Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogobojna rozpustnica na tronie

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Iwan Argunow, Portret Katarzyny II
Iwan Argunow, Portret Katarzyny II fot. wikimedia
Rozmowa z prof. Andrzejem Andrusiewiczem. 16 Listopada 1796. Umiera Katarzyna Wielka. Największy władca Rosji. Od 250 lat na jej temat funkcjonują zarówno złota jak i czarna legenda.

– Cesarzową Katarzynę – co Pan w jej biografii podkreśla – zarówno za życia, jak i po śmierci z jednej strony podziwiano, kochano, z drugiej – nienawidzono, szkalowano.

– Faktem jest, że oceny Katarzyny Wielkiej były i są skrajne. Dwie legendy na jej temat funkcjonują od około dwóch i pół wieku: złota i czarna. Stereotypów i mitów dotyczącej cesarzowej jest istny ocean. Nie wiem, czy w dziejach powszechnych był władca, który byłby tak biegunowo różnie oceniany. W historii Rosji na pewno nikt pod tym względem równać się z nią nie może.

– Czy dziś historycy są w stanie choćby zbliżyć się do prawdy o Katarzynie?

– Trzeba jej szukać. Ja też próbuję to robić. Bardzo jednak podkreślam, że ktoś, kto twierdzi, iż zna prawdę o Katarzynie, kłamie. Nie ma, bo z różnych przyczyn jednej prawdy o niej, jak o każdym człowieku, nie ma. Ale nie sposób zrozumieć cesarzowej, jeśli nie przyjmie się tego, że była niezwykłą kobietą, o wybitnej umysłowości, skomplikowanym charakterze. Uznawała tylko siłę i siły się lękała. Dla poddanych i pokonanych była wspaniałomyślna. Nie przebaczała tylko tym, którzy ją osobiście zranili. Lubiła pochlebstwa, ale brzydziła się pochlebcami.

– Polacy na ogół są jednoznaczni w ocenie Katarzyny: co najmniej nie lubią jej.

– Nie można się temu dziwić, ale zawsze powinniśmy pamiętać, że była władcą Rosji, o jej interes dbała, a nie o Polski. Nie rozumiał tego np. Stanisław August Poniatowski, wielu magnatów oraz przedstawicieli elit politycznych w drugiej połowie XVIII stulecia. I to nawet dziś powinno nas martwić, a nawet zawstydzać. Wielu znanych Polaków brało pieniądze od obcych dworów, np. bp Ignacy Krasicki od króla Prus. Dodam, że wbrew panującemu w Polsce przekonaniu to nie ona była spiri-tus movens rozbiorów Polski.

– No właśnie, jaki był udział cesarzowej w rozbiorach Polski? Moim zdaniem, nie można jej całkowicie wybielać. To w Rosji w 1763 r. Iwan Czernyszew przedstawił projekt podziału Rzeczypospolitej. Dziewięć lat później został on zmodyfikowany. Bez zgody imperatorowej do rozbioru Rzeczypospolitej nie mogłoby dojść.

– Nie zamierzam wybielać Katarzyny, bo jej wina jest oczywista, ale nie ona była inicjatorką rozbioru Polski. Parł do niego król Prus Fryderyk Wielki. Cesarzowa Austrii Maria Teresa wykazała się natomiast niebywałym cynizmem i hipokryzją. Rosyjska imperatorowa początkowo odrzucała projekty podziału Polski. Uspokajała Stanisława Augusta, że nie zamierza kroić Polski. Fryderykowi Wielkiemu też dawała to jasno do zrozumienia. Była bowiem zadowolona z faktu, że cała Rzeczpospolita znajduje się pod jej kontrolą.

– W traktacie o wiecznej przyjaźni z 1768 r. między Polską a Rosją Katarzyna zobowiązała się bronić całości Rzeczypospolitej. Ale uległa władcy Prus. Dlaczego?

– Kierowała się interesem Rosji – to skrótowa odpowiedź, lecz oddająca istotę rzeczy. W jej interesie było wtedy dbanie o dobre relacje z Prusami i Austrią, szczególnie w kontekście toczącej się wojny Petersburga z Turcją. Fryderyk Wielki tak pisał do swojego posła w Petersburgu: „Użyj pan wszelkich możliwych środków, by sprokurować mi kawałek Polski”. Austria natomiast pierwsza dokonała zaboru kawałka Polski.

W 1769 r. zagarnęła Spisz, rok później ziemie starostwa nowotarskiego, sądeckiego oraz czorsztyńskiego. A po dokonanym rozbiorze Maria Teresa, jako żarliwa katoliczka, zwróciła się do Klemensa XIV o udzielenie jej błogosławieństwa i rozgrzeszenie. Papież pochwalił ją. Uzasadnił to racjami politycznymi i religijnymi. Podkreślał, że lepiej jest, by Polska wpadła w ręce katolickiej Austrii niż Rosji.

– W Polsce mocno trzyma się też mit o tym, że w 1772 r. Turcja jako jedyna ujęła się za Polską.

– O tak. Tymczasem imperium osmańskie ograniczyło się jedynie do dyplomatycznego protestu, choć Stambuł zachęcany był przez Paryż, by zbrojnie stanął w obronie Polski. Dwór sułtański w gruncie rzeczy nic konkretnego dla Rzeczypospolitej nie zrobił, a mógł.

– Wróćmy do samej Katarzyny. Nawet dziś emocje wywołują opisy dotyczące jej życia, zwłaszcza seksualnego.

– Wielu ludzi patrzy i ocenia cesarzową przez pryzmat jej rozpasanego życia seksualnego. Rzecz w tym, że na takie zachowania imperatorowej nie ma dowodów w źródłach. Powtarzane są za to na ogół wymyślone rzeczy, jak choćby ta o stosunkach seksualnych z końmi.

Wymyślił taką bajeczkę Jean Henri Caster, pierwszy biograf imperatorowej, a tak naprawdę paszkwilant. Do dziś wymyślone przez niego bzdury na temat Katarzyny są powtarzane i uważane za świętą prawdę. Jest tak dlatego, że książka Castera (z 1797 r.) jest świetnie napisana i ma sporo pikantnych frag- mentów.

– Chyba nie tylko Caster jest winny?

– Naturalnie. Czarna legenda na temat imperatorowej zaczęła powstawać za jej życia. Nie oznacza to, że prowadziła cnotliwe życie. Urodziła pięcioro dzieci, a przez jej alkowę przeszło, według moich ustaleń, 10 faworytów, choć Wiera Proskurina doliczyła się ich 21. Byli także kilkumiesięczni, kilkudniowi i jednodniowi kochankowie.

Liczba partnerów seksualnych Katarzyny jest niemożliwa do ustalenia. Kiedy z wypiekami na twarzy mówi się o jej rozwiązłym życiu, zapomina się o czasach, w których żyła. W sferze obyczajowości epoka Katarzyny była, jak byśmy to dziś mogli określić, rozpustna. Nie wolno przenosić myślenia kategoriami dzisiejszymi na przeszłe czasy.

– Jednak Katarzyna nawet przez jej współczesnych uważana była za osobę zdecydowanie ponad przeciętność wyuzdaną seksualnie.

– Święta nie była, wręcz przeciwnie, lecz też należy pamiętać o tym, że mit o jej rozwiązłości ma się doskonale, a dowodów w archiwach na takie jej zachowania nie sposób znaleźć. Nawet gdyby miała 21 oficjalnych faworytów, to trzeba wiedzieć, kim był wtedy faworyt.

Owszem, był też kochankiem, jego apartament sąsiadował z sypialnią Katarzyny, ale „faworyt” to było stanowisko oficjalne, podawane w dzienniku urzędowym. Miał oficjalną pensję, a kiedy cesarzowa się z nim rozstawała, dostawał bardzo solidne zadośćuczynienie. Ponadto, faworyci, a częściej faworyty, występowały na dworach niemal całej ówczesnej Europy.

– Ostatni faworyt, Płaton Zubow, był o 38 lat młodszy od Katarzyny. W chwili śmierci miała 67 lat.

– I tylko on mógł wywoływać emocje, lecz nie znalazłem ani jednego dokumentu, który mówiłby, że otoczenie cesarzowej było zbulwersowane tak młodym faworytem Katarzyny. Na dworach zachodnich władcy też mieli młodsze od siebie o kilkadziesiąt lat faworyty i przyjmowano to jako rzecz naturalną, przywilej władcy. Nie sądźmy Katarzyny; jako kobieta miała prawo wyboru kochanków. A wybierała takich, przy których mogła być zadowolona, spełniona, a może nawet szczęśliwa.

– Była też niezwykle płodną pisarką. Jak Pan ocenia jej dorobek literacki?

– Pozostała po niej ogromna spuścizna literacka, m.in. tysiące listów, głównie po francusku, bo ten język lepiej znała niż niemiecki, a rosyjskiego do końca życia porządnie nie opanowała. Napisała libretta do siedmiu oper, kilkadziesiąt bajek i bylin, 11 komedii, dramaty, pamiętniki. Pozostawiła sporo dzieł historycznych, bo historię kochała. Głównym jej dziełem są monumentalne „Notatki dotyczące historii Rosji”.

Jest to zapis dziejów staroruskich, doprowadzony do 1395 r. W listach i pamiętnikach pisała sporo o sobie, rodzinie, synu Pawle, którego nienawidziła od narodzin, wnukach, głównie Aleksandrze. Pod względem literackim była marnym autorem, lecz pozostawiona przez nią spuścizna literacka dla historyka jest kapitalnym materiałem źródłowym, z tym, że nie sposób w miarę precyzyjnie powiedzieć, ile w jej pismach jest prawdy, a ile zmyślenia. W dużej mierze wynika to z faktu, że była to osoba niezwykła. Mnie chyba najbardziej fascynuje jej religijność.

– „Ladacznica” była osobą głęboko religijną?

– Religia, wiara pełniły w jej życiu niezwykle ważną rolę, o czym praktycznie nikt nie wspomina. Urodziła się jako protestantka i w życiu publicznym pozostała nią do końca, ponieważ była aktywna, pracowita, odpowiedzialna. Stała się jednak żarliwą wyznawczynią prawosławia. Choć była Niemką, i tak ją postrzegano, to z ducha stała się prawosławną Rosjanką.

– Cóż w tym dziwnego, skoro do Rosji przyjechała mając 13 lat i nigdy z niej nie wyjechała?

– W jej przypadku mamy do czynienia z osobą zafascynowaną prawosławiem, w tym jego obrzędowością. Była jednak oczarowana prawosławiem nie tylko od jego zewnętrznej strony, lecz też z jego ducha. Niejednokrotnie pogrążała się w samotności w modlitwie; zresztą sama je układała.

– Co było celem Katarzyny II?

– Osiągnięcie przez Rosję statusu światowego mocarstwa. Kochała zresztą Rosję i Rosjan.

– W okresie panowania Romanowów (1613–1917), choć nie pochodziła z tej dynastii, jakie, zdaniem Pana, miejsce zajmuje?

– Była najpotężniejszym władcą.

– Mówiono o niej, że jest „filozofem na tronie”.

– Filozofem nie była, ale jej przeznaczeniem był tron. Nie była najwyższym przedstawicielem państwa, lecz sama była państwem.

– Jaki był stosunek Katarzyny do Cerkwi?

– Budując nowoczesną Rosję, świecką władzę polityczną przeciwstawiła władzy Cerkwi. Nie złamała jej jednak. Przeciwnie, posługiwała się nią jako dźwignią w tworzeniu wielkiej Rosji. I hojnie ją uposażała. Jednak to nie wystarczyło i również za sprawą jej duchownych rosła czarna legenda Katarzyny Wielkiej. Zwrócę też uwagę, że za jej panowania wolność religijna w Rosji była największa.

CV

Prof. Andrzej Andrusiewicz jest wybitnym znawcą Rosji, biografem m.in. Katarzyny Wielkiej, Iwana Groźnego, Piotra Wielkiego i monografii o dynastii Romanowów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski