Burmistrz wiesza, a starosta zdejmuje

Konflikt pomiędzy starostą suskim Andrzejem Pająkiem, a burmistrzem miasta Stanisławem Lichosytem trwa już ze trzy lata. Powstał, gdy starosta nie zaakceptował propozycji samorządu miasta. Rajcy domagali się, aby starosta, skoro nie ma pieniędzy na naprawę ulic, co prawda powiatowych, ale położonych w mieście, oddał je magistratowi, albo zgodził się, żeby gmina je łatała. Szkopuł w tym, że nie za darmo. Zaproponowano opłatę w wysokości 300 tys zł. Starosta gotów był dać nieco ponad połowę tej kwoty.
- Jakbym miał w budżecie tyle pieniędzy na drogi, co oni chcieli, to sam bym je naprawiał. A tablice niech burmistrz powiesi na swoich drogach, na niektórych można pływać - mówi Andrzej Pająk.
Gdy negocjacje utknęły, burmistrz polecił zamontować tablice informujące, kto jest zarządcą drogi, żeby mieszkańcy wiedzieli, kto winien.
- Pan starosta był uprzejmy te tablice ściągnąć, oczywiście nie osobiście, ale kazał je usunąć. Wówczas zamówiłem jeszcze większe, ale on znów je odkręcił. Sytuacja powtórzyła się kilka razy - mówi burmistrz Stanisław Lichosyt.
Wówczas burmistrz napisał do starosty - powołując się na przepisy ustawy o drogach publicznych - by ten wydał zezwolenie na ich zamontowanie. Starosta odpowiedział, że nie ma konieczności powiadamiania obywateli, o tym, czyja to droga. Po monitach wydał decyzję administracyjną w tej sprawie. A burmistrz odwołał się do Samorządowego kolegium Odwoławczego.
Na razie brak odpowiedzi.
(RASZ)