Może nawet dobrze się stało. Przekazanie władzy w spółce ludziom z towarzystwa wcale nie było optymalnym rozwiązaniem. Było rozwiązaniem wymuszonym, wynikającym z trudnej sytuacji kredytowej właściciela klubu. Koncern Tele-Fonika podjął rozmowy o sprzedaży akcji z TS, gdyż obligowała go do tego zawarta w 1997 roku umowa. Dopiero brak porozumienia ze stowarzyszeniem pozwalał na podjęcie negocjacji w sprawie sprzedaży sportowej spółki innym podmiotom. I właśnie teraz ów moment nadszedł.
Kto wie, może od początku ten pomysł, wbrew chciejstwu działaczy i sympatyków TS, był skazany na niepowodzenie. Jest oczywiste, że towarzystwo nie ma pieniędzy na utrzymywanie zespołu w ekstraklasie (nie mówiąc o spłacie liczonych w dziesiątkach milionów złotych długów), a zarząd kierowany przez prezesa Piotra Dunina-Suligostowskiego miałby jeszcze większe problemy z dotarciem do nowych źródeł finansowania piłkarskiej drużyny niż Tele-Fonika. Choćby dlatego, że stowarzyszenie z Reymonta wciąż nie odcięło się od współpracy z kilkukrotnie skazanym Pawłem M. (ps. „Misiek”) i realne było ryzyko, iż ludzie tego autoramentu mieliby wpływ na zarządzanie wiślacką spółką.
Z uwagi na presję banków Bogusławowi Cupiałowi pali się grunt pod nogami, ale może mieć w zanadrzu poważniejszą ofertę niż ta, którą przez ostatnie tygodnie rozważał. Ważne, że jego majątek pozwala na utrzymanie płynności funkcjonowania klubu. Mieliśmy tego dowód w ostatnich dniach, gdy spłacił trzymilionowe zobowiązania. Trudno będzie Wiśle znaleźć lepszego właściciela.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?