Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chroniona konkurencja

ALG
Klasyfikacja zawodów "Wędkarz Roku 2003"

Wędkarze podsumowali miniony rok

Klasyfikacja zawodów

"Wędkarz Roku 2003"

    Jerzy Moliszewski 75 pkt
    Andrzej Sadowski 54
    Jerzy Zemełka 42
    Adrian Zemełka 37
    Andrzej Szopa 33
    Paweł Gładszy 27
    Jan Łokas 25
    Marek Oziębło 23
    Karol Szczygieł 21
    Grzegorz Nowak 21
(ALG)
   Proszowickie Koło Polskiego Związku Wędkarskiego zrzesza 192 osoby. Oprócz organizowania zawodów, zajmuje się ochroną i zarybianiem zbiorników wodnych, walką z kłusownikami. Niedawno wędkarze spotkali się, aby podsumować ubiegłoroczne sukcesy i porażki.
   W poprzednim roku liczba wędkarzy zrzeszonych w kole zwiększyła się o kilkanaście osób. To cieszy, bo w latach poprzednich więcej ich ubywało niż przybywało. Przyczyna zwiększenia się liczebności szeregów wędkarzy okazuje się bardzo prozaiczna. - Wcześniej nie organizowaliśmy w Proszowicach egzaminów na kartę wędkarską. Nie każdemu zaś, kto interesował się wędkarstwem chciało się jeździć na egzamin do Krakowa. W roku poprzednim można było zdać go na miejscu, działała powołana w tym celu komisja. W sumie przeprowadziliśmy 31 egzaminów, z czego 16 osób zostało członkami naszego koła - mówi sekretarz koła Jerzy Moliszewski.
   Aby zostać wędkarzem "legalnym", nie wystarczy jednak zaliczć test złożony z 10 pytań (na co najmniej 7 z nich trzeba odpowiedzieć prawidłowo). Członkostwo w związku wiąże się z opłatami. W przypadku Proszowic roczna składka wynosi 160 złotych. Składają się na to: składka członkowska (52 zł), składka okręgowa (80 zł), składka na fundusz koła (24 zł) oraz 2 zł na remont Muzeum Wędkarstwa w Łopusznej. Opłata uprawnia do połowów na wodach własnego okręgu. Łowienie na terenach "obcych" wiąże się z dodatkowymi opłatami.
   Najważniejszymi zbiornikami i ciekami wodnymi są dla wędkarzy z proszowickiego koła staw w Wawrzeńczycach oraz Wisła, Szreniawa i Ścieklec. Aby jednak ryby można było łowić, trzeba zbiorniki zarybiać. Co roku koło przeznacza na ten cel spore kwoty. Tylko w 2003 r. do stawu w Wawrzeńczycach trafił narybek karpia (15 tys. sztuk), szczupaka (5 tys.) i sandacza (5 tys.) oraz od kilkudziesięciu do kilkuset kilogramów dorosłych karpi, linów i amurów. Do Szreniawy natomiast wpuszczono płocie, szczupaki i karpie, a do Ścieklca pstrągi potokowe. Tymi ostatnimi miała zostać zarybiona również Szreniawa, ale operację przeniesiono na wiosnę z powodu zatrucia rzeki. - W minionym roku sporo problemów przysporzyła nam susza. W zbiornikach i rzekach poziom wody był znacznie niższy od normalnego. Szczególnie wyraźnie było to widać na stawie w Wawrzeńczycach. Z tego samego powodu rzeki łatwiej ulegały zatruciu. Kolejny raz powtarzały się okresowe zatrucia ryb w Wiśle. Choć trwa to już od dłuższego czasu, nigdy nie udało się ustalić źródła. W rejonie Słomnik zatruta została też Szreniawa - mówi prezes Koła Jerzy Zemełka.
   Mimo tych kłopotów Szreniawa jest przez wielu wędkarzy ceniona bardzo wysoko. - To ostatnia z dużych nieuregulowanych rzek w Małopolsce. Płynie w sposób zupełnie naturalny. To sprawia, że ryby z niej mają bardzo dobry smak - _podkreśla Andrzej Szopa.
   Dbałość o zbiorniki, ich zarybianie nie oznaczają, że wędkarze zrzeszeni w związku mają monopol na połów ryb. Przychodzi im rywalizować z dwoma rodzajami konkurentów. Pierwszymi, bardzo skutecznymi łowcami są wydry. - _Dają się nam mocno we znaki. Szczególnie zimą często można zobaczyć ślady łap. Poza tym widujemy ryby nadgryzione, łuski, głowy
- mówi Jerzy Moliszewski. Andrzej Sadowski opowiada, że na brzegu Nidy natknął się na częściowo zjedzonego przez wydrę rekordowego miętusa.
   O ile jednak z obecnością chronionych prawnie wydr trzeba się pogodzić, to kłusowników członkowie związku starają się eliminować. Od czasu do czasu są prowadzone kontrole, polegające na sprawdzeniu, czy na brzegach rzek lub stawu nie wędkują osoby do tego nieuprawnione. Walka nie zawsze jest skuteczna. W minionym roku żadnego z kłusowników nie udało się złapać na gorącym uczynku. Za kłusownika jest zresztą uważany nie tylko człowiek w żaden sposób nie związany ze związkiem. W takich przypadkach sprawa jest kierowana do sądu grodzkiego. Za kłusownika są również uważani wędkarze, którzy nie mają opłaconych składek. Takimi sprawami zajmuje się jednak sąd koleżeński przy Polskim Związku Wędkarskim.
   Jak co roku proszowiccy wędkarze startowali w zawodach różnego szczebla. Tym razem jednak nie osiągnęli większych sukcesów na poziomie wyższym niż lokalny. Na pocieszenie pozostała im rywalizacja o tytuł "Wędkarza Roku" w kole. Toczono ją po raz pierwszy. Na każdych z 10 zorganizowanych zawodów przyznawano punkty: za pierwsze miejsce 10, za drugie 9 i tak dalej aż do 0. Na koniec cyklu obliczono wyniki i okazało się, że w roku 2003 ryby najlepiej brały Jerzemu Moliszewskiemu, który zgromadził 75 punktów. W sumie punkty do klasyfikacji zdobywało około 30 wędkarzy. Byli jednak i tacy, którym wiodło się całkiem źle. Niektórym nie udało się nie tylko zdobyć punktów, ale nawet złowić ryby.
   Na pytanie o receptę na odnoszenie sukcesów wędkarze zwracają uwagę na kilka spraw. Ważne jest doświadczenie i znajomość rzeki. Nie mniej istotny jest odpowiedni sprzęt. - Wybierając się na zawody spławikowe zabieramy ze sobą czasem po cztery wędki różnego rodzaju. Wybór właściwej zależy od warunków terenowych, od tego, czy ryby biorą przy brzegu, czy z dala od niego - mówi Jerzy Zemełka. W przypadku zawodów spiningowych sprzętu zabiera się mniej (najczęściej jest to jedna wędka, choć są i tacy, którzy zabierają dwie). Te zawody, polegające na brodzeniu w wodzie, wymagają z kolei niezłej kondycji i świetnej znajomości rzeki.
   Członkowie zarządu proszowickiego Koła Polskiego Związku Wędkarskiego pełnią dyżury w każdy poniedziałek od 17 do 18 w pomieszczeniu "Klubu 40-latka" przy Domu Kultury. To tam powinny się zgłaszać osoby zainteresowane członkostwem w związku. Mogą tu otrzymać materiały, z którymi powinny się zapoznać przed przystąpieniem do egzaminu na kartę wędkarską. Ostatnio zniesiono dolny limit wieku dla osób, które chcą być wędkarzami. Mogą więc łowić nawet kilkuletnie dzieci pod warunkiem, że zdadzą egzamin, a podczas połowów będzie im towarzyszyła osoba dorosła.
Tekst i fot.: (ALG)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski