Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Jasienica nie jest warta mszy?

KATARZYNA HOŁUJ
Rodzice domagający się przeniesienia katechetki są zdetrminowani. Rozważają nieposłanie dzieci do szkoły. Fot. Katarzyna Hołuj
Rodzice domagający się przeniesienia katechetki są zdetrminowani. Rozważają nieposłanie dzieci do szkoły. Fot. Katarzyna Hołuj
Kontekst tej sprawy jest szerszy, niż zwykle bywa w podobnych przypadkach, dlatego angażują się w nią nie tylko rodzice dzieci aktualnie uczęszczających do szkoły. Linia podziału pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami katechetki przebiega prawie tak samo jak podział na zwolenników i przeciwników księży: tego, który odszedł z parafii i tego, który do niej przybył.

Rodzice domagający się przeniesienia katechetki są zdetrminowani. Rozważają nieposłanie dzieci do szkoły. Fot. Katarzyna Hołuj

KONTROWERSJE. W Jasienicy trwa batalia części rodziców o przeniesienie katechetki gdzie indziej. Wieś się podzieliła.

W tym miesiącu rodzice złożyli w krakowskiej kurii pismo, w którym domagają się przeniesienie katechetki gdzie indziej. Podpisało się pod nim 456 mieszkańców. Podnoszonym w nim argumentem za odsunięciem nauczycielki jest to, że jej metody nauczania "powodują duży stres u ich dzieci", a jej postawa odbiega "dalece od postawy prawdziwego katolika".

Wcześniej w kwietniu rodzice także pisali do kurii. Wtedy, jak tłumaczy ks. dr Krzysztof Wilk, dyrektor Wydziału Katechetycznego, reakcja była niemożliwa. Katechetkę przebywającą na urlopie chroniło prawo pracy. Teraz też rodzice byli u niego, ale ksiądz nie widzi przesłanek do tego, aby interweniować. Nie ma, jak mówi, "elementu zgorszenia", ani nie ma mowy o stosowaniu przemocy.

Rodzice uważają inaczej, przynajmniej w kwestii "gorszenia". Jak twierdzą, przez lata katechetka mieszkała z poprzednim księdzem na plebani.

Przewrót w czasie urlopu

Kolejny zarzut dotyczy "układu", który - jak mówią - tworzy dziś dyrektorka szkoły i właśnie katechetka, a dawniej jeszcze nieobecny już we wsi ksiądz. Była to, jak można usłyszeć od części mieszkańców, koalicja, której mało kto był w stanie się przeciwstawić.

Katechetka uczy w Jasienicy od 1993 roku. Dzisiejsi rodzice to często jej byli uczniowie.

Opuszczenie wioski w czerwcu tego roku przez poprzedniego księdza musiało zmienić układ sił, a że katechetka przebywała akurat na rocznym urlopie dla podratowania zdrowia i zastąpiła ją na ten czas inna, to wszystko razem pchnęło rodziców do działania. Cel był i jest nadal taki: doprowadzić do przeniesienia katechetki do innej szkoły i powierzenie tej funkcji kobiecie, która zastępowała ją przez ostatni rok szkolny. Prosty w zamyśle, ale nie w realizacji.

Katechetka ma bowiem dobrą, a nawet bardzo dobrą opinię dyrektorki szkoły. Podobnie jej praca jest oceniania w Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Jest dyplomowanym magistrem teologii. Pochodzi z Piaseczna. Jak mówi nam ks. dr Krzysztof Wilk, dyrektor Wydziału Katechetycznego, w Jasienicy znalazła się z ogłoszenia. Tą drogą miał ją znaleźć poprzedni ksiądz. - Jako magister odnosiła sukcesy nie tylko w dziedzinie katechezy, ale też w konkursach plastycznych, także na poziomi międzynarodowym - mówi ks. Wilk i dodaje, że wie to od pani dyrektor. Argumentem nie jest dla niego podnoszone przez rodziców dawne zamieszkiwanie katechetki na plebani, bo - jak mówi - nie jest niczym wyjątkowym mieszkanie gospodyń na plebaniach, a ludzie "mogą dośpiewać różne rzeczy".

Przyznaje jednak, że pod koniec wakacji katechetka otrzymała propozycję przeniesienia do innej szkoły, ale z niej nie skorzystała.

Także ksiądz wizytator Adam Uniwersał nie ma zastrzeżeń do jej pracy. - Moim zadaniem jest ocena metodyki nauczania - mówi. - Katecheza jest prowadzona zgodnie z nauczaniem Kościoła. Nic co byłoby na minus - nie występuje. Inne kwestie leżą w gestii dyrektor szkoły.
Sama katechetka broni się, mówiąc, że wkłada w tę pracę całe serce. - Zostałam odznaczona srebrnym medalem za zasługi dla Archidiecezji Krakowskiej - powiedziała nam przez telefon pani Małgorzata, zanim się rozłączyła. Okazji do rozmowy więcej nie było.

Rodzice mają też uwagi do dyrektorki

Dyrektorka szkoły w Jasienicy także nie chciała rozmawiać w sprawie konfliktu z rodzicami, twierdząc, że nie ma na to ani ochoty, ani takiego obowiązku. Choć akurat to jest nieprawdą, bo pani dyrektor jest osobą publiczną, a spór wykroczył daleko poza zwykłe różnice zdań. Dzisiaj rodzice zastanawiają się, czy są w stanie z nią dalej współpracować.

- Ma powierzone obowiązki dyrektorskie do końca sierpnia 2015 roku, a na dzień dzisiejszy gmina nie ma uwag do wykonywanych przez panią dyrektor obowiązków - informuje Piotr Szewczyk z magistratu.

Dzieci mają być trzymane z dala od konfliktu, dlatego o opinie na temat katechetki zapytaliśmy absolwentów. - Baliśmy się jej, bo krzyczała. Wybierała sobie garstkę dzieci, które faworyzowała wszędzie - mówi jedna z byłych uczennic, jak sama mówi nielubiana przez katechetkę. Można też usłyszeć o wymaganiach odnośnie artykułów plastycznych. - Kto miał właściwe farby miał lepsze oceny, kto nie - musiał "jechać" na trójkach. Duże znaczenie odgrywały pieniądze. Katechetka promowała lepiej sytuowanych - opowiada jeden z byłych uczniów.

Jest też grupa rodziców, którzy chwalą pracę katechetki i nie chcą jej przenosin, bo jak twierdzą jest uczciwa i sprawiedliwa, a że wymagająca, to tylko z korzyścią dla uczniów. O stresowaniu dzieci, jak twierdzą, nie ma mowy. Nazywają ją następną "ofiarą" - po poprzednim księdzu, który się stąd wyprowadził. - Nie wiem z czego ta afera, bo wszędzie na plebaniach są gospodynie. To było 10 czy 15 lat temu, czemu więc teraz domagają się jej usunięcia? - mówi jedna z kobiet, która nie podpisała się pod pismem do kurii o przeniesienie katechetki. Nie chce ujawniać nazwiska, bo jak mówi, boi się. - Jeden na drugiego źle się patrzy, szkalują się - mówi o sytuacji we wsi.

Zaczęło się, jak mówi, od innego pisma pod którym także zbierano podpisy. Podpisało się ponad 1200 osób. Było to w czerwcu, a do dziś we wsi trwa ferment, czy zbierano je jedynie za zatrzymaniem tu ks. Marka (nowego księdza) czy też za zatrzymaniem ks. Marka i jednoczesnym przeniesieniem stąd poprzedniego księdza wraz z katechetką. Na piśmie stoi, że chodziło o powierzenie parafii nowemu księdzu i przeniesienie pozostałych obojga.

- Ludzie mieli wgląd do pisma. Był dołączony list, kto chciał to czytał - mówi jedna z osób która zbierała podpisy. Z drugiej strony są głosy, że listy... podmieniono.

Po części jest to też walka o obecnego księdza, który jest tu od nieco ponad roku, a którego katechetka traktuje jak powietrze. Pisał zresztą w tej sprawie do kurii, bo uważa że kontakt w celu ustalenia planu pracy dydaktyczno-duszpasterskiej na rok szkolny jest niezbędny.
Radna z Jasienicy, Eleonora Lejda uważa, że upokorzeniem księdza Marka było przysłanie księdza "z zewnątrz", aby celebrował mszę z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Wieś, a przynajmniej jej większość, zademonstrowała poparcie dla swojego kapłana przyjściem na popołudniową mszę, którą on odprawiał.

Ksiądz z kurii: Dla Jasienicy to wstyd

- Jasienica przeżywa teraz taki wstyd, że nie chciałbym się tam urodzić - mówi ks. Wilk sugerując, że sprawa katechetki nie powinna być tak załatwiana. - To jest zgorszenie.

Radna Lejda, która popiera protestujących rodziców, też ubolewa, że sprawy tak się potoczyły, ale mówi, iż konieczne jest "żeby kuria się obudziła".

Jedynym, od którego zależy dalszy los katechetki jest biskup krakowski.Sami rodzice, którzy domagają się przeniesienia katechetki zapowiadają, że nie odpuszczą, choćby miało się o nich zrobić tak głośno, jak o innej... Jasienicy, skąd został usunięty ks. Wojciech Lemański.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski