MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł

Redakcja
Polskie kino ma problem z historią. Zastanawiające, bo w przeszłości takich kłopotów nie miało, ba – słynęło nawet z odmalowań przeszłości. W czasie ostatniej dekady to się jednak zmieniło. Odwrócić tę kartę próbuje "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł” Antoniego Krauze z główną rolą krakowskiej aktorki Marty Honzatko.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/b3/e9/52f75f728c5a6.jpg

Tytuł wszystko wyjaśnia – rzecz jest o wydarzanich Grudnia 1970 roku, gdy komunistyczne władze brutalnie stłumiły demonstracje ludzi sprzeciwiających się systemowi. Czas i przebieg tamtych wydarzeń przypominają inny czarny dzień z historii nowoczesnej – krwawą niedzielę. Brutalnie spacyfikowaną demonstrację w północnoirlandzkim Derry z 1972 roku, która w 2002 roku doczekała się wybitnej ekranizacji w reżyserii Paula Greengrassa. Oba filmy łączy nie tylko polityczny kontekst. Zostały zrealizowane w zbliżonej stylistyce, która spaja fabułę z dokumentem. Jest to więc kino sugestywne, pełne emocji, przenoszące do kina ekspresję tłumu.

"Krwawa niedziela” należy do filmów, które wyjątkowo cenię. Greengrass zachował umiar. Zdawał sobie sprawę, że pokazuje wydarzenia skrajnie tragiczne. Dlatego działał na podobieństwo dokumentalnego portrecisty, a nie fabularnego malarza. Brytyjski film jest wyjątkowo chłodny, relacjonuje wydarzenia w sposób prawie dziennikarski. Reżyser, który pracował wcześniej dla angielskich telewizji, odmalowuje dramat prostymi, bezpretensjonalnymi środkami. To wielka sztuka.

Antoni Krauze wybrał bardziej ryzykowny koncept. Dzieli film na pół – sceny manifestacji oraz politycznych mityngów (genialny Wojciech Pszoniak jako Władysław Gomułka!) zrealizował w podobnej do Greengrassa formie, bliskiej surowości dokumentu. Brawo za sugestywne zdjęcia Jacka Petryckiego i wplecione w fabułę ujęcia archiwalne. Drugi wątek to historia Stefanii Drywy (w tej roli Marta Honzatko), której męża zabiła wystrzelona przez wojsko kula. Zabiła przypadkowo, gdy mężczyzna jechał podmiejską kolejką do pracy. Mimo starań Marty Honzatko, która gra powściągliwie, po brytyjsku, wykorzystując oryginalną urodę, ten wątek zanurza się w nadmiernej melodramatyczności, zwłaszcza w finale. Czy trzeba było wszystko tak dokładnie pokazywać, włącznie ze stopami nieboszczyka leżącego w trumnie? Zbyt dużo tu dosłowności, epatowania tragedią, podanych wprost łez i boleści.

Nie przemawia też do mnie historia Stefanii Drywy jako pierwszoplanowego symbolu Grudnia '70. Szkoda że nie powiedziano więcej o ludziach, którzy walczyli wtedy z komunistyczną władzą. Tak jak "Krwawa niedziela”, która demokratycznie przedstawia wszystkie strony dramatu: pacyfistycznego polityka, przypadkowe ofiary, antagonistyczną IRA oraz żołnierzy rozdartych między rozkazem a moralnością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski