MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cisnąć Kijów, a nie Berlin

Redakcja
Decyzja prezydenta Joachima Gaucka zadziałała jak sygnał trąbki. Biuro prezydenta Niemiec oznajmiło, iż zbojkotuje on majowy szczyt Europy Środkowej w Jałcie, w proteście przeciw prześladowaniu Julii Tymoszenko przez reżim Janukowycza.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Odtąd posypały się podobne deklaracje kolejnych prezydentów. Na dodatek coraz liczniejsi politycy niemieccy i nie tylko, zaczęli zapowiadać bojkot ukraińskiej odsłony Euro 2012. W Niemczech z poważnych ust i na łamach poważnych gazet dyskutuje się możliwość przeniesienia ukraińskich meczów do Polski, albo gdziekolwiek indziej. Bo też w Berlinie mają powody do złości na Janukowycza i odwetu na nim. Niemiecka dyplomacja, wykazująca dotąd – także pod wpływem polskiej perswazji – publiczną oględność względem Kijowa, najwyraźniej otrzymała poufne zapewnienia o rychłym zwolnieniu chorej Julii i przetransportowaniu jej do Niemiec na leczenie. Wilk miał być syty i owca cała. Dyplomacja zawsze lubiła takie rozwiązania. Ale Kijów w żałosny sposób Niemców oszukał. Nie dość, że Julii nie umożliwiono wyjazdu, to jeszcze ją pobito i poddano upokorzeniom w więzieniu. Dla Polski z tego wszystkiego wynika niezły ambaras. Tylko ambaras? Czy może dla sprawnej polityki w tej kabale ukryta jest także jakaś szansa?

Polscy politycy wyglądają – niestety – na uderzonych obuchem i wytrąconych z równowagi. Szef grupy ukraińskiej w Parlamencie Europejskim Paweł Kowal, zapytany o to, co sądzi o "biciu, przetrzymywaniu i dokarmianiu na siłę” byłej premier odpowiada: "Nie idźmy w tę retorykę”. Więzienie i bicie to nagle dla słynącego z obrony praw człowieka europosła po prostu – retoryka. Czołowy rzecznik PiS w sprawach zagranicznych, inny europoseł Ryszard Czarnecki, wietrzy w zachowaniu Niemców "pretekst do wzmocnienia relacji z Moskwą”. Nastroje okazują się tym razem całkowicie ponadpartyjne. Niedawny szef komisji spraw zagranicznych z ramienia PO Paweł Zalewski protekcjonalnie podsumowuje sprawę prześladowania Julii na łamach tabloidu: "Życzę jej zdrowia. Ale Ukraina nie kończy się na pani Tymoszenko!”. Doradcy Janukowycza zapewne zadbali, aby prezydent zapoznał się z tą opinią partii rządzącej w Polsce. Nie tylko zapoznał się, ale dobrze ją zrozumiał! Wszystko to w czasie, gdy córka Julii mówi z rozpaczą: "Czas ucieka. Nie wiem, jak długo matka wytrzyma”.

Ukraina jest bodaj jedynym krajem na świecie przetrzymującym w więzieniu pod politycznymi zarzutami demokratycznie wybranego premiera. Wliczając w to afrykańskie tyranie i bananowe republiki. A nie jest przecież – jak np. Chiny – światowym mocarstwem i nie może czerpać immunitetu na łamanie praw człowieka ze swojej potęgi. Bo jej nie ma. Na dodatek leży w strefie geopolitycznego oddziaływania Unii Europejskiej i jest objęta jej polityką sąsiedztwa. A to oznacza, że podlega zaostrzonym kryteriom w dziedzinie podstawowych praw i wolności. Niemiecka presja jest profesjonalna – przychodzi w chwili, w której pozycja przetargowa Janukowycza jest słaba. Jeśli w ogóle jest szansa na uwolnienie Julii , to właśnie teraz, kiedy można zastosować szantaż bojkotu, albo nawet awaryjnego przeniesienia ukraińskich meczów Euro. Zawodów, w które reżim zainwestował nie tylko wielkie państwowe i mafijne pieniądze, ale także cały swój kapitał polityczny. Stąd właśnie mnożące się przecieki o dezorientacji i chaosie w Kijowie.

Gdzie tu jest szansa polskiej polityki? W obronie Euro 2012 cała Polska winna dziś wystosowywać pełne patosu apele do Janukowycza: "Zniszczy Pan wspólne marzenie Ukraińców i Polaków o wielkich i czystych zawodach, jeśli natychmiast nie uwolni pan Julii! A my Polacy nie będziemy mieć innego wyjścia, jak z bólem przyłączyć się do niemieckiego bojkotu”. Tak powinno dziś brzmieć zgodne i przesadnie nawet udramatyzowane przesłanie całej polskiej polityki i opinii publicznej. To samo winien czynić teraz prezydent Komorowski, zamiast składać niemądre, broniące Kijowa oświadczenia w TV. W Jałcie, gdzie słusznie leci na bojkotowany przez wszystkich szczyt, będzie miał świetną okazję, aby osamotnionego Janukowycza jednocześnie cisnąć i z nim negocjować. Bo polską szansą nie jest dziś krytykowanie Niemców, ale wykorzystanie ich dla dociśnięcia Janukowycza do samej ściany …albo i jeszcze dalej. Prezydent Ukrainy dał się dość Polsce we znaki niszcząc kluczowy dla naszego bezpieczeństwa plan integracji Kijowa z Zachodem i rozwalając ubiegłoroczny prestiżowy dla Polski szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie. Dzięki niemieckiej akcji można go dziś osłabić, a – być może – skłonić także do kluczowego ustępstwa: uwolnienia Julii. Tylko, niestety, do tego trzeba polityków, którym piłka nożna nie zaćmiła jeszcze instynktu państwowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski