Zakopiański magistrat jest zasypywany anonimowymi skargami od mieszkańców zakopiańskiej Pardałówki, którym przeszkadzają hałasy dobiegające z wybudowanego po sąsiedzku prywatnego boiska typu „orlik”.
Na grze w piłkę czas spędzają tam dzieci, które próbują naśladować Roberta Lewandowskiego lub Kubę Błasz-czykowskiego. Czasem się śmieją i mówią do siebie zbyt głośno...
Miasto bez boisk
Boisko na Pardałówce powstało w 2015 r. Kosztem pół miliona złotych zbudował je przedsiębiorca Dariusz Baboń.
Jak tłumaczy „Dziennikowi Polskiemu”, zrobił to, bo sam jest piłkarzem amatorem i widział, że w Zakopanem jest dużo piłkarsko uzdolnionej młodzieży, która się marnowała, bo nie miała gdzie trenować.
Miasto pod Giewontem nigdy nie postarało się o budowę orlika za rządowe pieniądze, podczas gdy np. pobliska gmina Czarny Dunajec ma cztery takie obiekty.
Rodzina Babonia ma pensjonat na Pardałówce. Zgłaszały się do niego kluby piłkarskie z całej Polski, które chciały wysyłać juniorów na zgrupowania do Zakopanego, ale wtedy okazywało się, że młodzi sportowcy nie mają warunków do treningów.
Nic więc dziwnego, że po wybudowaniu prywatnego orlika grafik Babonia wypełnił się od świtu do nocy.
Sąsiedzi: jest zbyt głośno
To nie spodobało się sąsiadom górala. Mimo że pozwolił za darmo korzystać mieszkańcom z boiska, ludzie z pobliskiego osiedla stale się na niego skarżą. Twierdzą, że nie mogą w spokoju żyć, bo z „orlika” cały czas słychać gwar dzieci.
- Trudno mi o tym mówić, bo boisko to świetna sprawa, ale faktycznie z jego powodu ludzie nie mogą normalnie funkcjonować - mówił na os-tatniej sesji radny Marek Do-natowicz, którego mieszkańcy Pardałówki poprosili o interwencję u burmistrza. Sugerował, że miasto musi coś z tym problemem zrobić.
- Może trzeba nakazać przedsiębiorcy budowę ekranów odbijających dźwięk wokół boiska - rzucił Donatowicz.
Z żadną z osób, której przeszkadza boisko nie udało nam się porozmawiać. Zapytani przez nas mieszkańcy twierdzili, że śmiejące się dzieci im wcale nie przeszkadzają...
Baboń: niczego nie zmienię
Jak potwierdza Marek Trzaskoś, komendant zakopiańskiej straży miejskiej, skargi ktoś jednak wysyła, dlatego kilka dni temu znów był na tym boisku z interwencją.
- Podczas meczów dzieci faktycznie głośno się śmieją czy coś do siebie mówią, ale to nie jest zabronione - zauważa. Dlatego o karaniu Babonia nie ma mowy.
- Taka opinia świadczy o tym, że moje boisko działa zgodnie z prawem - podkreśla właściciel boiska. Zapewnia, że nie będzie się przejmował grupą osób, które regularnie do niego przychodzą i szantażują, że jak nie zamknie boiska to złożą w sądzie sprawę o nękanie.
- To oni mnie nękają. Swoją drogą, jakim trzeba być człowiekiem, by nie móc znieść dziecięcego śmiechu? - zastanawia się Baboń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?