Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błogosławiona gościła w klasztorze anioły

Paweł Szeliga
Nowy Sącz. Klasztor Sióstr Niepokalanek istnieje w mieście od 120 lat. W sobotę sądeczanie po raz pierwszy mogli zobaczyć, co kryje się za jego murem.

Do tej pory otwarte dla wiernych były tylko kaplica, część budynku, w którym działa przedszkole, a także klasztorna ciastkarnia słynąca ze znakomitych wypieków. W sobotę zakonnice wpuściły sądeczan do pozostałych zabudowań, ogrodów i kolumbarium, w którym kończy się doczesna droga każdej z niepokalanek.

Zgromadzenie założyła błogosławiona Marcelina Darowska, jego misją była edukacja młodzieży. Dlatego w kolejnych miastach przy klasztorach powstawały szkoły. W Nowym Sączu do dziś działa żeńskie technikum gastronomiczne.

- Siostry i ich uczennice robią świetne wypieki - zapewnia Władysław Dąbrowski. - Od lat przychodzę tutaj z żoną po ciasta. Żadne inne nam tak nie smakują.

Po klasztornych włościach oprowadzała sądeczan siostra Katarzyna. Barwnie opowiadała o bł. Marcelinie Darowskiej, znanej z tego, że widywała anioły. W miejscu, w którym jeden z nich się jej ukazywał, stanęła kamienna rzeźba. Przeniesiono ją jednak w inne miejsce, gdy przy klasztorze powstało przedszkole.

- Obawiałyśmy się, że ciężki anioł spadnie dziecku na głowę - wyjaśnia siostra Katarzyna.

W czasie okupacji niepokalanki zrobiły wyjątek i wpuściły do klasztoru osoby z zewnątrz. Prowadziły wtedy tajne nauczanie i musiały zaangażować egzaminatorów do przeprowadzenia matury. Nauczyciele i abiturienci wchodzili do kaplicy, by się pomodlić, po czym potajemnie wprowadzano ich na klasztorne korytarze. Udało się to utrzymać w tajemnicy.

Po raz pierwszy od 120 lat siostry wpuściły sądeczan do kolumbarium. W kamiennych nieckach zamurowane są trumny z ciałami ponad 100 sióstr. Dla potomnych podaje się trzy daty z ich życia: narodzin, wstąpienia do klasztoru i śmierci. Zwiedzający wspominali w kolumbarium m.in. zmarłą w 1984 r. siostrę Ninę, znaną jako świetna katechetka.

- Miała oryginalne sposoby uciszania dzieci - wspomina Danuta Studzińska, której synowie byli uczniami niepokalanki.

- Gdy było głośno, zapowiadała, że rzuci igłę na podłogę, a ten, kto usłyszy, jak spada, dostanie cukierka. Momentalnie w sali robiło się cicho jak makiem zasiał.

W sobotę otwarta była też cela bł. Marceliny Darowskiej. Założycielka zgromadzenia mieszkała w niej, gdy przyjeżdżała do sądeckiego klasztoru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski