MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bukowianie walczą jak lwy

BK
Bukowianie z determinacją walczą o utrzymanie. W tej kolejce sprawili kolejną niespodziankę, remisując w Kalwarii Zebrzydowskiej (1-1). W ten sposób przedłużyli swoją passę spotkań bez porażki do sześciu.

VI LIGA WADOWICKA. Trwa dobra passa Bolesławia, który sprawił kolejną niespodziankę

Wiosną w ogóle tylko trzykrotnie zeszli z boiska pokonani. Na inaugurację ulegli Jubilatowi Izdebnik (2-3), potem nie dali rady Chełmkowi (2-7), ale z każdym meczem radzili sobie coraz lepiej. Przegrali jeszcze raz w Brodach (0-1), ale niewiele im zabrakło, by cieszyć się z remisu. W pozostałych 8 meczach wywalczyli 16 punktów, osiągając po drodze kilka niespodziewanych wyników. Zaczęło się od pokonania KP Chrzanów (1-0), ale niespodzianką jeszcze większego kalibru była wygrana w Oświęcimiu nad Unią (1-0). W miniony weekend wywalczyli punkt, remisując z kolei z Kalwarianką i to na jej boisku. Bukowianie walczą o dobry wynik bez żadnych kompleksów, niezależnie od klasy rywala oraz tego, czy grają u siebie, czy na wyjeździe.

- Zdobyliśmy w Kalwarii kolejny cenny punkt. Cieszy on tym bardziej, że graliśmy w bardzo okrojonym składzie. W naszych szeregach brakowało Ducha, który miał ślub, Chabince nie pozwoliły obowiązki zawodowe, nie było jeszcze Kwietnia. Co istotne jednak, zawodnicy ich zastępujący mocno starali się być godnymi zastępcami. Na pewno dobra passa podnosi także morale zespołu, który z większą wiarą w sukces podchodzi do kolejnych spotkań - mówi Jan Dąbek, grający szkoleniowiec Bolesławia.

Bukowianie pierwsi objęli prowadzenie za sprawą Jakuba Januszka. Jeszcze przed przerwą gospodarze wyrównali, ale potem mimo ich usilnych prób, Bolesław utrzymał do końca korzystny wynik. Kilka razy gościom dopisało szczęście, jak chociażby po strzale Mirosława Pilcha w drugiej połowie, gdy piłka trafiła w słupek.

Gospodarze byli zawiedzeni, bo na pewno byli w tej potyczce faworytami. Posiadali przez większą część przewagę, ale nie przełożyła się ona na bramki. Poza golem Edgara Ałłachwerdijewa mieli jeszcze okazje, m.in. w pierwszej połowie Adam Frączek był w sytuacji sam na sam. Poza tym w poczynaniach miejscowych brakowało jednak dokładnego wykończenia ataków w postaci dobrego strzału bądź ostatniego dokładnego podania. - Gra w rytmie środa - sobota, na dodatek na grząskich boiskach nie pozostaje bez wpływu postawę drużyny. Zdobycie goli wymaga większego nakładu sił, niż ograniczanie się do pilnowania własnej bramki. Nasz zespół w każdym meczu stara się grać o zwycięstwo, ale niestety, czasami kończy się to jak w tym przypadku - twierdzi trener Kalwarianki Krzysztof Hajduk.

Tymczasem jutro oba zespoły czekają kolejne mecze. Kalwarianka podejmuje Iskrę Brzezinka, a bukowianie jadą do Makowa Podhalańskiego na spotkanie z liderem. Czy pokuszą się o kolejną niespodziankę? Poprzeczka będzie zawieszona bardzo wysoko.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski