Każdy z nas już pewnie wie, na kogo postawi w niedzielę. Ja już nie dam się nabrać: będę głosowała na konkretnych ludzi. Nie na szyld, nie na śliczny plakat, tylko na konkretnego człowieka. Na tych, którzy swoich wyborców traktują poważnie. Tak do Sejmu, jak i do Senatu.
Tak à propos traktowania nas poważnie. Dużo emocji wzbudziły ostatnio regulacje dotyczące sklepików szkolnych. Zakaz sprzedaży batonów i różnych innych paskudztw wcale mnie nie oburzył. Gdy przyzwyczaimy dzieciaki do jedzenia tego, co słodkie, słone i chemiczne, taki gust kulinarny już z nimi zostanie. A epidemia otyłości jest realnym problemem. Pamiętam dr. Dziulko, który każdego pacjenta już 20 lat temu ostrzegał przed trzema białymi truciznami: kokainą, solą i cukrem. Ale lepsze jest wrogiem dobrego i ktoś, komu przeszkadzały drożdżówki, chyba upadł na głowę. Inna sprawa, jakiej są jakości.
Pamiętam z dzieciństwa kilka fenomenalnych cukierni. Na Grodzkiej, na Stolarskiej, naprzeciw Franciszkanów, na Zwierzynieckiej. Wszędzie tam już od bladego świtu sprzedawano rewelacyjne bułeczki drożdżowe w różnych kształtach: bez dodatków lub z konfiturą czy powidłami, z masą orzechową lub kakaową. To nie były buły - giganty napchane podejrzanymi kremami, za to smakowały niesamowicie. Dziś żadna z wymienionych cukierni już nie istnieje. Walka o najniższe ceny, technologie mrożenia ciasta i dodatki smakowe zmiotły też drożdżowe smakołyki.
A przecież tamte bułeczki drożdżowe z Krakowa nie miały sobie równych. Dlatego śmieszą mnie pojawiające się tu i ówdzie przepisy na „brioszki”. Bo jeśli nazywają się po francusku, to stają się bardziej eleganckie? Ależ to kompletny idiotyzm. Zazwyczaj dorosły człowiek docenia swoje dziedzictwo, a za punkt honoru bierze sobie, by je udoskonalić. Ciasto drożdżowe znano już w średniowieczu; nie wiadomo, gdzie wymyślono bułeczki, jadane na śniadanie lub podwieczorek. W Paryżu zrobiły karierę w XIX wieku, gdy powstała Kawiarnia Wiedeńska. Nauczyłam się kulinarnie od Francuzów mnóstwo, ale żeby drożdżowe ciasto nazywać w Polsce brioszką? Żałosne.
Notabene, moja mama wspominała, że jej babcia piekła rewelacyjne drożdżowe bułeczki z ziołami. Przepis zanikł i już nikt nie wie, jak się je robiło. Ktoś? Coś wie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?