- Przed turniejem obawiał się Pan, że wiek może przeszkodzić w pokonaniu rywali. Ale skoro stanął Pan na podium chyba nie było tak źle?
- Było fajnie. Nadrobiłem sprytem. W sztafecie z balotami słomy było nieźle, ale w przeciąganiu liny już gorzej.
- Jak prezentował Pan region?
- Mówiłem o Miechowie, Grobie Bożym, Wielkanocy. Ale skupiłem się także na organizacjach społecznych, bo w naszej gminie działa 18 jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej i 5 Kół Gospodyń Wiejskich. Nie mogłem nie wspomnieć o sytuacji w rolnictwie. Udało mi się o tym wszystkim opowiedzieć w pięć minut. W dwie minuty opisałem historię zdjęcia osób w stroju regionalnym sprzed II wojny światowej.
- A taniec był?
- Oczywiście. Z panią Berna-dettą Żabicką z KGW w Kamienicy zatańczyliśmy krakowiaka. Towarzyszyły nam pozostałe panie z koła.
- Dużo kobiet z Kamienicy pojechało z Panem do Racławic?
- Pół autobusu. Kibicowały też władze gminy: wójt i przewodniczący Rady Gminy oraz mój szef, czyli kierownik Zakładu Gospodarki Komunalnej w Gołczy.
- Mógł Pan liczyć nie tylko na obecność mocnej grupy z gminy, ale i na sporą promocję. Baner widoczny był z daleka.
- To zasługa Ewy Żaby, sołtys Kamienicy. W tydzień zorganizowała grupę, która stworzyła baner z napisem „Kamienica nie próżnuje i Józkowi kibicuje”. Było nawet moje zdjęcie z akordeonem. I co ważne - jako jedyni mieliśmy baner.
- Trzecie miejsce to jest dobry wynik?
- Myślę, że tak. Nie żałuję, że wziąłem udział w tym turnieju, choć chciałem się wycofać. Obawiałem się, że coś może mnie zaskoczyć. Ale wójt powiedział: „Nikt ci nie każe wygrać”. Stres zniknął i dostałem cenną nagrodę - wyjazd do Brukseli.
- Jaki, Pana zdaniem, powinien być prawdziwy chłop?
- Na te czasy chłop powinien być przede wszystkim bystry, odpowiednio reagować w sytuacjach stresowych. Nie może skupiać się tylko na miejscowości, w której mieszka, ale mieć wiedzę o regionie. No i tak jak powiedział konferansjer, powinien być i do tańca, i do różańca.
- Dziś pracę w gospodarstwach ułatwia nowoczesny sprzęt. Rolnicy mają więcej czasu wolnego?
- Dzięki dotacjom unijnym gospodarstwa są zmechanizowane. Dobry sprzęt oszczędza czas rolników. Ci mogą sobie więc pozwolić na zwiększenie areału, bo są w stanie go obrobić. Teraz gospodarstwa rolne są raczej przedsiębiorstwami produkcyjnymi, które zatrudniają ludzi, mają stałych odbiorców. Są to na przykład hurtownie. Po warzywa przyjeżdżają też odbiorcy z Białorusi czy Rumunii. Ale co do mechanizacji, to pozornie ona wpływa na oszczędność czasu. Niektórzy wpadają w pułapkę - maksymalnie zwiększają areał i brakuje czasu, na przykład na zwiedzanie świata.
- Pan go ma?
- Oczywiście, moje gospodarstwo ma niecałe 7 hektarów. Za bardzo cenię sobie odpoczynek, by zwiększać produkcję.
- Produkcja warzyw jest wciąż opłacalna?
- Ceny są kiepskie. Duże gospodarstwa dyktują warunki cenowe. Poza tym jest nadprodukcja. Każdy chce sprzedać towar, więc obniża ceny. Koszty życia wzrastają, a ceny warzyw utrzymują się na stałym poziomie.
- Poza gospodarstwem pracuje Pan zawodowo? Ma Pan rodzinę?
- Jestem pracownikiem Zakładu Gospodarki Komunalnej w Gołczy. Mam żonę, pięcioro dzieci i już pięcioro wnuków.
- Uwielbia Pan podróże. A poza nimi jak spędza Pan czas wolny?
- Grywam na akordeonie, na przykład na dożynkach. Lubię też czerpać wiedzę o świecie, więc chętnie korzystam z In-ternetu. Poza tym jestem prezesem OSP w Kamienicy, które współpracuje z naszym KGW. Takie działania jednoczą ludzi.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:Dlaczego warto dbać o środowisko?
Źródło:Dzień Dobry TVN, x-news
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?