Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cały ten zgiełk. Dyktat procedur

Liliana Sonik
Najgorsze są chwile, gdy dla chorego nie ma łóżka - mówi lekarka z poradni przy klinice uniwersyteckiej. Pacjent powinien być hospitalizowany, lecz nie ma dla niego miejsca nawet na korytarzu.

WIDEO: Trzy Szybkie

W końcu, po godzinach starań, lekarka znajduje miejsce w innym szpitalu. Ale co będzie, gdy szpital przeniesie się do Prokocimia, gdzie łóżek ma być o blisko 20 proc. mniej. Co wtedy? Jak utrzymać elementarne bezpieczeństwo chorych?

A może nie jest tak źle? Kraków znalazł się w rankingu stu najlepszych szpitalnych metropolii świata. Za stolicą Małopolski widnieje Praga. Są to jedyne dwa miasta z Europy Środkowej w złotej szpitalnej setce. Informacja, która powinna być przedmiotem dumy przeszła bez echa. Nikt nie wierzy, że polska służba zdrowia - w jakimkolwiek aspekcie - zasługuje na uznanie.

Kolejki, za mało lekarzy i pielęgniarek, deficyt łóżek szpitalnych itd. itp. O niedostatkach publicznej służby zdrowia mówi się wiele. Nikt jednak nie mówi o dyktacie procedur. W ministerstwie produkowane są procedury do niemal każdego aktu medycznego. Czy chcą czy nie, lekarze muszą ich przestrzegać, inaczej grożą im kary.

Procedury każą drukować na papierze i katalogować dokumenty utrwalone już elektronicznie

W niektórych przypadkach ma to sens. Te z którymi się spotkałam, sensu nie miały. Gdyby chirurg postępował zgodnie z procedurą, mogłabym już do niczego się nie nadawać. Inny lekarz zaciskając zęby podporządkował się procedurom i hospitalizował mnie, choć z punktu widzenia racjonalności leczenia było to zbędne. Zablokowałam łóżko bardziej potrzebującym, a lekarz stracił godziny na wypełnianie karty przyjęcia i wypis ze szpitala.

Nieszczęsne procedury ubezwłasnowolniają lekarzy. Bywa, że zmuszają do działań absurdalnych lub trzeciorzędnych, jak np. zakaz lakierowanych paznokci dla lekarek czy nakaz krótkich rękawów. Procedury każą drukować na papierze i katalogować dokumenty utrwalone już elektronicznie. Tak rozrasta się biurokracja a cenny czas lekarzy jest marnotrawiony. Procedury być muszą, niechże jednak będą regularnie przeglądane, korygowane lub wręcz anulowane. Bo często powodują stratę czasu i pieniędzy a zdarza się też, że szkodzą choremu.

Dobrze, że publiczna i prywatna opieka zdrowotna współistnieją, ponieważ nigdy jedna nie zastąpi drugiej

Mam teraz dużo do czynienia z lekarzami i szpitalami. Powiedziałabym, że najgorsze miesza się z najlepszym. W moim przypadku fatalne zaniedbanie było dziełem prywatnej sieci medycznej. Teraz lekarze publicznej służby zdrowia usiłują naprawić to, co da się naprawić. Mam prawo być wściekła. Gdybyż jeszcze chodziło o błąd lekarski. Błędy się zdarzają każdemu i w każdym zawodzie. Nie o błąd jednak chodziło tylko o oszczędzanie na badaniu.

Dlatego nie wierzę w panaceum w postaci sprywatyzowania leczenia. Dobrze, że publiczna i prywatna opieka zdrowotna współistnieją, ponieważ nigdy jedna nie zastąpi drugiej. Celem nawet najuczciwiej pomyślanej sieci prywatnej jest zysk. Natomiast jeśli publiczna służba zdrowia ma działać zgodnie z przeznaczeniem lekarze muszą mieć swobodę w wyborze leczenia a ich czas i kompetencje mądrze wykorzystane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski