Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brat prawie spalił mój dom

Paweł Szeliga
Renata Sarnecka krząta się po strawionym przez pożar domu. Obawia się, że budynku już nie da się odbudować. Teraz mieszka u sąsiadów, a jej niepełnosprawna mama przebywa w szpitalu.
Renata Sarnecka krząta się po strawionym przez pożar domu. Obawia się, że budynku już nie da się odbudować. Teraz mieszka u sąsiadów, a jej niepełnosprawna mama przebywa w szpitalu. Paweł Szeliga
Moszczenica. Po dwóch latach kłótni o majątek 50-letni Józef W. podpalił dom siostry, po czym próbował się zabić. Pogorzelcy, w tym niepełnosprawna 82-letnia matka podpalacza, zostali bez dachu nad głową.

- Zostawię po sobie taką pamiątkę, że zapamiętacie mnie na lata - tymi słowami miał się wielokrotnie odgrażać siostrze 50-letni Józef W. W niedzielę wieczorem, gdy była w pracy, podpalił ich rodzinny dom, po czym uciekł do lasu.

48-letnia Renata Sarnecka ze łzami w oczach chodzi po spalonych pokojach. Nie spała od niedzielnego wieczora, kiedy to straciła dorobek całego życia. Gdy wracała z pracy z gorlickiego DPS-u, poczuła niepokój, widząc, że w budynku nie palą się światła. A przecież powinna tam być jej niepełnosprawna, 82-letnia matka Stefania i brat Józef.

- W pierwszej chwili pomyślałam, że może nie ma prądu- opowiada rozstrzęsiona pani Renata. - Przestraszyłam się na serio, gdy szarpnęłam za klamkę, a drzwi były zamknięte - dodaje.

Kobieta poprosiła o pomoc sąsiadów, którzy wyważyli drzwi. Wtedy buchnęły na nich płomienie. Okazało się, że ktoś rozlał wewnątrz ropę zmieszaną z benzyną. Zamknął szczelnie okna, więc bez dostępu tlenu meble i ściany tylko się tliły. Gdy do środka dostało się powietrze, pożaru nie można już było opanować.

Na miejsce ściągnięto aż11 zastępów straży pożarnej. Przyjechała też policja, która od razu zaczęła szukać 50-letniego Józefa W., brata pani Renaty. Podejrzewano bowiem, że to on podpalił dom. Wcześniej przeniósł chorą matkę do budynku za płotem, w którym pomieszkiwał. Jak nas poinformował asp. sztab. Tomasz Podgórski z gorlickiej PSP, znaleziono tam butelki napełnione benzyną.

- Pożarem objętych było sto metrów kwadratowych domu - mówi asp. Podgórski. - Ponieważ pojawiły się sugestie, że w domu mogą być ludzie, do płonącego budynku weszło czterech ratowników, którzy przeszukali pomieszczenia.

Przez całą noc policjanci i strażacy przeczesywali okolicę w poszukiwaniu Józefa W. Rano zauważył go jeden z sąsiadów. Chwilę wcześniej mężczyzna podciął sobie nadgarstki, brzuch i gardło. Mimo utraty krwi, poruszał się na własnych nogach.
O godz. 9.55 gorlicka straż pożarna dostała sygnał z tarnowskiej dyspozytorni pogotowia, że do Moszczenicy leci helikopter, by zabrać rannego do szpitala.

- Dziesięć minut później przylot został odwołany ze względu na fatalne warunki atmosferyczne - mówi Tomasz Podgórski.

Wiadomo jednak, że w końcu Józef W. trafił do jednego z krakowskich szpitali, gdzie przeszedł operację. W szpitalu, tyle że gorlickim, została umieszczona też jego 82-letnia matka. Pozostawiono ją na obserwacji z powodu ogromnego stresu, jakiego doznała.

Renata Sarnecka twierdzi, że przyczyną tragedii był toczący się od dwóch lat spór o majątek. Ona miała pracę i systematycznie remontowała dom. Jej brat mieszkał z nią i matką, choć za płotem miał własny, ale niewykończony dom. Podobno był zazdrosny, że jej się dobrze wiedzie.

- Knuł od dawna - uważa Renata Sarnecka. - Od pewnego czasu wynosił z domu rzeczy. Teraz wiem, że nie chciał, żeby się spaliły - dodaje.

Przyjaciele pani Renaty pocieszają ją, że wyjdzie na prostą, skoro mury domu wciąż stoją, a dach jest nienaruszony. Ona sama nie widzi jednak sensu prowadzenia remontu.

- Byłby niezwykle kosztowny - przewiduje Daniel Skrobot, naczelnik OSP w Moszczenicy. - Nie wiadomo, w jakim stanie są mury, sufit nie wygląda najlepiej. Remont chyba nie ma sensu - dodaje.

Pomoc dla pogorzelców

Co zrobi gmina?
* Jerzy Wałęga, wójt gminy Moszczenica, zapewnia, że nie zostawi pogorzelców bez pomocy. Nocleg zaproponowali sąsiedzi, GOPS oferuje zasiłek celowy.- Na początek będą to trzy tysiące złotych, a po oszacowaniu strat, kolejne pieniądze na remont domu - zapowiada Jerzy Wałęga.

- Budynek był ubezpieczony, ale w tej sytuacji nie wiadomo, czy rodzina dostanie odszkodowanie. Muszą się zdecydować, czy chcą remontować dom. Ponieważ pani Sarnecka nie ma obecnie warunków do zakwaterowania chorej matki, zaproponujemy skierowanie jej do domu pomocy społecznej. Koszty utrzymania gmina wzięłaby na siebie.

Przyjaciele też pomogą
A Już w niedzielę w nocy pomoc Renacie Sarneckiej zaoferowała jej przyjaciółka Irena Zawirska. Odezwali się też do niej ludzie gotowi wesprzeć pogorzelców. Jeśli ktoś chce pomóc, może dzwonić pod nr. 604 224 029.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski