Blisko, coraz bliżej

VI LIGA WADOWICE. Po wygranej nad Brzezinką piłkarze Chełmka potrzebują czterech punktów do awansu

Tak wynika z matematyki. Oświęcimianie, plasujący się już poza strefą awansu, mogą zdobyć maksymalnie 62 punkty, a Chełmek po wygranej nad Brzezinką ma ich już 58. Może mieć identyczną do oświęcimian zdobycz, bowiem ma z nimi lepszy bilans bezpośrednich spotkań, a on jest brany pod uwagę na mecie sezonu przy identycznym dorobku.

Wygląda na to, że w sobotę, w Chełmku, można się spodziewać wielkiej fety, bowiem dzisiaj podopieczni Jacka Dobrowolskiego mają w planach mecz z przedostatnimi w tabeli Żarkami, a w sobotę podejmą Zgodę Malec.

Zanim jednak chełmeccy piłkarze zrobili milowy krok w kierunku awansu, musieli się napracować, by pokonać Iskrę Brzezinka. - Zaczęliśmy w swoim stylu, dużo grając bokami, więc liczyłem, że szybko otworzymy wynik i tak też się stało - cieszy się Jacek Dobrowolski, trener Chełmka. - Szkoda, że jeszcze przed przerwą nie udało nam się dorzucić kolejnej bramki, bo okazje ku temu były, ale spotkanie było zacięte. Nikt nie odstawił nogi, ale obie ekipy walczyły fair, co jest godne podkreślenia. Sędzia nie pokazał ani jednej żółtej kartki - dodaje trener.

Był świadomy pewnych niedociągnięć w tym meczu. - Oczekiwałem trochę więcej od tych, którzy weszli na boisko, bo tego dnia było upalnie, więc właśnie mocna zmiana była nam potrzebna, by zespół mógł złapać drugi oddech - tłumaczy trener Dobrowolski. - Jednak wychodzę z założenia, że zwycięzców się nie sądzi - dodaje.

Nie miał wątpliwości co do słuszności karnego, po którym Chełmek zapewnił sobie dwubramkową zaliczkę. - Piłka uderzona przez Afeltowicza odbiła się od nogi rywala i potem trafiła go w rękę, zmieniając kierunek. Może było w tym i trochę przypadku, ale rywale odnieśli korzyść - kończy szkoleniowiec.

Jerzy Zaborski

[email protected]