek Biernacki w rozmowie z Dorotą Kowalską

Marek Biernacki: - Oczywiście, wybierzemy władze w partii, ale obawiam się, że to nie zakończy kryzysu FOT. BARTEK SYTA

- Rekonstrukcja rządu była, Pana zdaniem, potrzebna?

- Premier ocenia sytuację i jeżeli dochodzi do wniosku, że potrzebne są zmiany, to ich dokonuje. Rządowi na pewno przyda się nowa energia i nowe akcenty.

- Minister Elżbieta Bieńkowska da sobie radę na czele dwóch połączonych resortów? Donald Tusk najwyraźniej wysoko ją ceni, została też wicepremierem.

- Przez ostatnie sześć lat udowodniła, że jest niezwykle sprawnym i kompetentnym ministrem. Nie mam więc najmniejszych wątpliwości, że Elżbieta Bieńkowska podoła zadaniu.

- Mam wrażenie, że kobiety w nowym rządzie wiele wzięły na swoje barki.

- Dokonania i doświadczenie wszystkich tych pań są powszechnie znane. Trudno im także odmówić braku determinacji czy odwagi. Nie dziwi mnie więc, że i teraz podjęły się tych nowych i niełatwych zadań.

- Tylko czy ta rekonstrukcja wam pomoże, bo notowania tak Platformy, jak i rządu nigdy nie były tak kiepskie jak teraz?

- Te słabe notowania wynikają z faktu, że Platforma nie potrafi wyjść z szerokiego zakrętu, na którym się znalazła, ze swego rodzaju wewnętrznego kryzysu. Zapoczątkowała go sytuacja związana z Jarosławem Gowinem i wyborami przewodniczącego partii, po których wydawało się, że sytuacja wewnętrzna się uspokoi. Tak się jednak nie stało. Pojawiły się kolejne problemy przy wyborach na przewodniczących poszczególnych regionów.

- Ten kryzys to wynik walki Grzegorza Schetyny i jego ludzi z ludźmi Donalda Tuska?

- Nie. To problem całej Platformy, która nie potrafi zamknąć tematu "Zajmujemy się sobą" i skoncentrować na sprawach państwa. Stąd z jednej strony rekonstrukcja rządu, a z drugiej, premier chce powołać nową radę krajową i zarząd partii. Tym samym Donald Tusk chce przedstawić wyborcom nową ofertę. Ważne jest, abyśmy koncentrowali się na tym, co rząd Platformy i PSL ma do zaoferowania obywatelom.

- Pan uchodzi za człowieka merytorycznego i uczciwego. Jak Pan słuchał tzw. taśm dolnośląskich, to co Pan sobie myślał?

- Sam nie uczestniczę w tego typu gierkach. Oceniam je bardzo negatywnie.

- Pana partyjni koledzy uczestniczą.

- Cóż, być może to normalne w świecie polityki, chociaż jak najbardziej naganne. Ujawnienie tych taśm na pewno nie pomaga w uspokojeniu sytuacji wewnątrz partii.

- I do czego ten konflikt doprowadzi? Nie wybierzecie nowych władz?

- Oczywiście, że wybierzemy władze, ale obawiam się, że to nie zakończy konfliktu. Jeśli Platforma nie przestanie zajmować się sama sobą, to będzie dołowała w sondażach i traciła zaufanie obywateli, a przecież mamy dobry plan działania dla państwa, który konsekwentnie realizujemy.

- Eksperci mówią, że wszystkie problemy Platformy biorą się z waszej buty, pychy i z tego, że teraz w PO najważniejsze są osobiste ambicje.

- Kiedy jestem w Sejmie, nie widzę wśród kolegów ani buty, ani pychy.

- Aż tak siadły nastroje w Platformie?

- Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest trudna. Proszę pamiętać, że po raz pierwszy w historii wolnej Polski jeden rząd kieruje krajem drugą kadencję. Może dlatego premier dokonał tych zmian, żeby zaprezentować nową jakość.
- Niektórzy twierdzą, że najbardziej zmęczony jest sam premier.

- Premier ma "power". To widać na posiedzeniach rządu. Nie brakuje mu energii do zmian i je robi. Na pewno nie jest ani zmęczony, ani wypalony. W każdym razie - nie widać tego po nim. Ja też nastawiony jestem na działanie. Mam ambitny plan zmian, które chcemy zrealizować. Zdajemy sobie sprawę, że każdy dzień jest ważny.

- Do Pana pracy wrócimy, ale chciałam zapytać o jeszcze jedną rzecz: Pan nie jest chyba specjalnie lubiany przez swoich kolegów w rządzie?

- Dlaczego? Wydaje mi się, że jednak koledzy mnie lubią.

- Dlatego, że jest Pan jednym z niewielu ministrów, którzy mówią to, co myślą, i czasami ośmielają się kolegów krytykować. Stwierdził Pan na przykład ostatnio, że taktyka ochrony Marszu Niepodległości była zła.

- Sam minister Bartłomiej Sienkiewicz powiedział, że ta taktyka była błędna.

- Minister Sienkiewicz miał do Pana pretensje o te słowa krytyki?

- Nie wydaje mi się, żeby miał pretensje. Nie będę przecież mówił, że było dobrze, skoro nie było. To zresztą nie tylko moja opinia, ale także innych fachowców, którzy się na tych sprawach znają.

- Co Pan chce zrobić w ministerstwie, bo sam Pan mówi, że czasu zostało mało?

- Dużo mamy do zrobienia. Przede wszystkim musimy wprowadzić w życie zreformowany niedawno Kodeks postępowania karnego. Jeszcze w tym miesiącu do uzgodnień międzyresortowych trafi wielka nowelizacja Kodeksu karnego. Chcemy ograniczyć zbyt często obecnie stosowaną karę więzienia w zawieszeniu i wprowadzić szereg innych, alternatywnych: kary społeczne, kary grzywny, system dozoru elektronicznego. Mamy cały wachlarz propozycji, tak aby spełniały rolę prewencyjną, ale również resocjalizacyjną - a nie tworzyły nam recydywy. Pracujemy nad nowym prawem ochrony świadka. Kolejny element to wprowadzenie całego systemu zmian informatycznych, które sprawiają, że wymiar sprawiedliwości jest coraz bardziej transparentny, sprawny i przyjazny obywatelom. Jednym z przykładów jest tzw. e-protokół, który sprawi, że wszystkie postępowania w sądach będę rejestrowane.

- Ale już są!

- Na razie w sądach apelacyjnych i okręgowych, a my przechodzimy już do sądów rejonowych. Chcemy zakończyć też  deregulację. Przypomnę, że pierwsza ustawa już została przyjęta i częściowo obowiązuje, projekt drugiej transzy jest w Sejmie, trzeci niedługo trafi pod obrady rządu. Przygotowaliśmy też projekt ustawy Prawo restrukturyzacyjne oraz wielką reformę prawa upadłościowego i naprawczego. Dla mnie to bardzo ważne projekty. Pochodzę przecież z Pomorza i pamiętam, jak wyglądała sytuacja ze stocznią gdyńską. Znam problemy stoczni gdańskiej, gdzie cały proces restrukturyzacji był źle prowadzony. Jednak jednym z najważniejszych naszych zadań jest usprawnienie funkcjonowania sądów przez odciążenie ich od nadmiernej biurokracji. Finalizujemy też prace nad nowym prawem o prokuraturze, które niedługo zostanie przyjęte przez rząd.
- Co Pan sądzi o projekcie prezydenta Komorowskiego dotyczącym zakrywania twarzy podczas manifestacji?

- Prowadziłem ten projekt w Sejmie, kiedy pojawił się po raz pierwszy. Wówczas był bardzo krytykowany. Oskarżano nas o łamanie praw obywatelskich, a 11 listopada okazało się, że mieliśmy rację, zabraniając krzyżowania się manifestacji. Wydarzenia z 11 listopada pokazały, że prezydent miał rację, składając pierwszy projekt ustawy o zgromadzeniach publicznych. Wtedy parlament nie uchwalił przepisów dotyczących zasłaniania twarzy, gdyż ostrze krytyki było zbyt silne. Czas pokazał jednak, że prezydent miał rację i dobrze, że wraca do tego projektu. Niewątpliwie problem jest bardzo trudny, bo walcząc z chuliganami, nie możemy ograniczać prawa obywateli do manifestowania.

- A nie myśli Pan sobie czasami, że będzie ostatnim ministrem PO w tym resorcie? Że to wasza ostatnia kadencja?

- Nie. Zakładamy, że PO wygra jeszcze niejedne wybory.

- Przyszłe parlamentarne także?

- Tak, po to pracuję tak intensywnie w ministerstwie.

- Eksperci mówią, że nie macie szans na trzecią kadencję.

- O tym na całe szczęście nie decydują eksperci, ale wyborcy.

- Ale zna Pan sondaże.

- Rzeczywiście, nasze notowania budzą niepokój i właśnie po to te zmiany, żeby znowu przekonać do siebie obywateli. Gdybym nie widział sensu swojej pracy, tego, że mogę zmienić Polskę, poprawić w niej prawo, usprawnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości - to bym nie tracił czasu. Po raz pierwszy opracowaliśmy strategię dla całego wymiaru sprawiedliwości, tak aby kolejni ministrowie wiedzieli, jakie są cele przyjęte w resorcie.

- I nie boi się Pan, że ktoś przyjdzie po Panu i zmieni koncepcję?

- Nie, bo nasze cele są jasne. Pokazujemy je i chcemy, aby były uznane przez wszystkie środowiska polityczne.

- Polskie Stronnictwo Ludowe to dobry koalicjant?

- Tak. Mimo że w pewnym sensie jesteśmy na siebie skazani, to współpraca dobrze nam się układa. Osobiście też mam dobre relacje z politykami PSL.

- A z politykami lewicy też ma Pan dobre relacje?

- Są oczywiście posłowie lewicy, których cenię.

- Kogo konkretnie?

- Na przykład prof. Krystynę Łybacką czy Stanisława Wziątka, z którymi pracowałem w komisjach sejmowych.

- Ale koalicji z Sojuszem już sobie Pan nie wyobraża?

- Nie, bo są między nami różnice ideowe. Zresztą większość polityków Sojuszu też nie wyobraża sobie koalicji z Platformą.

- Ale Leszek Miller sobie wyobraża.

- On może tak, ale nie jego partia. Nie można oszukiwać wyborców. Ja wiem, że światem coraz bardziej rządzi relatywizm, ale trzeba być uczciwym.

- Jarosławowi Gowinowi daje Pan jakieś szanse?

- Jeżeli Jarosław Gowin będzie się zajmował wyłącznie krytyką Platformy, to nie widzę dla niego przyszłości.

- Wszyscy wróżą, że to PiS wygra najbliższe wybory, tak te do europarlamentu, jak i do Sejmu.

- Najpierw niech wygrają, bo jak na razie wszystkie wybory przegrywali. A jak już wygrali, to stworzyli koalicję z Samoobroną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski