Coś mi się zdaje, że odzyskanie niepodległości było naszym pierwszym doświadczeniem globalizacji avant la lettre. W dodatku nośnikiem tej globalizacji sprzed 100 lat byli rodacy postrzegani jako najeźdźcy.
Nóżki całuje, a szydłem kłuje.
„ … Kto wprowadza podatki bezcelowe - Galicja,
Kto naucza polityki w szkołach - Galicja,
Kto oducza dzieci od wierzenia w Boga - Galicja,
Kto doktoryzuje uczni szkół niższych - Galicja,
Kto wprowadza biurokratyzm w urzędach - Galicja,
Kto przyjmuje urzędników austriackich na wysokie stanowiska - Galicja,
Kto nóżki całuje, a szydłem kłuje - Galicja,
[…] My grzeszni Ciebie Boga prosimy, od głodu, ognia, wojny i rządów galicyjskich wybaw nas Panie! Pomorze, Poznańskie, Śląsk dopomóżcie nam! Pomorze, Poznańskie, Śląsk bądźcie nam miłosierni! Pomorze, Poznańskie, Śląsk, módlcie się za nami!"
Wszystko tu jest ciekawe, a wers o ‘doktoryzowaniu uczni niższych szkół’ - może się wydać i śmieszny, i proroczy. Choć od tamtych czasów upłynęło sto lat, podobne żale słyszymy dzisiaj, z tą różnicą, że już nie Galicja jest na cenzurowanym. Notabene Małopolska i Podkarpacie, czyli resztki Galicji, uchodzą teraz za regiony konserwatywne.
O co jednak chodziło z tą Galicją? Wielkopolska była w owym czasie regionem najlepiej rozwiniętym ekonomicznie. Brakowało jej jednak kadr urzędniczych, ponieważ pruski zaborca zadbał, aby w Poznaniu nie powstał uniwersytet. W szkołach język polski był praktycznie zakazany, a co dopiero mówić o urzędach. Kiedy stało się jasne, że Wielkopolska przynależeć będzie do Polski, większość Niemców wyjechała. I powstała przestrzeń dla doświadczonych urzędników z biednej Galicji. Przybywali tłumnie, jak desant, niosąc z sobą modele wyuczone w urzędach austriackich.
Nikt już nie pamięta, że dawno, dawno temu, to Galicja była mentalną awangardą, a Wielkopolska opierała się procesom modernizacyjnym.
Teraz nam się wydaje, że utworzenie państwa po 123 latach zaborów było bagatelką i sklejanie w jedno trzech kawałków kraju szło jak po maśle, bo wszędzie Polacy marzyli o wspólnym państwie, o suwerenności i jedności. Ale jedność szybko okazała się mitem. Z tego właśnie mitu podkpiwa Masłowska, kiedy pisze: „Gdy świat rządził się jeszcze prawem boskim, wszyscy ludzie na świecie byli Polakami. Niemiec był Polakiem, Hiszpan był Polakiem, cały świat był Polską; i Ameryka, i Azja, i Australia… ” Te zdania wywołują w nas śmiech. Też się śmieję ale wstrzemięźliwie. Bo głębiej niż sięga kpina naiwnej wsobności, kryje się wiara w uniwersalizm ludzkiej kondycji. Jest to jednak wiara anachroniczna, bo naiwność i niewinność już dawno nas opuściły.
Litanię znalazłam w eseju Barbary Wysockiej: „Wygnańcy’, „napływowi autochtoni”, „echt Poznaniacy”. Inteligencja w życiu kulturalnym Poznania w dwudziestoleciu międzywojennym”.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?