MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy Nowa Huta zasŁuguje na jubileusz?

Redakcja
W przyszłym roku minie 60 lat od chwili, gdy władze komunistyczne zdecydowały, że wielki kombinat metalurgiczny i nowe miasto wybudowane zostaną na terenach Mogiły, Bieńczyc, Pleszowa, Ruszczy i innych okolicznych wsi. Stało się to 24 lutego 1949 roku. Możliwa jest też inna jubileuszowa data - 13 czerwca 1949 roku. To wtedy rozpoczęto pierwsze prace przy budowie Nowej Huty. Albo 23 czerwca 1949, gdy rozpoczęto wykopy pod pierwsze nowohuckie bloki mieszkalne na os. A-1, czyli na dzisiejszym osiedlu Wandy. Tak czy owak, to w roku przyszłym wypada jubileusz 60-lecia powstania tej dzielnicy Krakowa, która przez krótki czas była nawet samodzielnym administracyjnie miastem. Skrajne poglądy i złożone dzieje

JAN L. FRANCZYK\*

W przyszłym roku minie 60 lat od chwili, gdy władze komunistyczne zdecydowały, że wielki kombinat metalurgiczny i nowe miasto wybudowane zostaną na terenach Mogiły, Bieńczyc, Pleszowa, Ruszczy i innych okolicznych wsi. Stało się to 24 lutego 1949 roku. Możliwa jest też inna jubileuszowa data - 13 czerwca 1949 roku. To wtedy rozpoczęto pierwsze prace przy budowie Nowej Huty. Albo 23 czerwca 1949, gdy rozpoczęto wykopy pod pierwsze nowohuckie bloki mieszkalne na os. A-1, czyli na dzisiejszym osiedlu Wandy. Tak czy owak, to w roku przyszłym wypada jubileusz 60-lecia powstania tej dzielnicy Krakowa, która przez krótki czas była nawet samodzielnym administracyjnie miastem.

Skrajne poglądy i złożone dzieje

Tymczasem już rozgorzała dyskusja na temat tego, czy Nowa Huta zasługuje na uroczystości jubileuszowe. A jeśli tak, to jaki winny mieć one charakter? Wśród polityków lokalnego samorządu przeważają dwa skrajne poglądy. Jedni uważają, że taki jubileusz stałby się apoteozą czasów komunistycznych, więc nie powinien być obchodzony. Inni chcieliby historię Nowej Huty zaprezentować wyłącznie z perspektywy walki o wiarę i wolność. Jeden z nowohuckich samorządowców zasugerował wręcz, by odczekać rok i skupić się wyłącznie na jubileuszu 50-lecia obrony nowohuckiego krzyża. Myślę, że obie perspektywy są fałszywe. Fałszywe jest postrzeganie tej części Krakowa wyłącznie przez pryzmat komunizmu i równie fałszywe jest budowanie stereotypu, że Nowa Huta była miastem nieustannego oporu wobec komunistycznej władzy.
Dzieje Nowej Huty są o wiele bardziej skomplikowane. Prawdą jest, że nowe miasto i kombinat zbudowano na krzywdzie wielu mieszkańców podkrakowskich wsi, którym bez prawa do słusznego zadośćuczynienia odebrano ziemie, na których pracowali oni sami oraz ich przodkowie. Ale prawdą jest też i to, że nowe miasto i nowy zakład pracy oznaczały autentyczny awans społeczny tysięcy, często biednych i niewykształconych ludzi z całej Polski. Zachowały się dokumenty świadczące o tym, że wielu przybyłych na tę budowę było analfabetami, którzy na listach płac podpisywali się krzyżykiem. Była też ciemna strona tego awansu: skandaliczne nieraz warunki, w jakich początkowo mieszkali budowniczowie, powszechne pijaństwo, awantury czy bójki, których uczestnicy kończyli niekiedy swoją nowohucką przygodę w kostnicy. To tu, a nie w starym Krakowie, odnotowano że 16 procent ogółu nowo narodzonych w 1954 roku stanowiły dzieci pozamałżeńskie, a według szacunków MO aż 10 procent mieszkanek hoteli robotniczych żyło z prostytucji. Pierwsze osiedle hoteli robotniczych nazwano "Meksykiem" nie ze względu na roślinność czy klimat tego miejsca, ale z powodu panujących tam dzikich obyczajów.
Prawdą jest, że zarówno kombinat, jak i nowe miasto były sztandarowymi inwestycjami tzw. planu sześcioletniego. To miało być miasto bez Boga i bez kościołów. Miasto nowych ludzi - budowniczych sowieckiej Polski. Było to zatem nie tylko wielkie przedsięwzięcie społeczno-gospodarcze, ale i największy po zakończeniu II wojny światowej projekt inżynierii społecznej. To dlatego tak wielką wagę przykładano do propagandy tej inwestycji. Stąd płynęły kolejne meldunki i relacje zajmujące czołówki ogólnopolskich gazet i Polskiej Kroniki Filmowej. W komunistycznej propagandzie wszystko było walką. Był więc i budowlany front i były brygady szturmowe. Do Nowej Huty zaczęli zjeżdżać pisarze i dziennikarze, prawdziwi "inżynierowie dusz", którzy swój talent wprzęgli w machinę komunistycznej propagandy. Tadeusz Konwicki na nowohucką budowę zaciągnął się jako robotnik fizyczny. Wytrzymał pięć miesięcy. Ale za to dość szybko napisał książkę "Przy budowie", która zdążyła się ukazać jeszcze w 1950 roku. Z kolei Sławomir Mrożek pracował w 51. Brygadzie ZMP i pisywał w lokalnym tygodniku "Budujemy Socjalizm". Pisywali w nim także Adam Włodek, Jerzy Lovell czy Wisława Szymborska. Kreowano też nowych bohaterów - przodowników pracy, którzy według oficjalnych danych wyrabiali 200, 300, 800, a nawet 2050 proc. normy (ten ostatni rekord był dziełem Zenona Nowakowskiego). Niektórzy nie wytrzymywali presji, jak Piotr Ożański, wykreowany na romantycznego bohatera tamtych czasów przez Andrzeja Wajdę. W rzeczywistości Piotr Ożański po odbyciu służby w KBW (wojska wewnętrzne powołane z inspiracji NKWD) jako młody chłopak przyjechał na budowę Nowej Huty. Pasował na bohatera. Pochodził z biednej małorolnej i wielodzietnej rodziny. Był członkiem ZMP. Ożenił się z młodą murarką, która nie miała jeszcze 16 lat, ale już była w ciąży ze starszym od siebie o 8 lat Piotrem. Ożański dość szybko się rozpił. Skonfliktowany z kierownictwem zakładu musiał opuścić nowohuckie budowy i wyjechał w olsztyńskie. Rozpadło się także jego małżeństwo.

Wspólny mianownik wiary

Tę mieszaninę ludzi z różnych stron Polski łączyło jedno - ta sama katolicka wiara. Nieważne, czy byli to Ślązacy, którzy zostali ściągnięci do montowania urządzeń metalurgicznych, czy niepiśmienni chłopcy spod Rzeszowa, czy ludzie z kresów wschodnich, którzy po krótkim pobycie na ziemiach zachodnich ostatecznie wybrali Nową Hutę, czy też mieszkańcy kieleckiego - prawie wszyscy w niedzielę szli do kościoła, chrzcili swoje pociechy, a starsze dzieci posyłali na religię. Dlatego dość szybko ludzie ci zaczęli upominać się o pozwolenie na budowę kościoła. To pozwolenie zostało wydane dopiero na fali październikowej odwilży, a jego cofnięcie wywołało w kwietniu 1960 rozruchy w obronie krzyża, który również miał zostać usunięty z placu przyrzeczonego mieszkańcom pod kościół.
Walka o prawo do wyznawania i praktykowania własnej wiary oraz uporczywe starania mieszkańców o kolejne kościoły (przy konsekwentnym wsparciu krakowskiego metropolity kard. Karola Wojtyły) to piękne karty historii Nowej Huty. Tak jak piękną kartą była walka o prawo do wolności i godności, jaką w stanie wojennym uporczywie toczyło wielu jej mieszkańców. Nowa Huta znalazła się wówczas na ustach niemal całego świata.
Jedno wydaje się pewne. Nowa Huta została pomyślana jako miasto komunizmu i ten eksperyment się nie powiódł. Bo to właśnie jej mieszkańcy przyczynili się do pogrzebu sowieckiej ideologii i rozpadu Imperium Zła.

Konkrety ciekawsze od stereotypów

Aż do dzisiaj można się jednak nadal spotkać ze skrajnymi opiniami na temat mieszkańców tej części Krakowa. Jedni z pogardą w głosie opowiadają, że w Nowej Hucie mieszkają komuchy: "może i chodzą do kościoła, ale w gruncie rzeczy to komuchy". Inni w Nowej Hucie skłonni są poszukiwać wyłącznie bohaterów. Jak mantrę powtarzają: obrońcy Krzyża, Bogdan Włosik, Mieczysław Gil, ks. Kazimierz Jancarz …
Jednak skrajne opinie rzadko oddają sprawiedliwość prawdzie. Dzisiaj Nowa Huta jest miastem - a tak naprawdę częścią Krakowa - takim jak inne. Mieszkają tu zarówno, leciwi najczęściej, komuniści, jak i zagorzali anykomuniści. Mieszkali tutaj i "utrwalacze" władzy ludowej, i żołnierze AK czy ludzie Andersa, którzy na placu wielkiej budowy próbowali ukryć się przed bezpieką. Nowa Huta miała i ma nadal mieszkańców podłych, ale ma też takich, którzy mogą stanowić wzór godny naśladowania, jak choćby dr Jan Deszcz, jeden z twórców nowohuckiego Hospicjum św. Łazarza, dr Stanisław Kownacki, twórca oddziału zakaźnego przy nowohuckim Szpitalu im. Żeromskiego, lekarz kardynała Wojtyły, człowiek który zmarł w opinii świętości, czy wreszcie pochowany w krypcie mistrzejowickiego kościoła Sługa Boży ks. Józef Kurzeja. Nowa Huta ma zarówno swoich lumpów, którzy od rana piją tanie wina na osiedlowych trawnikach, ale ma też oddanych działaczy charytatywnych, którzy wiele czasu poświęcają innym. W Nowej Hucie mieszkają ludzie skrajnie biedni, jak i bardzo bogaci. W tej różnorodności postaw i charakterów nie odbiega ona od innych polskich miast.
Nowa Huta jest tak bogatym fenomenem społecznym, że warto na ten fenomen popatrzeć z perspektywy minionych 60 lat. Popatrzeć bez uprzedzeń i stawiania gotowych, najczęściej ideologicznych tez. Tym bardziej warto, że dzięki odtajnieniu wielu dokumentów, także tych znajdujących się zasobach IPN, historię dzielnicy poznajemy coraz lepiej. Coraz lepiej też możemy poznawać fascynujące dzieje ziem, na których Nową Hutę zbudowano. Dlatego warto pomyśleć o sensowym zagospodarowaniu okazji, jaką stworzy rocznica 60-lecia. Warto też pamiętać, że tę wyjątkowość najmłodszej siostry Krakowa dostrzegło wielu badaczy zarówno z Polski, jak i zagranicy. A w ostatnich kilkunastu latach powstało na różne tematy nowohuckie kilka prac doktorskich i kilkadziesiąt magisterskich
A co z obchodami 50-lecia obrony krzyża? Oczywiście również należy je zorganizować. Wszak to jeden z momentów przełomowych w kształtowaniu się tożsamości mieszkańców Nowej Huty. A poza tym, w Nowej Hucie, tak jak w Krakowie, kochamy jubileusze.
\*Autor jest redaktorem naczelnym "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego", adiunktem w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej "Ignatianum" w Krakowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski