Książka
Były to pirackie, w zasadzie nielegalne edycje publikowanych w amatorskich często tłumaczeniach książek, których nie drukowali oficjalni wydawcy. Niekoniecznie ze względów politycznych. Tolerowane przez władzę krążyły po bazarach, uzupełniając ubogą ofertę rynkową. I właśnie w tej książce, rozgrywającej się podczas wojny w Azji, zaszokowało mnie jedno - obraz niemieckiego oficera ratującego alianckich jeńców z rąk okrutnego oficera japońskiego. Nie, nie był to żaden "dobry" Niemiec. Był "normalny". Po prostu - Japończyk był jeszcze "gorszy".
Ten obraz zaczął układać mi się w całość, nakładając się na inne doświadczenia lekturowe. Opowieści o legendarnych kamikaze, słynną historię o budowie mostu na rzece Kwai, informacje prasowe o Japończykach, którzy mimo upływu kilkudziesięciu lat od zakończenia wojny nadal ukrywali się w dżungli, dochowując wierności ojczyźnie i cesarzowi. Bo my, tu, w skoncentrowanej na sobie Europie, nie zdawaliśmy (i nadal nie do końca zdajemy sobie) sprawy, że II wojna światowa w Azji, wywołana przez Japończyków, była jeszcze bardziej okrutna, jeszcze bardziej potworna niż nasza. Łącznie z jej kulminacją - Hiroszimą i Nagasaki, które w tym kontekście wydają się jeszcze bardziej usprawiedliwione. Ale ta luka w naszej historycznej świadomości jest już stopniowo wypełniana. Na rynku pojawiła się właśnie kolejna uzupełniająca naszą wiedzę praca historyczna - "Pacyfik. Starcie mocarstw" Douglasa Forda.
Autor opisuje przebieg działań wojennych w tym rejonie świata, od ataku na Pearl Harbor po wybuchy jądrowe. Opisuje gigantyczne starcia na morzach, rywalizację wywiadów, wpływ wojny na codzienne życie ludzi. Mnie, z racji przywołanych na wstępie, najbardziej zainteresowały analizy i opisy wojennych okrucieństw, szokujących nawet na tle wydarzeń w Europie, a wypływających z japońskiej historii i mentalności. "Szeregowi żołnierze armii cesarskiej traktowali zachodnich przeciwników z pogardą. Fundamentem japońskiego szkolenia wojskowego była koncepcja Yamato damashii, zgodnie z którą Japończycy mieli stanowić rasę potomków bogów, co z kolei dawało im prawo, nawet uświęcony obowiązek, przewodzenia ludom Azji" - pisze autor.
No cóż, potomkowie bogów to przecież coś więcej niż nawet "rasa panów" czy "nadludzi". I dalej, cytując Douglasa Forda: "Jako że Japonia nie podpisała konwencji genewskich, zgodnie z którą z jeńcami wojennymi należało postępować humanitarnie, oficerowie nie otrzymali odpowiednich wytycznych. Japończycy nierzadko dopuszczali się więc zbrodni wojennych.
Ponieważ w tradycji wojskowej poddanie się stanowiło hańbę, jeńców uznawano za niegodnych dobrego traktowania. Japończycy ochoczo stosowali tę zasadę wobec alianckich żołnierzy stacjonujących w Azji Południowo-Wschodniej, którzy w początkowej fazie konfliktu tak łatwo oddawali się do niewoli. Więźniów o cechach aryjskich, czyli blondynów o jasnej karnacji, poddawano torturom".
Osobny rozdział stanowi stosunek Japończyków do podbitych narodów azjatyckich. I znów łatwo zauważyć różnicę dzielącą Azję od Europy. "Myśmy wszystko zapomnieli", pamięć Chińczyków i Koreań-czyków o wojnie i japońskich okupantach jest znacznie silniejsza i nadal wywiera wpływ na współczesną już politykę.
Włodzimierz Jurasz
Douglas Ford "Pacyfik. Starcie mocarstw", przekład Weronika Mincer, Jerzy Wołk-Łaniewski, Wydawnictwo Znak, 2013
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?