MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Bracia Karamazow"

Redakcja
Fot. Kino Polska
Fot. Kino Polska
Goniłem ten film od dłuższego czasu, bo wciąż umykał mi w cień aktualnych atrakcji repertuarowych. Aż wreszcie dogoniłem go dzięki przyjaznemu kinu "Mikro" (które właśnie obchodziło swoje 25-lecie; upływ ćwierćwiecza nie wpłynął na urok pani kierowniczki Iwony). Á propos - całkiem niedawno telewizja przypomniała angielskich "Braci Karamazow" z r. 1958 - z Marią Schell, rozdającą w roli Gruszeńki swoje śliczne uśmiechy, już w męczącym nadmiarze, u boku stuprocentowego mężczyzny Hollywood Yula Brynnera.

Fot. Kino Polska

Władysław Cybulski: ZAPISKI KINOMANA

W r. 1931 zekranizowali ostatnią powieść Dostojewskiego Niemcy, a w r. 1968 - co ważniejsze - Rosjanie. Co prawda, reżyser Iwan Pyriew zmarł w czasie realizacji, ale film dokończyli za niego aktorzy: Michaił Ulianow i Kiriłł Ławrow, odtwórcy ról Dymitra i Iwana, w konwencji filozoficzno-religijnej i kryminalno-melodramatycznej.
Teraz otrzymaliśmy rzecz zupełnie oryginalną, chciałoby się rzec - osobliwie innowacyjną. Otóż czeski reżyser, głównie kinowej komedii ("Guzikowcy", "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie"), 42-letni Petr Zelenka, wprowadził na ekran członków zespołu praskiego teatru, Dejvickiego Divadla, który już od ośmiu lat daje spektakle "Braci Karamazow". Zelenka lubi Polskę, swoją "alternatywną ojczyznę". W krakowskim Starym Teatrze wystawiał swoją sztukę "Oczyszczenie" i obecnie upatrzył sobie Nową Hutę, którą budowano, jako miasto bez Boga, lecz gdzie robotnicy postawili kościół. Stała się dlań przestrzenią odpowiadającą najlepiej problematyce arcydzieła Fiodora Dostojewskiego.
Co jest nowością w jego filmie? Że "jest wielowarstwowy - odpowiada autor - ma cztery czy pięć poziomów: powieść w teatrze, teatr w filmie, życie w teatrze, fikcja i rzeczywistość, do tego misja aktora do spełnienia". Zelenka ufilmowił więc przedstawienie sceniczne, a raczej jego próbę generalną, o wjazd aktorów do Krakowa, o ich rozmowy prywatne i "zwischenrufy", podczas grania sztuki, o proces tworzenia postaci, a wreszcie o wpływ wielkich słów na osobistą tragedię obserwatora (pracownika Huty gra z Polski bardzo dobry Andrzej Mastalerz; i przy okazji polskiego wątku informacja, że autorem mocnej w akordach muzyki jest "nasz człowiek" w Hollywood Jan A.P. Kaczmarek).
Aktorzy są naładowani emocją. Grają przecież z pasją i namiętnością wybuchy nienawiści, miłości, gniewu, grają w obliczu ojcobójstwa i samobójstwa wzajemną szarpaninę w sporze o sens istnienia, o zasady moralne, o obecność Boga w niebie i diabła w piekle. To musi robić silne wrażenie i tak to się ogląda. Ale ponieważ ekranizacja "Braci Karamazow" jest ryzykowna, niech więc i ja zaryzykuję, mówiąc, że jest ona tylko częściowo udana, z połowicznym sukcesem, pęknięta w wyniku zderzenia się dwóch światów - literackiej fikcji i filmowej iluzji. Wiele elementów funkcjonuje "na niby"...
Wierny dokument ze scenicznego przedstawienia to nie jest, bo ubarwiony został wstawkami fabularnymi. "Czysta" klasyka to nie jest, bo adaptator działał samowolnie. Samodzielny film to też nie jest, bo czerpie z gotowej inscenizacji praskiej. A nawet - o zgrozo, wbrew reklamie - nie rozgrywa się to w zdezelowanej scenerii walcowni Nowej Huty, bo z powodu jakichś niekorzystnych układów i trudności plan filmowy trzeba było przenieść do czeskiej fabryki pod Pilznem, szukając "dużego i brudnego miejsca, wobec którego człowiek czuje się malutki". Twórcze ambicje Petra Zelenki są bezsporne, artystyczne przedsięwzięcie wielkie, ale mam wątpliwości, czy w tym wydaniu będzie dla przeciętnego widza pociągający ponury dyskurs o sprawiedliwości boskiej i ludzkiej, wywołany przez "tego okropnego Dostojewskiego".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski