MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Boją się nawet małego deszczu

JOLANTA BIAŁEK
Tak wyglądało Targowisko po ostatniej nawałnicy FOT. ARCHIWUM
Tak wyglądało Targowisko po ostatniej nawałnicy FOT. ARCHIWUM
Ludzie są rozgoryczeni. Uważają, że władze nie robią nic, by zaradzić problemowi.

Tak wyglądało Targowisko po ostatniej nawałnicy FOT. ARCHIWUM

ŻYWIOŁ. W Targowisku, Czarnochowicach i Śledziejowicach nie trzeba intensywnych opadów, by woda zagroziła domom

Aby starać się o zabezpieczenie ich miejscowości przed skutkami deszczów, mieszkańcy Czarnochowic i osiedla Bogucice w Wieliczce powołali w 2010 roku Grupę Inicjatyw Obywatelskich "Wieliczka - Północ". Wysyłano wiele pism do władz gminy, powiatu oraz województwa, prosząc o zajecie się sprawą. Do dokumentów dołączano petycję w tej sprawie, podpisaną przez prawie 500 mieszkańców. Skutków tych apeli jednak nie widać. Podczas ostatnich nawałnic Czarnochowice po raz kolejny ucierpiały przez wodę.

Dlatego mieszkańcy rozważają, czy nie zawiadomić prokuratury. - Być może będzie to pozew zbiorowy dotyczący samorządowego braku działań, żeby zapewnić nam bezpieczeństwo. W następnym tygodniu mamy spotkanie z prawnikiem, który doradzi nam, jakie możemy podjąć kroki - mówią członkowie GIO "Wieliczka - Północ".

Strach o dobytek i zdrowie

Utworzenie grupy było reakcją na sytuację nie tylko podczas powodzi w 2010 roku, ale również później. Czarnochowice, położone w niecce, są podtapiane kilka razy w roku. Mieszkańcy żalą się, że wystarczy nawet niewielki deszcz, by przed niektórymi domami utworzyły się jeziora, a woda dostała się do piwnic i domów.

Boisko piłkarskie miejscowego LKS-u jest zalewane przez wodę kilka razy w roku. Tak było także podczas nawałnicy, która przeszła we wtorek nad powiatem wielickim. Nadmiar wody wybił też studzienki kanalizacyjne i na posesje oraz sportowy obiekt dostały się fekalia.

- Woda już zeszła, ale na ogrodach i boisku zostało nam szambo. Ludzie boją się, że chodząc po własnych posesjach mogą się czymś zarazić. Duży problem jest z boiskiem, bo jak trenować na tak zanieczyszczonym obiekcie? A w dodatku w weekend mamy mecz ligowy... - denerwuje się prezes LKS Czarnochowice, Marek Ruman. Wczoraj mieszkańcy poprosili o pomoc w tej sprawie wielicki sanepid.

Błagają o pogłębienie rowów

W 2011 roku władze gminy Wieliczka zapowiedziały, że opracowana zostanie ekspertyza hydrologiczna dla zagrożonego zalaniem rejonu. Dokument ten miał zawierać także wskazówki, jak odprowadzać wody opadowe z tego terenu. - Taki operat jest już opracowany. Przygotowujemy się do ogłoszenia przetargu na przygotowanie dokumentacji dla tej inwestycji. Jako główny sposób zabezpieczenia Czarnochowic przed wodą wskazano wykonanie tam specjalnego kolektora opadowego. Musiałby on wieść jednak przez prywatne działki, obawiam się, że mieszkańcy nie będą chcieli wyrazić na to zgody - twierdzi sekretarz gminy Wieliczka Adam Marek Panuś.

Jednak dla mieszkańców zapowiedzi o przygotowaniach do newralgicznej dla wsi inwestycji są obietnicami bez pokrycia. Ludzie wskazują, że w tegorocznym budżecie gminy nie ma ani grosza na wykonanie tego zadania. Zaznaczają też, że zabezpieczenie Czarnochowic przed powodzią nie zostało ujęte także w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym Gminy Wieliczka.

Marek Ruman przyznaje, że zapoznał się z ekspertyzą hydrologiczną dla Czarnochowic. - To dobrze zrobiony dokument, są tam cenne informacje. Tyle, że dla nas nic z tego nie wynika, bo gmina nie ma pieniędzy na prowadzenie tej inwestycji. Ponadto - ludzie potrzebują spokoju od powodzi nie w 2017 czy 2020 roku, ale na dziś i jutro - podkreśla mieszkaniec Czarnochowic.
Zdaniem mieszkańców, deszcze byłyby mniej dla nich dokuczliwe, gdyby administratorzy dróg lepiej dbali o stan rowów przy swych traktach. Ludzie uważają też, że wieś byłaby bezpieczniejsza w razie powodzi, gdyby rowy te zostały pogłębione. Zdesperowani mieszkańcy chcieli niedawno wykonać te prace w czynie społecznym. Okazało się jednak, że nie ma takiej możliwości, ponieważ obowiązują kłopotliwe procedury. Teraz wieś czeka, że zarządcy dróg przychylą się do ich prośby. Apelują, by stało się to jak najszybciej, ponieważ deszczowa aura może wrócić w każdej chwili.

Znów dramat nad Tusznicą

"Targowisko jest zalewane sukcesywnie co trzy lata lub po obfitych deszczach. Tak wiele problemów sprawia potok Tusznica. Mam nadzieję, że ktoś w końcu dostrzeże ogrom ludzkiego problemu, który jest znany, aczkolwiek nic nieznaczący dla władz (...)" - pisze mieszkający w Targowisku pan Sławomir w mailu przesłanym do naszej redakcji.

Wtorkowa nawałnica podtopiła poważnie 150 domów w gminie Kłaj, z czego 90 w Targowisku. Konieczna była też ewakuacja jednej rodziny, a jej dom - stojący tuż przy Tusznicy - przeznaczono do rozbiórki.

W 2010 roku Tusznica wylewała pięciokrotnie, uszkadzając dziesiątki domów. Od tego czasu mieszkańcy tej miejscowości "żyją w cieniu Tusznicy", wystarczy bowiem nawet kilkanaście minut intensywnego deszczu, by niewielki strumień wystąpił z brzegów i zagroził budynkom. Potok stanowi tak wielkie zagrożenie dla Targowiska, gdzie jest ponad 140 domów, dopiero od czasu wybudowania autostrady między Krakowem a Szarowem, ponieważ do tego potoku jest odprowadzana większość wód z nowej trasy. I zdaniem wielu mieszkańców wsi - właśnie autostrada jest "odpowiedzialna" za ogromne zagrożenie powodziowe w tym rejonie.

Wójt Kłaja Zbigniew Strączek denerwuje się, gdy słyszy twierdzenie, że problemu mieszkańców Targowiska jest "nic nieznaczący dla władz". - To nieprawda! Robimy wszystko, by zminimalizować zagrożenie powodziowe związane z tym potokiem. Ale to nie jest tak, że można tam wbić łopatę i szybko coś zrobić. To skomplikowany projekt, który jest realizowany od 2012 roku - zaznacza Zbigniew Strączek.

Miało być lepiej, a jest gorzej

Dom Bogusława Korpana ze Śledziejowic został w minionym tygodniu podtopiony dwukrotnie. W pomieszczeniach na najniższej kondygnacji budynku woda sięgała 40 cm. Zalanych zostało kilka pokoi, kuchnia, łazienka i kotłowania. - Wszystkie sprzęty domowe są zamoknięte, a więc do wyrzucenia. Konieczne będzie także osuszenie ścian - wylicza szkody pan Bogusław.

W Śledzejowicach winnym podtopień jest wielki rów melioracyjny. W normalnych warunkach woda płynie tam ledwie strumyczkiem, ale przy mocniejszych opadach - zmienia się w rzekę. Jesienią 2012 roku rów był odnawiany. - Tylko zrobiono to wbrew logice. Podniesiono wał z jednej strony, a z drugiej - pozostawiono go na dawnym poziomie. Teraz cała woda płynie w jedną stronę - tam, gdzie jest mój dom - irytuje się mieszkaniec Śledziejowic.
Taką samą opinię o niedawnej renowacji rowu ma Antoni Kaczmarczyk, sąsiad pana Bogusława. Jemu również w ostatnim tygodniu woda wdarła się na posesję. - Te prace zrobiono zupełnie bez głowy. Jeszcze kilka dni deszczu i ogrodzenie mojej posesji popłynie z wodą - narzeka pan Antoni.

Urzędnicy z Wieliczki twierdzą, że renowację rowu w Śledziejowicach wykonano zgodnie ze sztuką budowlaną. - Czy można podnieść wał także z drugiej strony rowu, by i tam posesje były bezpieczniejsze? Można, ale mieszkańcy musieliby wyrazić na to zgodę, bo teren ten jest prywatny - mówi Adam Panuś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski