Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłopczyk

Redakcja
Nikt nie przyszedł. Czekał, obmyty z mułu stawu bez wody, gdzie go znaleziono, doskonale nieruchomy, poziomo na za dużym łóżku pod krą ogromnej chusty, twarzą w twarz z sufitem sali bez ozdób, na dnie światła obojętnego dzień i noc, tydzień po tygodniu, miesiącami. Długo czekał. Nie przyszedł nikt.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Nikt nie stanął przy łóżku zbyt dużym, nie kostniał, czekając aż podniosą chustę, nie zobaczył małego ciała z twarzą na sztorc, nie oniemiał, nie zakrył warg dłonią, nie powiedział ledwo słyszalnie: tak, to on. Muł stawu bez wody. Gdzie? Ktoś szedł o świcie brzegiem, dostrzegł coś małego, mokrego, nieruchomego. Kto? A świt? Był świtem jakiego dnia tygodnia? Którego miesiąca? Ile lat po Chrystusie?

Wszystko to wiadomo. Tak. Lecz wobec tego życia, które trwało około dwóch lata i jest ciszą doskonałą, wobec tej śmierci dojmująco czystej, bo przecież nie wiemy nic ponad to, że, jak małe ciało nazwały raporty, "dziecko ludzkie" nie żyje, wreszcie wobec tego pogrzebu białego, nie uwikłanego w żadne doczesne konteksty - ta nasza wiedza konkretna, daty, nazwiska, nazwy miejsc, zdają się być nieprzyjemnym, trywialnym brudem. Marną niezręcznością.

Gdzie był muł stawu bez wody? Kto znalazł małe, mokre, nieruchome coś? Kiedy? Odpowiedzi są te, co zawsze. Gdzieś tu, bardzo blisko. Ktoś podobny do każdego. Teraz. To wszystko. Tyle musi wystarczyć. I dobrze, że wystarcza. Cała reszta, nie mała kronika odkryć, dokonanych przez fachowców od rozwikływania sekretów śmierci, jest w ostatecznym rachunku katalogiem bezradności.

Tak, księgowi uczynili wszystko, co było w mocy żywych. Zbadali małe ciało. 85 cm długości, konstrukcja szczupła, pociągła twarz, czoło wysokie, usta średnie, cera blada, włosy proste, uszy duże, nos mały, pełne uzębienie mleczne. Skatalogowano ubiór. Czerwony ortalion ze ściągaczami, ocieplony polarem, dwie kieszenie na wysokości piersi. Dalej - czerwono-granatowa bluza na zamek błyskawiczny. Dalej - szary sweter z wyszytą czerwoną kotwicą i biało-czerwono-brązowym statkiem. Dalej - buty, sznurowane, za kostkę, zapinane na rzepy, typu traper, rozmiar 22. Dalej - spodnie, ciemne bojówki. Dalej - niebieskie rajstopy frotte. Co dalej?

Wynik badań radiologicznych kości i zatok nosowych: wiek około 12 miesięcy. Sekcja zwłok. Wynik. Śmierć z powodu urazów brzucha, pęknięcia jelita i zapalenia otrzewnej. Zgon nie był natychmiastowy - odejście bardzo powolne. Prawdy dalsze. "Dziecko ludzkie" płci męskiej już nie żyło, gdy ciśnięto nim w muł. Otarcia czoła, policzka i kolana - późniejsze niż śmierć. Co dalej? Wirtuozi fotograficznych retuszów ukryli sine pasma na małej twarzy, podnieśli małe powieki. Z rozesłanych po całym kraju zdjęć mała twarz w kolorze żywej skóry patrzy niebieskimi oczami. Nawet i to marne zmartwychwstanie nie pomogło. Symulacja wydarzeń, mnożenie hipotez, analiza grud ziemi na podeszwach małych butów, badanie mułu, doskonały nos psa tropiącego, nieustające prośby, słane we wszystkie strony świata, prośby o pomoc, o wysiłek pamięci, choćby o najlichsze: "pewności nie mam, ale... chyba... kiedyś... widziałem... widziałam te oczy... te buty...". Nic nie pomogło.

Gdzie indziej, kiedy indziej - podobne zdumienie na widok człowieka doskonale samotnego, człowieka, który jest tylko tym, czym jest, czymś samym w sobie. Podobna bezradność żywych wobec pojedynczego życia doskonale gołego, bez uwikłań. Człowiek miał 17 lat, nie wiadomo skąd pojawił się nagle na rynku wielkiego miasta. Stał. Prawie nie chodził. Stał. Prawie nie mówił. Nazywał się Kaspar Hauser, ale nie ma pewności, czy nie inaczej.
Gdy się światu przytrafia łaska spotkania tak krystalicznej anonimowości - ludzie próbują sobie na jej kanwie raz jeszcze opowiedzieć o rzeczach naprawdę ważnych. O iluzoryczności bycia tu, końcu, bezsilności słów na płytach grobów. O tym, który stał na rynku wielkiego miasta, Wassermann napisał powieść, Herzog nakręcił film, Handke stworzył monodram. Po tym, którego znaleziono w mule stawu bez wody, zostały buty, spodnie, sweter. Nic. Nikt go nie rozpoznał. Łazimy po Księżycu, oblicza umarłych przeszczepiamy żywym - nie umiemy rozpoznać małej twarzy. Na tablicy krzyża nad małym grobem odczytujemy ostateczną opowieść - jedno słowo. CHŁOPCZYK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski