Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia zakończy sezon zasadniczy na pierwszym miejscu

BOCH
Cracovia w ataku. Krążek prowadzi Petr Dvorak, obok Rafał Martynowski. Fot. Wacław Klag
Cracovia w ataku. Krążek prowadzi Petr Dvorak, obok Rafał Martynowski. Fot. Wacław Klag
EKSTRAKLASA HOKEJOWA. W Sanoku "Pasy" odniosły 11. zwycięstwo z rzędu

Cracovia w ataku. Krążek prowadzi Petr Dvorak, obok Rafał Martynowski. Fot. Wacław Klag

Ciarko KH Sanok - Comarch Cracovia 3-4 (2-2, 0-1, 1-1)

0-1 Wajda 8, 1-1 Guriczan 9, 1-2 Rutkowski 10, 2-2 Vozdecky 13, 2-3 L. Laszkiewicz 40, 3-3 Kubat 44, 3-4 Kłys 56.

Sędziował Przemysław Kępa (Nowy Targ). Kary: 10 - 10 minut. Widzów 2200.

Sanok: Plaskiewicz - Ivicić, Kubat, Vozdecky, Zapała, Radwański - Suur, Rąpała, Gruszka, Dziubiński, Malasiński - Owczarek, Guriczan, Słowakiewicz, Milan, Mermer - Koseda, Strzyżowski, Biały, Wilusz, Poziomkowski.

Cracovia: Radziszewski - Wajda, Kłys, L. Laszkiewicz, Słaboń, Pasiut - Wilczek, P. Noworyta, Łopuski, Sarnik, Piotrowski - Sznotala, Prokop, Kostuch, Dvorak, Martynowski - Landowski, Guzik, Witowski, Rutkowski, D. Laszkiewicz.

"Pasy" wygrały wczoraj 11. mecz z rzędu. Zwycięstwo w Sanoku oznacza, że Cracovia zakończy sezon zasadniczy na pierwszym miejscu, niezależnie od wyników ostatniej, niedzielnej kolejki.

Wczorajszy mecz toczył się przez długie minuty pod dyktando krakowian, którzy mieli znacznie więcej pozycji strzeleckich, ale albo bardzo dobrze bronił Plaskiewicz, albo celowniki krakowian były źle nastawione. Goście za to zbyt łatwo tracili bramki, dwukrotnie niefrasobliwie zachowali się w swojej tercji obronnej.

Spore emocje były już na początku. W 8 min, po dalekim strzale Wajdy, krążek odbił się od kija Zapały i wpadł do siatki. Gospodarze szybko wyrównali po uderzeniu z linii niebieskiej Guriczana, kiedy Łopuski siedział na ławce kar. Jednak kilkadziesiąt sekund później zagapili się sanoccy obrońcy i Rutkowski pokonał Plaskiewicza. A w 13 min był znowu remis, gdy nie atakowany Vozdecky oddał piękny strzał z nadgarstka.

Tylko na początku drugiej tercji Sanok zagroził bramce Radziszewskiego, potem przewagę osiągnęła Cracovia, ale długo bez efektu bramkowego. Dopiero 53 sek. przed zakończeniem tercji Daniel Laszkiewicz uruchomił długim podaniem brata Leszka i ten nie zmarnował okazji.

Na początku trzeciej odsłony, znowu przy biernej podstawie krakowian, Kubat strzelił po lodzie i było 3-3. Od tego momentu przewagę osiągnęli goście, pozycje mieli L. Laszkiewicz, Łopuski, Pasiut, znowu Łopuski, ale Plaskiewicz bronił znakomicie. W 55 min przez 113 sekund gospodarze musieli bronić się w podwójnym osłabieniu. I po 62 sekundach "petarda" Kłysa z linii niebieskiej trafiła pod poprzeczkę. W 59 min trener gospodarzy Milan Jancuska wziął czas, wycofał bramkarza. Ale "Pasy" dobrze się broniły, mogły nawet podwyższyć wynik meczu.

- Cieszy piękna seria zwycięstw. To był twardy, szybki mecz, od drugiej tercji to my nadawaliśmy ton wydarzeniem. Znowu bardzo dobry mecz rozegrał Jarosław Kłys - mówił po meczu trener Cracovii Rudolf Rohaczek.

(AS)

KTH Krynica - MMKS Podhale Nowy Targ 5-3 (3-1, 1-1, 1-1)

0-1 Bakrlik 6, 1-1 Kozak 10, 2-1 Horowski 11, 3-1 Strach 19, 3-2 Kmiecik 26, 4-2 Kasperczyk 27, 4-3 Łabuz 56, 5-3 Ovsak 60.

Sędziował Paweł Meszyński (Warszawa). Kary: 12 - 10 minut. Widzów 1000.

KTH: Elżbieciak - Ovsak, Kasperczyk, Horny, Horowski, Bucek - Strach, Dudzik, Brocławik, M. Dubel, Zabawa - D. Kruczek, Kurz, Zieliński, Bryła, Kozak oraz Myjak.
MMKS Podhale: Furca (od 11 Niesłuchowski) - Cecuła, Łabuz, Baranyk, K. Bryniczka, Różański - W. Bryniczka, Dutka, Kmiecik, Neupauer, Michalski - Sulka, Gaj, Bomba, Puławski, Bakrlik - Szumal, Tylka, Kos, Jastrzębski.

Kibice obejrzeli w Krynicy ciekawe widowisko. Obie drużyny nastawiły się na atak. W 6 min padł pierwszy gol, dla nowotarżan. Wszędobylski Bakrlik mocno strzelił (wykorzystując błąd Horowskiego, od którego otrzymał krążek) i pokonał Elżbieciaka. KTH ruszyło do zdecydowanych ataków. Na bramkę Furcy strzelali Kozak i Dubel. Jednak zbyt słabo, by zaskoczyć rywala. W 10 minucie ten sam atak przeprowadził składną akcję. Z prawej strony lodowiska krążek przejął Zieliński, podał do Bryły, ten do Kozaka, który ładnym strzałem pokonał bramkarza z Nowego Targu.

Górale natychmiast ruszyli do ataku. Pod bramką Elżbieciaka szaleli Różański, Baranyk i Bryniczka, obrona KTH była jednak skuteczna. A po kilkudziesięciu sekundach naporu Bucek podał krążek do Horowskiego, który mocnym strzałem pokonał Furcę. Po tej akcji w bramce MMKS nastąpiła zmiana. Goście znów natarli, Różański z Baranykiem nieustannie zagrażali bramce Elżbieciaka, a ten wychodził obronną ręką z opresji. Tuż przed przerwą z niebieskiej linii strzelił Strach i ku zaskoczeniu wszystkich krążek znalazł się w bramce gości.

Druga tercja znów rozpoczęła się od ataków nowotarżan. Efektem tego był gol Kmiecika. Górale nie cieszyli się zbyt długo z kontaktowej bramki, bowiem kilkadziesiąt sekund później Kasperczyk otrzymał dokładne podanie od Hornego i mocno strzelił, podwyższając na 4-2.

Ostatnie dwadzieścia minut meczu to nieustanne ataki drużyny z Nowego Targu. Hokeiści Podhala zamknęli w tercji obronnej KTH. Strzelali Różański, Bakrlik, Michalski i Baranyk, jednak górą był Elżbieciak, którego mocno wspierała obrona kryniczan. Nawałnica MMKS zakończyła się golem. W 56 min Łabuz otrzymał podanie od Bakrlika, huknął jak z armaty w samo "okienko". Od tego momentu na lodowisku zawrzało. KTH się broniło, a zespół gości próbował wyrównać. Na 63 sekundy przed końcem meczu Rajski zjechał do boksu. Goście grali w sześciu. Krążek w tercji obronnej KTH przejął Ovsak i strzelił piątą bramkę dla KTH. (KOW)

Aksam Unia Oświęcim - Stoczniowiec Gdańsk 4-2 (1-0, 1-2, 2-0)

1-0 Rziha 5, 2-0 Dronia 35, 2-1 Smeja 36, 2-2 Strużyk 37, 3-2 Krajci 43, 4-2 Krajci 54.

Sędziował Sebastian Molenda (Sosnowiec). Kary: 20 - 22 minut. Widzów 700.

Aksam Unia: Zborowski - Zatko, Dronia, Krajci, Tabaczek, Rziha - Flaszar, Gabryś, Valusiak, Modrzejewski, Jaros - Piekarski, A. Kowalówka, Klisiak, Jakubik, Wojtarowicz.

Stoczniowiec: Soliński - Smeja, Kabat, Steber, Janeczka, Skutchan - Kantor, Mateusz Rompkowski, Strużyk, Ziółkowski, Jankowski - Maciejewski, Skrzypkowski, Drzewiecki, Maciej Rompkowski, Chmielewski - Kostecki, Kwieciński, Marzec, Maciej Rompkowski, Wróblewski.
Wynik meczu niewiele mógł zmienić w tabeli, choć oświęcimianie mieli jeszcze teoretyczne szanse na zajęcie przed play-off 2 miejsca. Mimo to nie kwapili się do prowadzenia szaleńczych ataków. Woleli raczej nie złapać kontuzji.

Pierwszą bramkę dość szybko zdobył Rziha, kończąc akcję Krajciego. Kilkadziesiąt sekund później mógł być remis, lecz Janeczka trafił w słupek. Potem na lodzie trwała sielanka, a miejscowi starali się wjechać z krążkiem do bramki. Być może obecność kamer telewizyjnych nastrajała ich do zademonstrowania umiejętności technicznych.

Oświęcimianie, wzorem poprzedniego meczu przed własną widownią (z Tychami), mogli zdobyć dwa gole w osłabieniu. Za pierwszym razem z kontrą urwał się Rziha. Po jego zagraniu zamykający akcję na prawej stronie Krajci zjechał nieco do środka, chcąc rozciągnąć Solińskiego, ale ten - widząc co się święci - wyjechał do przodu, wybijając krążek. Skoro zawodzili napastnicy, to sprawy w swoje ręce musieli wziąć obrońcy. Dwa nieudane podejścia zaliczył Zatko. W końcu po strzale Droni z linii niebieskiej krążek trafił do siatki.

Jeszcze Jakubik miał możliwość skontrowania gdańszczan, kiedy grali w przewadze, a skoro tego nie zrobił, chwilę później oświęcimską bramkę odczarował Smeja, wykorzystując liczebną przewagę. 60 sekund później Strużyk z bliska wepchnął krążek do siatki. 2-2, mecz rozpoczął się od nowa.

Jednak w ostatniej partii celownik podregulował Robert Krajci, który najpierw z powietrza zbił krążek do siatki, a potem zmienił lot krążka po uderzeniu Zatki. - Ktoś musi brać na siebie ciężar odpowiedzialności za grę. Muszę się tylko cieszyć, jeśli ta sztuka mi się udaje - powiedział prawoskrzydłowy pierwszego ataku Aksamu.

- W niedzielnym meczu z Podhalem dam odpocząć Klisiakowi, Zatce, Krajciemi i Rzisze - zapowiedział Karel Suchanek, trener Aksamu.

- Po stracie trzeciego gola wierzyłem, że wygramy w dogrywce. Nie udało się. Jest mi obojętne, na kogo wpadniemy w play-off, bo pokonamy każdego - stwierdził Tadeusz Obłój, trener gdańszczan.

Jerzy Zaborski

Naprzód Janów - GKS Tychy 2-9 (1-1, 0-3, 1-5)

0-1 Woźnica 10, 1-1 Urbańczyk 13, 1-2 Woźnica 25, 1-3 Galant 29, 1-4 Bagiński 37, 1-5 Bagiński 43, 1-6 Parzyszek 51, 1-7 Garbocz 52, 2-7 Piper 55, 2-8 Bagiński 56, 2-9 Parzyszek 58.

Kary: 10 - 16 minut. Widzów: 400.

JKH GKS Jastrzębie - Zagłębie Sosnowiec 7-1 (2-0, 2-0, 3-1)

1-0 Danieluk 3, 2-0 Furo 19, 3-0 Bryk 22, 4-0 Kral 37, 5-0 Kulas 51, 5-1 Zachariasz 52, 6-1 Lipina 54, 7-1 Urbanowicz 55.

Kary: 12 - 12 minut. Widzów: 600.

1. Comarch Cracovia 35 83 173-83

2. GKS Tychy 35 78 148-83

3. Aksam Unia 35 74 155-86

4. Jastrzębie 35 66 165-92

5. KH Sanok 35 58 133-114

6. Stoczniowiec 35 48 124-141

7. MMKS Podhale 35 39 109-162

8. Zagłębie 35 37 107-152

9. KTH Krynica 35 27 105-189

10. Naprzód 35 15 90-207

Niedziela, 6 lutego (ostatnia kolejka sezonu zasadniczego):
Cracovia - KTH, Podhale - Unia, Tychy - Sanok, Zagłębie - Naprzód, Stoczniowiec - Jastrzębie (wszystkie mecze o godz. 17).

(BOCH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski