MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cesarstwo komunizmu

Redakcja
"Chiny mają 5000 lat!". Te słowa zamykają usta krytykom rządu w Pekinie; trudno pouczać tak doświadczony kraj… Ale co to tak naprawdę znaczy: "mają 5000 lat"? Tradycyjną historiografię chińską tworzono na potrzeby władzy państwowej. Reinterpretując dawne mity, porządkując zagmatwane dzieje, pisarstwo to stworzyło dogmaty o centralnym położeniu Chin pośród morza barbarzyńców czy o ciągłości cywilizacyjnej i terytorialnej. Wielu zachodnich historyków poszło tym tropem, powielając wizje przeszłości preparowane przez mandarynat. Mity adaptowano do potrzeb tworzonej chronologii władców. Podania zrodzone pośród plemion i społeczności zamieszkujących terytorium przyszłych Chin przed okresem zjednoczenia starano się połączyć w spójny obraz. Legendy traktowano jako ślady wspólnej historycznej przeszłości; dawne bóstwa stawały się cesarzami z pomroki dziejów, a nowych cesarzy uświęcano.

CiĄgŁoŚĆ i jednoŚĆ

W rezultacie tych zabiegów początkiem swojej cywilizacji Chińczycy ogłosili rządy cesarzy-demiurgów. Rozpoczął je w 2852 r. p.n.e. Fuxi, który udomowił zwierzęta i wynalazł rodzinę. Huangdi, Żółty Cesarz (panował w latach 2697-2598, czyli 99 lat!) oprócz zapewnienia swojemu ludowi władania doliną Rzeki Żółtej wynalazł łuk, łodzie, wozy, ceramikę, pismo i jedwab. W 2205 r. p.n.e. rządy objęła dynastia Xia - tradycyjna chronologia szczegółowo wylicza kolejnych jej władców. W 1766 r. p.n.e. do władzy doszła dynastia Shang i to od niej dopiero zaczynają się archeologiczne dowody istnienia tamtejszej cywilizacji.
Interes polityczny przesądził o tym, że po masakrze na placu Tiananmen, gdy w Europie upadał komunizm, jednostronnie interpretowana starożytność Chin stała się dla komunistów zbawiennym narzędziem propagandy rządów autokratycznych, rzekomo zaprowadzonych okrągłych 5000 lat temu nad już uformowanym narodem chińskim. "Chiny niezmiennie były i będą" - tak zdaje się brzmieć credo wychowania patriotycznego, którego celem jest kreowanie nowego poczucia wspólnoty w ramach "Wielkich Chin", a także zbijanie obcokrajowców z tropu. Starożytność stanowi wartość samą w sobie, często wbrew faktom i logice; dziś wszystko w Chinach ma "tysiące lat", nawet porcelana z epoki Ming (1368-1644 n.e.).
Chińscy historycy z reguły opowiadają się za teorią samoistnego rozwoju ich cywilizacji. Odrzucają ewentualność, że technologia wytwarzania brązu, uprawa pszenicy, powozy, łucznictwo czy udomowienie konia mogły przyjść z zewnątrz. Jeśli nawet jednak wynalazki te istotnie powstały na miejscu, nie znaczy to, że obszar dzisiejszych Chin był kulturowo jednorodny.
Część sinologów wskazuje, że panujące tu cywilizacje musiały być równie zróżnicowane, jak amerykańscy Indianie przed przybyciem Europejczyków. Jedni prawdziwy początek widzą w dysponującej pismem dynastii Shang, państwie już zorganizowanym, o wysokim poziomie kultury materialnej (wspaniałe brązy), którego przewaga nad otaczającymi cywilizacjami neolitycznymi miała przynieść narodziny sinocentryzmu. Inni umiejscawiają początki "chińskości" dopiero w pierwszym tysiącleciu p.n.e., kiedy to ruszyły procesy prowadzące do powstania tak kluczowych zjawisk, jak konfucjanizm, taoizm, legizm i motizm. Jeszcze inni twierdzą wreszcie, że chiński naród uformował się dopiero w XX w. pod wpływem zderzenia ze światem zewnętrznym, gdy idea imperium okazała się zbyt luźna i niejasna, by jednoczyć.
W roku 1122 p.n.e. państwo Shang upadło w starciu z Zhou. Dynastia ta zajmowała niewielki w porównaniu z dzisiejszymi Chinami obszar w dolinie Rzeki Żółtej. Panowała za to najdłużej w dziejach Chin, bo aż 873 lata. Nie oznaczało to jednak stabilizacji. Zhou była dynastią słabą, z czasem ograniczoną wyłącznie do funkcji rytualnych. Domenę królewską otaczały lenna, im dalej położone, tym pod większym wpływem państw "barbarzyńskich". Około 770 r. p.n.e. najazd barbarzyńców zmusił władcę Zhou do ucieczki ze stolicy. Podział kraju postępował. Każde z państw miało wyraźne poczucie tożsamości, wynikłe z własnej historii i specyficznych cech swojej kultury.
Kres zamętowi położyło państwo Qin, powstałe na terenach, z których wcześniej wypędzono władców Zhou. Uznawane zrazu za zacofane i dzikie, podjęło trud reform, by idąc od zwycięstwa do zwycięstwa, zjednoczyć kraj i w 221 r. p.n.e. rozpocząć epokę cesarstwa.
Późniejsi historiografowie przedstawiali Pierwszego Cesarza, Shihuangdi, jako zabobonnego okrutnika i megalomana. Zjednoczenie, czy raczej ujednolicenie, przebiegało bez oglądania się na cokolwiek. Cesarz kazał spalić bezcenne księgi oraz 460 uczonych, by otworzyć nową erę. Miał to być początek dynastii panującej przez 10 000 pokoleń. W rzeczywistości panowała ona 15 lat. Po niej nastąpiło 26 dynastii, często niechińskiego pochodzenia, eliminujących jedna drugą w krwawych powstaniach i podbojach.
Samo określenie "dynastia" (chao) może być mylące, sugeruje bowiem proste następstwo panowania nad krajem, gdy tymczasem często rządziło kilka "dynastii" naraz. Do XX w. Chińczycy nie mieli nawet wspólnego słowa na określenie swojej ojczyzny - kraj na ogół nazywano na cześć panującej dynastii. Czyżbyśmy więc zamiast kolejnych dynastii panujących nad odwiecznymi i jednolitymi Chinami mieli do czynienia raczej z wielością "państw chińskich"?
Komuniści, którzy dziś tak gorliwie szukają legitymizacji autokratyzmu w tradycji cesarstwa, jeszcze nie tak dawno byli zajadłymi wrogami tradycji. Po proklamowaniu Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 r. rozpoczęło się przekształcanie społeczeństwa i kraju zgodnie z nowym duchem. Upraszczano pismo, wykorzeniano dawne obyczaje, tępiono elitę intelektualną, zmieniano oblicze miast poprzez masowe wyburzenia, przekształcano rolnicze Chiny zgodnie z radzieckim kultem przemysłu ciężkiego. Dziś większość chińskich miast to pozbawione przeszłości molochy, gdzie najstarsze budynki liczą kilkadziesiąt lat.

Kraina ateistów

Wolter w Historii powszechnej opisał chińskie społeczeństwo jako moralne bez religii. Wizję tę Zachód zawdzięcza jezuitom, którzy pojawili się w Chinach w XVI w. Interesowała ich jednak kultura dworska, nie ludowa, filozofia, nie religia. Dostrzegali głównie konfucjanizm, który uważali za świecką ideologię państwa, zaś kult przodków interpretowali jako prostą cześć dla zmarłych. Ojciec Louisie Lecomte z podróży w latach 1686-1691 wysnuł wniosek, że Chińczycy są niczym puste naczynia, czekające na chrześcijańskiego Boga. Nie mógł nie widzieć przejawów buddyzmu i taoizmu - w samym Pekinie znajdowało się podówczas prawie tysiąc świątyń - ale tylko na marginesie wspomniał o "przesądnych praktykach", nie zasługujących na miano religii. To właśnie relacje jezuitów wykreowały na Zachodzie wizerunek Chin jako ateistycznego, acz moralnego społeczeństwa, rządzonego przez cesarza-filozofa.
W Chinach nigdy nie wytworzyła się warstwa kapłańska. Nie znaczy to jednak, że religia nie miała przystępu do najwyższych sfer; wręcz przeciwnie. Sam władca, jako Syn Nieba, miał bezpośrednią łączność z bóstwami. Za dynastii Ming doroczne modły o urodzaj miały postać niezwykle widowiskowej ceremonii w pekińskiej Świątyni Nieba.
Różnorodność religijna dawnych Chin przypominała tę w dzisiejszych Indiach, lecz wygnanie misjonarzy, sekularyzacja mnichów i niszczenie świątyń w okresie komunizmu zachwiały pozycją religii. Nie zdołały jej jednak wykorzenić. W ostatnich latach najbardziej jaskrawym przykładem potrzeby religii w Chinach i stosunku do niej władz jest prześladowanie mistycznego ruchu Falungong, do którego przystąpić miało podobno 50 milionów Chińczyków. Zgromadzenia religijne (jak oficjalny "Kościół Patriotyczny"), mianowanie biskupów, nawet reinkarnacja - rząd chyba nie bez powodu chce mieć to wszystko pod kontrolą.

Genetycznie niewolni

Solą w oku Pekinu jest Tajwan. Prawicowy reżim w Tajpej aż do 1971 r. reprezentował Chiny w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Dziś wobec potęgi ChRL Tajwan niewiele znaczy, ale kiedy w 1949 r. partia Kuomintang (która niedawno wróciła tam do władzy) uciekła przed komunistami na "Piękną Wyspę" u wybrzeży prowincji Fujian, miała legitymizację pochodzącą nie tylko z poparcia świata, ale także z demokratycznych wyborów w 1913 r. Świadome agonii cesarstwa społeczeństwo chińskie poparło wtedy ideę republiki.
Ówczesny krótkotrwały parlamentaryzm był tylko elementem wolnościowych przemian, których sceną były Chiny końca XIX i pierwszej połowy XX w. Presja mocarstw kolonialnych, archaiczne rządy, skostniałe struktury wymagały poszukiwania nowych rozwiązań. Chińska elita przetrawiła wtedy intelektualnie wiele zachodnich idei i wydarzeń (w tym rozbiory Polski), szukając modelu, który zapewniłby Chinom przetrwanie. Rozważano i wdrażano idee konstytucjonalizmu, emancypacji, samorządu, debatowano nad właściwym modelem gospodarczym, spierano się o rolę tradycyjnej chińskiej kultury. Stare wzorce zachowań nie wytrzymywały konfrontacji z pędem do osobistej niezależności - dzisiaj na Tajwanie, ale też w Szanghaju i innych wielkich miastach Chin - brzmią echa przemian obyczajowych zachodzących długo przed nadejściem komunizmu. Kraj nie miał jednak zaznać spokoju. Władztwo lokalnych przywódców wojskowych, wojna domowa między Kuomintangiem a rosnącą w siłę Komunistyczną Partią Chin, podporządkowanie państwa interesom rządzących, wreszcie inwazja japońska nie pozwalały okrzepnąć rodzącemu się społeczeństwu obywatelskiemu.
Dzisiejsi komuniści z jednej strony odrzucają ideę demokracji w Chinach na gruncie jej rzekomej nieprzystawalności do odwiecznych "uwarunkowań narodowych" (quoqing), a z drugiej szukają legitymizacji poprzez ściśle kontrolowane wybory na niższych szczeblach administracji. Głoszą, że prawa człowieka zagrażają przetrwaniu państwa, lecz w 2004 r. wpisali je, dla uciszenia krytyki, do konstytucji.
Dawid Juraszek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski